Tego albumu prawdopodobnie nie spodziewał się żaden z fanów
FINKa. Po wydaniu przez brytyjskie trio zaledwie siedem miesięcy temu „Fink’s
Sunday Night Blues Club Vol. 1” i wyczerpującej trasie promującej płytę już po
czterech dniach od powrotu narodził się pomysł na kolejne wydawnictwo.
Odpoczywając po powrocie z koncertów wokalista i kompozytor Fin
Greenall, zainspirowany łacińskim napisem na ścianie kościoła w swoim rodzinnym
mieście w Kornwalii napisał „Resurgam”, który stał się motywem przewodnim i
utworem tytułowym nowego albumu. W ciągu kolejnych dwóch miesięcy powstało jeszcze
dziewięć nowych kompozycji, utrzymanych w stylistyce znanej i lubianej przez
sympatyków zespołu. Całość ujrzała światło dzienne 15 września nakładem własnej
wytwórni Greenalla - R’COUP’D.
W 2017 roku Fin i towarzyszący mu przyjaciele – basista Guy
Whittaker oraz perkusista Tim Thornton powrócili do grania koncertów po dwóch
latach przerwy. Rok 2016 był dla muzyków czasem odpoczynku od pracy studyjnej
oraz zwariowanego, trasowego trybu życia. Na początku bieżącego roku
przystąpili więc do nagrywania nowych dźwięków pełni zapału. Wydany w lutym
„Fink’s Sunday Night Blues Club Vol.1” był w pewnym sensie realizacją marzenia Finka
o złożeniu swoistego hołdu bluesowym artystom minionej epoki. Należy jednak
zwrócić uwagę, że zawartością albumu nie są covery, lecz autorskie utwory
zainspirowane klasyką gatunku. Najnowsze dzieło tria to natomiast już w pełni zespołowy
projekt, łączący dotychczasowe doświadczenia studyjne i koncertowe z nowymi
pomysłami. Na „Resurgam” znajdziemy kompozycje utrzymane w stylistyce folku,
bluesa i indie rocka, wzbogacone dodatkowo elementami elektroniki. Nie ma tu
wolty stylistycznej – każdy, kto cenił sobie twórczość zespołu, z pewnością polubi
również nową płytę.
Pod względem muzycznym kompozycje są zwiewne, przyjemne i hipnotyzujące.
Album ma swój charakterystyczny melancholijno-nostalgiczny klimat. W porównaniu
do wcześniejszych wydawnictw pojawia się tu więcej brzmień klawiszowych, które
przepięknie ubarwiają gitarową podstawę utworów. Nadal jednak w przewadze
słyszymy gitarę akustyczną, delikatne uderzenia basu oraz ciekawe rozwiązania
perkusyjne.
Płyta jest bardzo melodyjna, co nie powinno dziwić, gdy
weźmiemy pod uwagę fakt, że za produkcję utworów odpowiedzialny jest słynny
Flood (Mark Ellis), znany głównie z współpracy z U2 oraz Depeche Mode. Z popową przystępnością kontrastują bardziej
eksperymentalne brzmienia takie hipnotyzująca elektronika w „Covering Your
Tracks”, dwa zestawy perkusyjne w „This Isn’t a Mistake”, elementy stylistyki
r’n’b w „Day 22” oraz motywy zbliżone do charakterystycznych dla muzyki
afrykańskiej w „Godhead”. Na tle rockowego instrumentarium rozbrzmiewa jak
zawsze głęboki, poruszający do głębi głos wokalisty, który podkreśla nastrój i
przekaz utworów.
Album jest z założenia zbiorem 10 piosenek, jednakże układają
się one w bardzo zgrabną całość, trwającą troszkę ponad pięćdziesiąt minut.
Mimo obecnego w niektórych tekstach mroku, jak choćby w przedostatniej na
płycie opowieści o ukrywaniu swoich myśli i braku zaufania do ludzi („Covering
Your Tracks”) przekaz jest bardzo krzepiący i pozytywny. Tytułowy „Resurgam”
oznacza „powstanę znów”, co można odnieść do chęci niepoddawania się
przeciwnościom losu, podniesienia się po przysłowiowym upadku („Day 22”, „Godhead”)
i walki z przytłaczającą codziennością („Cracks Appear”) oraz upływem czasu („Word
To The Wise”).
W nostalgicznym „Not Everything Was Better In The Past” autor
nieco przewrotnie rozważa, czy minione czasy, w których ludzkość nie posiadała
tak łatwego dostępu do sprzętu elektronicznego i Internetu były lepsze. Między
wierszami zwraca uwagę, że w czasach „przed-komputerowych” ludzie poświęcali czasu
na to, aby w pełni obcować ze sztuką i
wzruszać się jej pięknem, jednocześnie przyznając, że wciąż preferuje jej
„analogową” formę. Pomysł na utwór
narodził się w berlińskim metrze, którym artysta podróżował czytając książkę. O
czerpaniu radości z drobnych przyjemności i życiu chwilą traktuje ostatni w
zestawie „That’s Something About You”. Tekst kompozycji podkreśla uniwersalną
prawdę o tym, że obecność i wsparcie drugiej osoby jest lekiem na trudy
codzienności.
Cały album jest równy i spójny - nie znajdziemy na nim zbędnych
dźwięków. Wydawnictwo promują dwa single – wspomniane już „Cracks Appear” oraz
„Not Everything Was Better In The Past”, lecz równie dobrze w tym celu mogłyby zostać
wybrane inne kompozycje. Każdy z utworów niesie ze sobą ważny przekaz i ciekawe
rozwiązania brzmieniowe. Jest to płyta, której dobrze słucha się o każdej porze
dnia, a także kolejna mocna pozycja w dyskografii zespołu, trzymająca poziom
rewelacyjnych „Perfect Darkness” i „Hard Believer”. Obecnie muzycy promują
album podczas europejskiej trasy koncertowej. Miałam przyjemność wziąć udział w
koncercie otwarcia, który odbył się w Gdańsku, o czym można poczytać już na
łamach rockserwis.fm oraz tutaj.
8/10
Posłuchaj fragmentu: FINK - Cracks Appear