„Your Wilderness” to jedenaste dzieło Złodziei Ananasów, a piąte
wydane pod szyldem neoprogresywnej wytwórni Kscope. Zespół, który rozpoczynał
swą przygodę od indie rocka stał się z czasem jednym z najciekawszych
przedstawicieli rocka neoprogresywnego, łącząc przebojowość i lekkość popowej
melodyki z rockową energią oraz progresywnym budowaniem napięcia. Jednakże
progresywny charakter utworów zespołu nie objawia się w graniu tzw. „długasów”
(z małymi wyjątkami), lecz bardziej zwartych i piosenkowych form. Przykładem
tej stylistyki były dwie poprzednie płyty, tj. „All The Wars” oraz przede wszystkim
wydana w 2014 roku „Magnolia”. Obie zawierały nieco lżejsze, bardziej zwiewne,
krótsze kompozycje. „Your Wilderness” to osiem utworów stanowiących kompletną,
spójną historię dopracowaną w najdrobniejszych szczegółach. To także wyraz
naturalnej ewolucji twórczej muzyków we wspomnianym kierunku. Jest to album przełomowy - technicznie,
wykonawczo i kompozycyjnie jest doskonały, a jedyną jego wadą jest to, że trwa
jedynie czterdzieści minut.
Po zawirowaniach personalnych, obecnie w skład The Pineapple
Thief wchodzi na stałe trzech członków, tj. wokalista, gitarzysta, kompozytor,
autor tekstów i formalnie lider Bruce Soord, basista Jon Sykes oraz klawiszowiec
Steve Kitch. W nagrywaniu najnowszego studyjnego albumu wzięli również udział
obecni muzycy koncertowi zespołu, gitarzysta grupy Godsticks Darran Charles
oraz jeden z najwybitniejszych perkusistów naszych czasów, prawdziwy wirtuoz
tego instrumentu, znany z Porcupine Tree oraz King Crimson – Gavin Harrison.
Muzyka na albumie to połączenie wspomnianej melodyjności z
nieco cięższym, bardziej rockowym brzmieniem. Pozornie popowa płyta w zaskakujących
momentach wybucha gitarową energią. Jest to granie bardzo przystępne, a
jednocześnie ambitne. Można powiedzieć, że zespół wypracował swój własny styl,
który dzięki udziałowi w nagraniach perkusisty Porcupine Tree wzbogacony został
o dodatkową jakość. Słuchanie gry Gavina,
który swoimi uderzeniami wypełnia przestrzeń pomiędzy partiami gitar, idealnie
wpasowując się w brzmienie i styl grania kolegów z zespołu, dodaje utworom
jeszcze więcej przestrzeni i jeszcze bardziej podkreśla przekaz kompozycji, to
czysta przyjemność i rozrywka na najwyższym poziomie. Wspaniale dopełnia jego
grę basista, a także obaj gitarzyści. Ponadto, typowo rockowe instrumentarium
zostało dodatkowo uzupełnione delikatną, momentami transową elektroniką.
Z całego zestawu poza promującymi płytę singlami „In Exile”
oraz „No Man’s Land”, które szczególnie zapadły mi w pamięć, gdy były
odtwarzane pomiędzy koncertami na zeszłorocznym Ino Rocku, wyróżnia się nawiązujący brzmieniem do
Porcupine Tree „That Shore” , energetycznie rozpoczynający album „Tear You Up”
(tak też zaczynają się koncerty zespołu na tej trasie) oraz najdłuższa na
płycie kompozycja, prawie 10-minutowy „The Final Thing On My Mind”, początkowo
hipnotyczny, a później dopełniony fenomenalną gitarową solówką.
To, że wyróżniłam akurat te utwory, nie znaczy, że pozostałe
nie są warte uwagi. Przepiękna ballada „Fend For Yourself” charakteryzuje się improwizacją
na klarnecie Johna Helliwella z Supertramp. Na płycie słyszymy też instrumenty
smyczkowe, za których brzmienie odpowiedzialny jest Geoffrey Richardson z
Caravan.
Przepełnione melancholią teksty kompozycji stanowią zwartą
opowieść o życiu, o nas samych i o problemach, które nas dotykają. Bruce Soord
swoim łagodnym, kojącym i bardzo melodyjnym głosem snuje historie o tęsknotach,
miłości, smutkach i sprawach ostatecznych, dokumentując swoje emocje i
przemyślenia przy pomocy barwnych, pejzażowych metafor. By podkreślić
nostalgiczny klimat i przekaz treści albumu powstały teledyski do utworów „In
Exile” oraz „No Man’s Land”. Szczególnie do tego pierwszego utworu obrazy są
dopasowane wręcz idealnie.
Album jest perfekcyjnie wyprodukowany. Nic w tym dziwnego,
gdyż Soord jest inżynierem dźwięku. Cała płyta brzmi bardzo ciepło i
przejrzyście, partie wszystkich instrumentów są bardzo czyste, a sekcja
rytmiczna została zmiksowana z idealnym wyczuciem mocy. Bruce miał gdzie doskonalić swój warsztat – w
swojej inżyniersko-produkcyjnej karierze współpracował już z takimi artystami
jak Jonas Renske (nagrał z nim płytę, a z Katatonią grał na Sanctitude), Tim
Bowness, Opeth i TesseracT. Te doświadczenia oraz posiadanie własnego studia
nagraniowego bardzo przyczyniły się do obecnego kształtu nagrań jego
macierzystego zespołu.
The Pineapple Thief na „Your Wilderness” osiągnął pełnię brzmienia
i idealną harmonię. Jeśli komuś brakowało czegoś na poprzednich dokonaniach
zespołu, powinien sięgnąć właśnie po najnowszą płytę. Jest to też dobry wybór,
by rozpocząć swoją przygodę z muzyką Złodziei Ananasów. Album przetrwał próbę
czasu - po ponad roku od wydania wciąż brzmi świeżo i nowocześnie.
8/10
posłuchaj fragmentu: The Pineapple Thief - In Exile