Jesienny, jubileuszowy -
sześćdziesiąty sezon koncertowy w gdańskim Klubie Żak dobiegł końca. Podczas
kilkudziesięciu wyjątkowych wieczorów słuchacze mieli możliwość zapoznania się z twórczością zarówno artystów jazzowych (podczas corocznego festiwalu Jazz
Jantar, który stał się już klubową tradycją) jak również obiecujących
wykonawców z kręgów alternatywnych, trafiających często bardziej w gusta
młodszych słuchaczy niż długoletnich bywalców koncertów.
Rozpoczęty w październiku cykl
spotkań z muzyką na żywo nie mógł mieć bardziej fascynującego finału. W
pierwszą sobotę grudnia w Sali Suwnicowej przed gdańską publicznością
zaprezentował się długo wyczekiwany, intrygujący już z powodu samej nazwy
zespół Hidden Orchestra.
Joe Acheson, który powołał do życia ten projekt w 2010 roku, przyjechał do Trójmiasta z przyjaciółmi przede wszystkim po to, by przedstawić słuchaczom najnowszy album zespołu "Dawn Chorus". Zanim jednak muzycy w komplecie pojawili się na deskach klubu, jak przystało na dżentelmenów, oddali pierwszeństwo płci pięknej - około godzinny przegląd swojej solowej twórczości zademonstrowała multiinstrumentalistka Poppy Ackroyd. Pianistka, która w Hidden Orchestra gra także na skrzypcach oraz keyboardzie, tym razem skupiła się jedynie na organicznym brzmieniu klawiszy fortepianu. Kilka miesięcy temu ukazał się jej trzeci album, zawierający zarówno premierowe kompozycje, jak również materiał znany z poprzednich wydawnictw. "Sketches" to fortepianowe, bardzo intymne aranżacje, często sprawiające wrażenie nagrań demo.
Występ Ackroyd był jednym słowem
doskonały - zarówno muzycznie, jak również wizualnie. Wymagał skupienia
całkowitej uwagi na prezentowanych kompozycjach, co jednak nie stanowiło
problemu dla osłuchanej, świadomej publiczności, która zjawiła się tego
wieczoru w Żaku. Koncertową salę spowijał mrok, który przełamywało delikatne
światło padające na artystkę oraz ekran z wizualizacjami, stanowiący poza
instrumentami jedyny element wystroju sceny. W tak klimatycznych
okolicznościach wybrzmiały odarte ze zbędnych ozdobników fortepianowe szkice i
zarysy, które wzruszyły niejedną wrażliwą duszę. Delikatne, lekkie jak piórko
dźwięki klawiszy wspaniale współgrały z wyświetlanymi w tle ruchomymi obrazami
i pozwalały usłyszeć szum morskich fal, poczuć zwiewność ptasich piór oraz
marzyć obserwując poruszające się na niebie obłoki.
Nieprawdopodobnie piękny recital
przesympatycznej Ackroyd był jednak tylko wstępem do niesamowitych muzycznych
przeżyć, które miały miejsce później. Hidden Orchestra to projekt nietuzinkowy,
łączący jazz z awangardą, elektroniką oraz muzyką klasyczną. Muzycy przyjechali
do Gdańska w czteroosobowym, podstawowym składzie (dobrze oddającym istotę
nazwy zespołu), wraz z ekspertem od wizualizacji - Tomem Lumenem. Kwartet, poza
wspomnianą już powyżej genialną pianistką oraz liderem i pomysłodawcą projektu,
tworzyło dwóch perkusistów, toczących ze sobą nieustanny muzyczny dialog, który
raz stawał się luźną wymianą pomysłów, innym razem zaś pojedynkiem o to, który
z wirtuozów popisze się ciekawszą interpretacją danego muzycznego tematu. Kolorytu
walce rytmicznych kontrastów dodawało trafione w punkt brzmienie fortepianu,
partie skrzypiec, kontrabasu, zręcznie wplecione solówki puzonu oraz przede
wszystkim, ukryte pod postacią elektronicznie generowanych ścieżek, dźwięki
natury.
Pod względem akustycznym Sala
Suwnicowa jest jednym z najlepszych kameralnych miejsc w Polsce, co pozwoliło
na pełną radość uczestnictwa w koncercie nawet najbardziej wymagającym
odbiorcom. Doskonałe nagłośnienie było wręcz niezbędne, by usłyszeć każdy,
nawet najdrobniejszy szmer generowany na scenie, niezwykle ważny dla
zrozumienia sedna występu. Wyjątkowość twórczości Hidden Orchestra podkreśla
osobowość lidera zespołu, który z pasją i zaangażowaniem podróżuje po całej
Europie, by zarejestrować piękno otaczającego świata w postaci odgłosów
deszczu, wiatru, burzy, szumu fal, czy też trzepotu ptasich skrzydeł. W
wywiadzie udzielonym Jarosławowi Kowalowi przed grudniowym koncertem przyznał,
że w Gdańsku, podczas ubiegłorocznej, listopadowej wizyty udało mu się nagrać
jeden z najlepiej brzmiących gwizdów wiatru, jakie kiedykolwiek usłyszał. Opowiadał
również szczegółowo o procesie powstawania ostatniej płyty oraz rejestrowaniu
śpiewu ptaków, który stanowi bardzo ważną część "Dawn Chorus".
Słuchacze mieli możliwość posłuchać go również podczas sobotniego koncertu, co
było niezapomnianym przeżyciem, pozwalającym zapomnieć o otaczającej
codzienności, zrelaksować się i oddać kontemplacji piękna w wyobraźni. W połączeniu z improwizacjami żywych instrumentów
oraz melodyjnością samych kompozycji było to wręcz doświadczenie metafizyczne.
Po zakończonym owacjami występie
wielu słuchaczy czym prędzej pobiegło do stanowiska z płytami, by przywitać się
z zespołem i wyrazić osobiście słowa uznania, a także zabrać ze sobą na
pamiątkę koncertowe wspomnienia w postaci nagrań studyjnych. Z pewnością nie
była to ostatnia wizyta muzyków w Polsce i po tak entuzjastycznym przyjęciu chętnie
odwiedzą nasz kraj ponownie.
Posłuchaj fragmentu: Hidden Orchestra - Still