A
AMAROK - Hunt
Michał Wojtas powrócił po
dwunastu latach z nową płytą i pomysłem na nową trylogię. "Hunt" to
dzieło kompletne, spójne, skierowane przede wszystkim do osób wyczulonych na
piękno, które słuchają uważnie całych albumów i lubią wyruszać w dźwiękową
podróż. Z pewnością spodoba się fanom Pink Floyd, Mike’a Oldfielda, Tangerine
Dream ale także Lunatic Soul. To nastrojowa i
niezwykle emocjonalna muzyka duszy o olbrzymim potencjale, w której mrok miesza
się z hipnotyzującą słuchacza od pierwszych minut
delikatnością. Wyjątkowości dodaje jej obecność znakomitych gości, z Mariuszem Dudą i
Colinem Bassem na czele.
Jedenasty studyjny album liverpoolczyków to kontynuacja historii z
wydanego przed szesnastoma To niespełna godzinna muzyczna podróż z
filmowym scenariuszem, który wciąga od pierwszej do ostatniej minuty i nie
pozwala o sobie zapomnieć. Płyta jest równa, spójna i z odsłuchu na odsłuch
pozwala odkrywać kolejne dźwiękowe ciekawostki.
laty "A Fine Day To Exit". Rozpoczyna się od utworu ze współrzędnymi w tytule - bohater zmierza w pośpiechu do samochodu, włącza silnik i szuka stacji radiowej. Gdy znajduje właściwą falę, transowy wstęp płynnie przechodzi w charakterystyczny gitarowy motyw, który nie pozostawia złudzeń, że pomimo ewolucji brzmieniowej wciąż słuchamy Anathemy.
laty "A Fine Day To Exit". Rozpoczyna się od utworu ze współrzędnymi w tytule - bohater zmierza w pośpiechu do samochodu, włącza silnik i szuka stacji radiowej. Gdy znajduje właściwą falę, transowy wstęp płynnie przechodzi w charakterystyczny gitarowy motyw, który nie pozostawia złudzeń, że pomimo ewolucji brzmieniowej wciąż słuchamy Anathemy.
AGUSA - Agusa
Klasyczne rockowe instrumentarium
i flet… dźwięki, w których Jethro Tull spotyka Riverside, brzmiące, jakby
zostały nagrane przed laty. Przesympatyczny szwedzki zespół, który odwiedził
Inowrocław w 2016 roku przedstawił pięć nowych kompozycji, których słucha się z
niemałą przyjemnością. Album w całości brzmi bardzo dobrze i trzyma poziom
poprzednich wydawnictw.
POPPY ACKROYD - Sketches
Nie usłyszałabym o tym albumie, gdybym nie wybrała się na koncert
Hidden Orchestry do gdańskiego klubu Żak. Pianistka, która we wspomnianym
zespole gra również na skrzypcach oraz keyboardzie na swoim trzecim
wydawnictwie skupia się jedynie na organicznym brzmieniu fortepianu. Najnowsza
płyta artystki zawiera zarówno premierowe kompozycje, jak również materiał
znany z poprzednich wydawnictw. "Sketches" to fortepianowe, bardzo
intymne aranżacje, często sprawiające wrażenie nagrań demo. Odarte ze zbędnych
ozdobników szkice i zarysy są w stanie wzruszyć niejedną wrażliwą duszę.
Delikatnych, lekkich jak piórko klawiszowych pejzaży wspaniale słucha się w
półmroku, gdy można oczami wyobraźni usłyszeć szum morskich fal, poczuć zwiewność ptasich piór oraz marzyć obserwując poruszające się na niebie obłoki.
B
BJORK - Utopia
Bjork już po raz dziewiąty
zabiera słuchaczy do swojego magicznego świata. Tym razem snuje opowieść o
wyśnionym miejscu, w którym króluje miłość i szczęście. Porównuje je do raju,
stawiając najnowszy album w opozycji do swojego poprzedniego dzieła, które
określała mianem piekła. "Utopię" wypełnia jej nietuzinkowy głos,
delikatne elektroniczne pejzaże, brzmienie fletu i odgłosy przyrody. Artystka, która znana jest z bezgranicznej
kreatywności również tym razem zaskoczyła słuchaczy nie tylko pod względem
muzycznym, lecz także technologicznym. Poza normalną formą
dystrybucji zdecydowała się na sprzedaż swojego najnowszego wydawnictwa za
pomocą kryptowaluty.
BLACKFIELD - V
Na nowym albumie Stevena Wilsona i
Aviva Geffena znalazło się praktycznie to samo, co słyszeliśmy na płytach Blackfield
kiedyś i to, co pokochali fani zespołu - ambitny pop, któremu daleko do
progresywnych improwizacji. Trzynaście nowych kompozycji składa się na opowieść
o życiu, o codzienności, o nas. Szczery i uniwersalny przekaz ubrany
został w bardzo lekkie i zwiewne melodie. Tak działo się od początku
działalności zespołu, tak jest i teraz. Płyta jest równa, dobrze zagrana i po
prostu piękna. To gitarowy pop najwyższych lotów, w którym przystępność połączono
z ambitnym przekazem.
RICHARD BARBIERI - Planets + Persona
Niekwestionowany mistrz klimatu, klawiszowiec Porcupine Tree zabiera
słuchaczy w międzygwiezdną podróż, pośród planet, planetoid i gwiazd.
Oszałamiające piękno Wszechświata, pośród którego znajduje się człowiek
podziwiający zapierające dech w piersiach zjawiska, przedstawione jest tu przy
pomocy dźwięków - momentami bardzo wymagających i potrzebujących kilku
konfrontacji, by w pełni je docenić. Jazz
miesza się tu z transową elektroniką oraz melorecytacją i wokalizami, a snujące
się, senne i relaksujące melodie kontrastują z hipnotyzującym
międzygalaktycznym tańcem. To wciągający album, który unosi, wzrusza i
zachwyca.
Połowa duetu No Man powraca z nowym
solowym albumem, trzecim na przestrzeni ostatnich trzech lat. W najnowszych
kompozycjach nie brakuje nostalgii i specyficznego romantyzmu, tak
charakterystycznego dla twórczości Tima, jednakże pojawiają się tu również
eksperymenty w samej konstrukcji utworów oraz bardziej odważne brzmienie gitar.
Dodatkową atrakcją wydawnictwa jest obecność na nim takich gości jak m.in. Colin
Edwin i Bruce Soord, którzy idealnie wpisują się w melancholijny, marzycielski
klimat całości.
C
CIGARETTES AFTER SEX - Cigarettes After Sex
Debiutancki pełnowymiarowy album
grupy, która połączyła pokolenia - może spodobać się zarówno młodym fanom indie
popu, jak również doświadczonym muzycznym odkrywcom. Założony w Teksasie w 2008
roku zespół czekał dziewięć lat na wydanie płyty, jednakże długie oczekiwanie
opłaciło się - otrzymaliśmy perfekcyjnie dopracowane, klimatyczne dzieło, na
którym słychać dream popowe echa Cocteau Twins. Pełne magii muzyczne pejzaże
tworzą intymną atmosferę, która przenosi słuchacza w świat snów i może stać się
wspaniałym towarzyszem romantycznego wieczoru we dwoje.
D
DECAPITATED - Anticult
Techniczny death metal zdecydowanie nie jest moim ulubionym gatunkiem
muzycznym, jednakże nie sposób nie docenić tak doskonałego wydawnictwa jakim
jest siódmy album Decapitated. Panowie, którzy już lata temu znaleźli się w
czołówce zagranicznych reprezentantów polskiego muzycznego rynku na nowej
płycie zaprezentowali fantastyczny popis swoich umiejętności. Z olbrzymią
dbałością o szczegóły dopracowali swoje charakterystyczne brzmienie, w którym
wyróżniają się przede wszystkim przyprawiające o zawrót głowy partie gitar i
powalające na kolana perkusyjne blasty. Potężna dawka mroku zawarta w ośmiu
bardzo konkretnych i spójnych utworach została dodatkowo wzbogacona o…
przebojowość. Wciąż jest to jazda bez trzymanki i bezkompromisowy muzyczny
"walec", da się jednak odnaleźć w nim melodię. To ważna płyta, której
należy się uwaga i wyróżnienie w podsumowaniu. I jeszcze jedno - sytuacja
z trasy w Stanach Zjednoczonych nie ma tu nic do rzeczy!
E
ELSIANE - Death Of The Artist
Duet Elsiane odkryłam trzy lata
temu dzięki Arturowi Orzechowi i jego doskonałej audycji "Zaraz
Wracam". Zespół tworzy urodzona w Peru wokalistka Elsieanne Caplette,
która studiowała muzykę poważną oraz historyk sztuki i perkusista Stephane
Sotto. Takie połączenie artystycznych dusz jest gwarancją nietuzinkowej współpracy.
Muzyka Elsiane to kombinacja klimatycznej, momentami transowej elektroniki,
muzyki symfonicznej, delikatnych perkusyjnych uderzeń, ciekawych improwizacji
oraz popowej przebojowości. Twórczość duetu wyróżniają dodatkowo bardzo ciekawe
teksty, a przede wszystkim wyjątkowy głos wokalistki, która w nieprawdopodobnie
piękny sposób potrafi połączyć zwiewność i lekkość z mrokiem i niepokojem.
Drugi długogrający album zespołu to pozycja obowiązkowa dla wszystkich
wrażliwych muzycznych dusz.
EXQUIRLA - Para Quienes Aun Viven
Post rock staje się coraz bardziej hermetyczną odmianą muzyki
rockowej i coraz trudniej o zaskakujący album. Pojawiają się jednak wyjątki
potwierdzające tę regułę. Czterech muzyków grupy Toundra po wydaniu czterech
płyt instrumentalnych postanowiło zaskoczyć fanów. Po przypadkowym spotkaniu i
rozmowie na jednym z hiszpańskich festiwali panowie zaprosili do współpracy
jednego z najciekawszych współczesnych wokalistów - Niño de Elche –
eksperymentatora i twórcę nowego flamenco.
Post rockowe pejzaże,
charakteryzujące się mrocznym, niepokojącym nastrojem zestawione zostały z
bardzo specyficznym, natchnionym, płynnie przechodzącym od melancholii do
wrzasku wokalem de Elche. W efekcie gitarowo-perkusyjna dynamika kontrastuje z
senną, klimatyczną opowieścią, stwarzając niezwykle intrygujące
połączenie. Co więcej, wyjątkowości temu
wydawnictwu dodaje fakt, że w tekstach utworów została wykorzystana twórczość
Enrique Falcóna – współczesnego poety, autora ponadczasowego zbioru poematów "La
Marcha de los 150 Millones" z 1994 r., w wyśpiewanie których Niño de Elche
wkłada całe serce.