Po dużej dawce progresywnych i post-rockowych brzmień oraz recenzenckich wycieczkach w stronę elektroniki i alternatywnego popu przyszedł czas na porcję jazzu. Jeden z największych i najsympatyczniejszych klawiszowych wirtuozów, współpracujący od sześciu lat ze Stevenem Wilsonem, a niegdyś z Milesem Davisem, postanowił wydać solowy album. Razem z nowojorskimi i brytyjskimi przyjaciółmi stworzył wspaniałe wydawnictwo, pełne jazzowo-progresywnych improwizacji i fantastycznych brzmieniowych zaskoczeń.
Adama Holzmana nie da się nie
lubić. Ten niezwykle pozytywny człowiek swoim poczuciem humoru zaraża otaczające
go osoby. Jego cotygodniowy cykl komiksowy "Sunday Funnies",
publikowany co niedzielę na profilu facebook'owym zyskał już wielu sympatyków. Holzman
prowadzi też regularny video-blog w odcinkach, humorystycznie dokumentując
kulisy trasy koncertowej Stevena Wilsona.
Skupmy się jednak na dźwiękach. Doskonałe
klawiszowe pejzaże stanowiące podstawę albumu z pewnością oczarują każdego fana
wyrafinowanych kompozycji. Fortepian, syntezatory, moog bass, czy elektryczne pianino
- żadne z tych urządzeń nie ma przed muzykiem tajemnic. Na płycie wyraźnie
słyszalna jest lekkość i radość grania, która udziela się zaproszonym gościom,
nawiązując do hasła przewodniego, od lat towarzyszącemu twórczości Holzmana -
"optimistic music in the age of fear" (z ang. "optymistyczna muzyka
w erze strachu"). Co więcej, artysta świetnie radzi sobie także z produkcją
- album brzmi wyśmienicie i mimo, że jest to wydawnictwo niezależne, w niczym
nie ustępuje tym ukazującym się w większych wytwórniach (swoją drogą "Big
Fun Productions" to świetna nazwa dla wytwórni).
Wśród zaproszonych do współpracy
aż czternastu przyjaciół nie brakuje wielkich nazwisk i mimo, że część z nich
pochodzi z różnych muzycznych światów, nie ma to żadnego wpływu na spójność brzmieniową
wydawnictwa. Za doskonałe partie perkusji odpowiedzialni są włoski wirtuoz Davide
Ragazzoni, Abe Fogle (muzyk grający z Beth Hart i Robem Thomasem) oraz znany z
Pendragon, Lonely Robot oraz koncertowego składu Stevena Wilsona Craig Blundell.
Soczyste solówki na chapman sticku serwuje Nick Beggs, który w tytułowej kompozycji
udziela się także wokalnie. Swoich umiejętności gry na gitarze basowej w
zależności od utworu użyczają natomiast Laurence Cottle, współpracujący z Patem
Metheny Mark Egan, Fred Cash i grający także na harmonijce ustnej w "I
Told You So" Stefano Olivato. W czwartej kompozycji udziela się sam Steven
Wilson, wzbogacając ją doskonałą solówką na gitarze. Jak na jazzowy album
przystało nie brakuje także wirtuozerii na instrumentach dętych. W kilku utworach
słyszymy fenomenalnego Theo Travisa, którego gra na flecie i saksofonie
sopranowym jak zawsze zapiera dech. Cegiełki do brzmienia dodają również trębacz
Franz Hackl oraz saksofonista Ofer Assaf.
Taka różnorodność składu jest
gwarancją nietuzinkowych muzycznych doznań i doskonałym polem do improwizacji -
album kipi od pomysłów. Rozpoczynający dzieło "Ectoplasm" swoją
klawiszową psychodelicznością przepięknie nawiązuje do brzmienia legendarnych
Ozric Tentacles. Uwagę zwraca tu przede wszystkim dynamiczna, napędzająca
całość partia perkusji, klawiszowy popis Holzmana i jego muzyczny dialog z Theo
Travisem grającym na wspomnianym saksofonie sopranowym. Także tutaj swoją obecność
zaznacza jedyna kobieta na płycie, fantastyczna gitarzystka Jane Getter, której
popisy słyszymy też w kilku innych kompozycjach.
"Bella Capri" to nostalgiczna,
balladowa wycieczka w krainę wspomnień, gdzie klawiszowy pejzaż wzbogacają
delikatne uderzenia perkusji Craiga Blundella i bezprogowa gitara basowa obsługiwana
przez Laurence'a Cottle. Sześciominutowy utwór urzeka pięknem i przy każdym
kolejnym odsłuchu wzrusza jeszcze bardziej. W trzeciej kompozycji następuje zwrot
akcji. Blundell prezentuje perkusyjną galopadę, na tle której wybrzmiewają
muzyczne dialogi fletu Travisa, klawiszy Holzmana oraz gitary Getter. Improwizacje
przełamane zostają wokalnymi popisami Randy'ego Mc Stine, gitarzysty Lo-Fi
Resistance, z którym Holzman współpracował już na jego solowych albumach. Warto
wspomnieć także, że "A House Is Not A Motel" to cover utworu zespołu
Love, zawartego na albumie grupy "Forever Changes". Wykonanie
Holzmana i przyjaciół jest dużo bardziej dynamiczne niż półakustyczna wersja oryginału
z 1967 roku i zdecydowanie nie ustępuje klasykowi.
Czwartą "Phobię"
wyróżnia brzmienie instrumentów dętych oraz gitarowa, mroczna solówka Stevena Wilsona,
który w krótkiej partii daje z siebie wszystko. Na gitarze rytmicznej wtóruje
mu Getter. W kolejnej kompozycji czaruje już sam Holzman, bawiąc się przede
wszystkim brzmieniem legendarnego syntezatora mooga, przeplatając je z czystymi
dźwiękami fortepianu. Uwagę zwraca także sam tytuł, w którym autor z
przymrużeniem oka życzy powodzenia innym twórcom w niełatwych czasach dla
muzyki niezależnej. Poczucie humoru nie
opuszcza klawiszowca także w utworze szóstym. Pod zagadkowym pytaniem "Are
You High?" kryje się radosna solówka na saksofonie tenorowym, popis na
trąbce, basowo-perkusyjne szaleństwo i zabawa z dźwiękiem na pianinku - zabawce
dla dzieci.
Numer siedem to tytułowy utwór, stanowiący
punkt kulminacyjny albumu. Współautorem kompozycji i autorem tekstu jest Nick
Beggs, który oprócz gry na chapman sticku udziela się tu wokalnie. Swoim
subtelnym głosem snuje mroczną opowieść, zadając retoryczne pytania o społeczno-polityczną
kondycję świata, wszechobecną cenzurę i wskazując potrzebę poszukiwania prawdy.
Delikatnie nawiązuje tym samym do tematyki "To The Bone" Stevena
Wilsona. Utwór wyróżniają również elektroniczne eksperymenty Holzmana, snująca
się sennie przepiękna melodia rozpoczęta przez klawisze i kontynuowana na
gitarze, delikatne uderzenia perkusji oraz pulsowanie basu. Przekaz albumu podkreśla
także doskonała okładka autorstwa Hajo Müllera, który projektował oprawę
graficzną dla "The Raven That Refused To Sing" Stevena Wilsona.
Tajemniczy motyw na harmonijce
ustnej kontrastuje z klawiszowym pejzażem w utworze ósmym. "I Told You
So" to piękne wyciszenie po emocjach związanych z odsłuchem tytułowej
kompozycji. Dziewiątka to kolejny już zwrot akcji w stronę improwizowanych
brzmień będących połączeniem inspiracji zbliżonych do psychodelicznej
twórczości Ozric Tentacles i jazzowych szaleństw spod znaku Snarky Puppy. Holzman
eksperymentuje także w przedostatniej kompozycji, której brzmienie ociera się o
funk i bogate jest w dźwięki rodem z gier komputerowych. Zabawę tę przepięknie
dopełnia pulsujący bas, delikatna perkusja oraz partie gitar i saksofonu.
Album wieńczy duet Holzmana z
Markiem Eganem, doskonałym basistą Pata Metheny. Subtelne partie klawiszy toczą
tu dialog z delikatnym brzmieniem kontrabasu, wspaniale relaksując po ogromnej
porcji wrażeń towarzyszących poznawaniu poprzednich dziesięciu kompozycji.
"Truth Decay" to dzieło
kompletne, spójne, pełne niesamowitych brzmieniowych rozwiązań i wysmakowanych dźwięków,
które spełnią wymagania każdego słuchacza poszukującego w muzyce wyjątkowości.
To płyta, której słucha się od początku do końca z zapartym tchem, z odsłuchu
na odsłuch odkrywając kolejne jej warstwy. Fani obecni na polskich koncertach Stevena
Wilsona mieli możliwość nabycia tego albumu na stoisku z merchem i zamienienia
kilku słów z autorem wydawnictwa po koncercie. Każdy, kto zdecydował się na
zakup może uważać się za prawdziwego szczęściarza - płyta jest trudno dostępna
w oficjalnej sprzedaży, a słuchanie jej na serwisach streamingowych to
zdecydowanie nie to samo.
9/10