Gdyby zapytać grupę osób o skojarzenia z miastem Malbork, z pewnością większość ankietowanych wskazałaby znajdujący się tam imponujących rozmiarów Zamek Krzyżacki. Na koncertowej mapie Polski ta niespełna czterdziestotysięczna miejscowość nie zajmuje szczególnego miejsca. Okazuje się jednak, że na terenie dawnej Fabryki Cygar została zaaranżowana przestrzeń przeznaczona na działalność kulturalną, której część stanowi Klub Alternatywa, będący od kilku miesięcy pod opieką nowych właścicieli. To właśnie tu w miniony piątek wystąpił zespół Lebowski, który w ubiegłym roku powrócił z koncertowym wydawnictwem "Lebowski Plays Lebowski", zawierającym w większości premierowe nagrania, zarejestrowane podczas Tennis Music Festival.
Szczecinianie obecnie pracują nad drugim albumem studyjnym, który ukaże się w 2018 roku. Aby zebrać energię do dalszych nagrań, w ramach przerwy wyruszyli w trzydniową mini-trasę koncertową. Malborski klub był środkowym przystankiem w zespołowej podróży po północnej Polsce, podczas której poza krzyżackim miastem muzycy odwiedzili jeszcze Toruń i Koszalin.
Alternatywę cechuje przede
wszystkim domowa atmosfera i przemiła obsługa. Każdy gość przekraczający próg
klubu może poczuć się tam jak u siebie. Na pierwszy rzut oka uwagę przykuwa już
samo pomieszczenie przypominające duży pokój wypełniony kanapami oraz pamiątkami
z minionej epoki, a także niezwykły wystrój maleńkiej sceny, która udekorowana
jest zawieszonymi pod sufitem…parasolami. Na dodatek miejsce jest bardzo dobrze
nagłośnione, a kameralne rozmiary klubu umożliwiają bezpośredni kontakt z
artystami. Takie warunki są wręcz stworzone do zapewniania słuchaczom
wyjątkowych wrażeń koncertowych oraz możliwości relaksu po wyczerpującym dniu.
Występ Lebowskiego rozpoczął się
kilka minut po godzinie dwudziestej. Witani oklaskami przez zgromadzoną publiczność
muzycy wkroczyli na scenę przy dźwiękach rozpoczynającego ubiegłoroczne wydawnictwo
"INTRO /Marche pour la cérémonie des Turcs", by następnie zabrać słuchaczy
w ponad półtoragodzinną dźwiękową podróż do krainy wyobraźni. Zgodnie z
zapowiedzią lidera zespołu, gitarzysty Marcina Grzegorczyka, koncert składał
się z trzech części. W pierwszej muzycy powrócili na kilkanaście minut do
przeszłości, by przedstawić kompozycję tytułową oraz "Iceland" z
doskonałego, wydanego w 2010 roku debiutu "Cinematic", niejednokrotnie
opisywanego jako "muzyka do nieistniejącego filmu" ze względu na porażające
pięknem instrumentalne pejzaże okraszone oryginalnymi kwestiami pochodzącymi z
kanonu polskiej i światowej kinematografii. Następnie zaprezentowali utwory z
koncertowej płyty, będącej pomostem między filmową przeszłością, a melodiami,
które znajdą się na zapowiedzianym tegorocznym wydawnictwie. Natomiast nieopublikowane
jeszcze kompozycje złożyły się na bardzo umowną część trzecią koncertu, która zgrabnie
przeplatała się z częścią drugą.
Muzycy zgrabnie balansowali
pomiędzy klasycznym rockiem progresywnym, a dźwiękami nowymi, niejednokrotnie bardzo
dynamicznymi, ocierającymi się o stylistykę metalową, jak również czerpiącymi z
jazzowych improwizacji oraz…folkloru. Brawurowo wykonany został między innymi
imponujący ścianą dźwięku "Golem", doskonały, jeden z najbardziej
mrocznych utworów zespołu "The Last King", fantastycznie narastający "Midnight
Syndrome", przepełniony melancholią, balladowy "Goodbye My Joy",
oparta na bliskowschodnim motywie "Galactica" czy też czarujący melodyjnością "Buongiorno" oraz niezwykle intrygujący utwór pozbawiony
jeszcze tytułu. W sumie w setliście znalazło się czternaście wybornych kompozycji.
Eksperymenty muzyczne i
poszukiwania nietypowych rozwiązań nie przysłoniły jednak charakterystycznego
dla zespołu pejzażowego brzmienia, na które składają się doskonałe klawiszowe
pasaże Marcina Łuczaja, soczysty bas Marka Żaka, perkusyjne galopady Krzysztofa
Pakuły oraz przepiękne solówki Marcina Grzegorczyka, który przy pomocy swojej gitary
snuje wzruszające opowieści, dzięki czemu jakikolwiek wokal wydaje się w tym
przypadku elementem zbędnym. Szczeciński kwartet to grupa przyjaciół, którzy
znają się od lat, dzięki czemu rozumieją się bez słów i konsekwentnie, krok po
kroku dążą do wyznaczonego sobie celu. Dzięki swojej determinacji i wytrwałej
pracy są w stanie wznieść się na wyżyny technicznych umiejętności i tworzyć
najwyższej jakości kompozycje, kipiące od emocji, które zapewniają ogromną
radość słuchania, lecz także skłaniają do refleksji i pozwalają zapomnieć o
codzienności.
Muzycy Lebowskiego to ludzie o
bardzo ciepłym usposobieniu. Po koncercie bardzo chętnie spotkali się z fanami,
by poznać ich opinię dotyczącą muzyki, samego występu oraz rozdać autografy i
zapozować do wspólnych zdjęć. Słowa uznania należą się także zgromadzonej
publiczności, stanowiącej miłą odmianę od spotykanej na większości koncertów
grupy ludzi, która przychodzi napić się i zabawić, a przy okazji ewentualnie
posłuchać muzyki. Do Klubu Alternatywa przybyła grupa świadomych słuchaczy,
którzy w skupieniu i z zaangażowaniem chłonęli płynące ze sceny dźwięki. Szkoda
jedynie, że było to niespełna trzydzieści osób…
Jak napisano w oficjalnej biografii zespołu "album "Cinematic" doczekał się setek recenzji w około trzydziestu krajach świata." Mam nadzieję, że również drugie studyjne wydawnictwo spotka się z tak wielkim uznaniem zarówno dziennikarzy jak i słuchaczy i zapewni muzykom możliwość występowania przed znacznie większą publicznością, nie tylko w Polsce.
posłuchaj fragmentu: Lebowski - Buongiorno