Szwedzki pisarz Walter Ljungquist w jednym ze swoich dzieł wypowiedział się następująco: "Weź los człowieka, cienką, patetyczną linię, która zakreśla nieskończoną i nieznaną ciszę. Właśnie w tej ciszy, tylko w wyobraźni i nieznanym ośrodku, rodzą się legendy. Niestety! Dlatego w naszych czasach nie ma legend. Nasz czas to czas pozbawiony ciszy i tajemnic; pod ich nieobecność żadna legenda nie może wzrosnąć." Te poetyckie słowa zwróciły uwagę Anny von Hausswolff – pochodząca z Göteborga wokalistka zacytowała je w zapowiedzi swojej czwartej płyty – jeszcze bardziej intrygującej i poruszającej niż jej trzy dotychczasowe wydawnictwa.
Obdarzona nietuzinkowym głosem autorka tekstów i wirtuozka
instrumentów klawiszowych, jest córką światowej sławy kompozytora awangardowej
muzyki elektronicznej Carla Michaela von Hauswolff oraz pani psycholog
kochającej muzykę klasyczną, a także twórczość Boba Dylana i Nicka Cave’a.
Zainteresowania rodziców odcisnęły piętno na osobowości trzydziestodwulatki,
która do dziś wspomina rodzinną tradycję wspólnego słuchania dzieł
Czajkowskiego i korzysta w swoich utworach z inspiracji muzyką klasyczną.
"Dead Magic" zawiera pięć kompozycji trwających nieco
ponad trzy kwadranse, urzekających onirycznym klimatem, w których mistyczna
pejzażowość i baśniowość kontrastuje z cięższym brzmieniem bliskim post rockowej
stylistyce. Eklektyczna twórczość artystki jest wypadkową rocka gotyckiego,
muzyki drone, ambientu oraz metalu, nad którą unosi się duszna i mroczna
atmosfera rodem z filmów grozy. Nowy
album to "portal prowadzący do ciemności, gdzie niczym w czarnej dziurze
skupia się zarówno pozytywna, jak i negatywna energia". Znaczący wpływ na ostateczny
kształt dzieła miał producent Randall Dunn, współpracujący wcześniej z Wolves
in the Throne Room, Sunn O))) oraz Earth, a także Michael Gira, z którym von
Hausswolff miała przyjemność dzielić scenę jesienią 2016 roku, podczas wspólnej
trasy koncertowej z zespołem Swans.
Muzycznym fundamentem albumu jest charakterystyczne, pełne
patetyzmu i przestrzenności brzmienie dwudziestowiecznych kościelnych organów,
znajdujących się w Marmor Kirken
(marmurowym kościele) w Kopenhadze, przypominającym Bazylikę Św. Piotra w
Rzymie, w którym artystka przez dziewięć dni wraz z producentem oraz
pięcioosobowym zespołem pracowała nad kształtem kompozycji. Nie od dziś
wiadomo, że zabytkowe świątynie, poza tym, że są miejscem kultu, dysponują doskonałymi
warunkami akustycznymi, a odbywające się w nich koncerty muzyki sakralnej
przyciągają rzesze słuchaczy. Anna w swoich wypowiedziach kilkukrotnie
podkreślała, że jest pod wrażeniem mocy i różnorodności brzmienia organów dodając,
iż gra na nich wymaga ogromnych nakładów energii.
Fantastycznym dopełnieniem dla najbardziej majestatycznego spośród
instrumentów klawiszowych są pełne mroku gitarowe przestery, mięsisty bas, subtelne
partie perkusji oraz urzekające tajemniczością aranżacje smyczkowe autorstwa
Úlfura Hanssona, tworzące razem spójną i niepowtarzalną dźwiękową całość. Nad
muzyką góruje emocjonalny wokal Anny, która zainspirowana umiejętnościami
amerykańskiej sopranistki i pianistki Diamandy Galás,
odkryła nowe możliwości wykorzystania potencjału swojego głosu. Artystka na
nowej płycie bawi się skalą i rejestrami, bez najmniejszych problemów
przechodząc od szeptu do krzyku.
"Dead Magic" jest
jednocześnie podniosłym rytuałem, mityczną opowieścią oraz intymną podróżą w
głąb duszy wokalistki, która podczas procesu komponowania zmagała się z
depresją. Von Hauswolff opisała swój stan emocjonalny jako przebywanie "w
złym miejscu", gdzie doświadczyła "strachu, niepewności, lęków i
melancholii". Osobiste przeżycia zdeterminowały
liryczną zawartość płyty, poruszającą mroczną tematykę końca świata, upadku
wartości, narodzin i śmierci.
W “The
Mysterious Vanishing of Electra" artystka snuje opowieść o ludziach, których
pomimo dzielącej ich odległości łączy szczególna więź - zmagają się z trudami
życia po utracie ukochanej osoby. Swoim poruszającym i poetyckim tekstem chce
okazać im wsparcie w cierpieniu. Wpływ na albumowe treści miała także powieść
wspomnianego już na początku tej recenzji Waltera Ljungquista. Wydana w 1975
roku powieść "Källan" stała się inspiracją dla wieńczącego album " Källans återuppståndelse", będącego
nostalgicznym powrotem do przepięknej krainy z czasów dzieciństwa autorki
kompozycji, gdzie spędzała większość wakacji.
Organowa partia rozpoczynającego płytę "The Truth, The Glow,
The Fall" przywodzi na myśl "Push The Sky Away" Nicka Cave'a. Na
tle aranżacji smyczkowych, subtelnej partii perkusji i przyjemnie pulsującego
basu rozbrzmiewa baśniowy wokal Anny, który doskonale współbrzmi z
charakterystycznymi dla post rocka przesterowanymi partiami gitar generowanymi
przy pomocy smyczka. Drugi utwór poraża gitarowymi zapętleniami rodem z
twórczości Swans. W "The Mysterious Vanishing of Electra" wokal von
Hausswolff ociera się o przeszywający do szpiku kości krzyk. Czwarty "The
Marble Eye" i wspomniany już wieńczący dzieło "Källans
återuppståndelse", podkreślają oniryczną atmosferę i stanowią
prezentację organowej wirtuozerii von Hausswolff.
Prawdziwą perłą jest natomiast centralna, trwająca ponad
szesnaście minut kompozycja "Ugly And Vengeful", rozpoczynająca się tajemniczym,
atmosferycznym motywem klawiszowym. Po kilku minutach z muzycznej mgły wyłania
się narastający dźwięk syreny, wykorzystywany często w najnowszych kompozycjach
Swans przez Michaela Girę i podniosły głos artystki, która kreuje klimat rodem
z horroru. Marszowy rytm perkusji i mroczne brzmienie organów dopełniają
całości.
Czwarte
dzieło szwedzkiej artystki to dzieło kompletne, które z odsłuchu na odsłuch
odkrywa przed słuchaczami kolejne warstwy, zaskakując ciekawymi rozwiązaniami
brzmieniowymi i kompozytorskimi. To album, który jest w stanie bardzo silnie
oddziaływać na odbiorcę, w zależności od okoliczności wyciskając łzy i
poruszając najgłębsze zakamarki duszy, innym razem powodując pojawienie się na
plecach ciarek, będących oznaką strachu. Ciekawe, jakie emocje wywoła tym
razem…
9/10
Posłuchaj fragmentu: Anna von Hausswolff - Ugly And Vegneful