piątek, 6 kwietnia 2018

Aesthesys - Achromata (3.04.2018)


Aesthesys - Achromata

Wyobraź sobie szary świat, który nagle ktoś pokolorował.  Widzisz barwy po raz pierwszy w życiu. Co czujesz? Pomocą w odpowiedzi na to pytanie może okazać się poniżej opisana płyta… 


Post rock to dosyć hermetyczna odmiana muzyki rockowej, w której niezwykle trudno o oryginalne, przykuwające uwagę brzmienia. Ta głównie instrumentalna muzyka charakteryzuje się gitarowymi, narastającymi ścianami dźwięku, klawiszowymi pejzażami i perkusyjnymi galopadami. Pośród setek podobnych do siebie płyt, inspirowanych klasyką gatunku w wykonaniu Sigur Ros, Explosions In The Sky, God Is An Astronaut czy Mogwai, zdarzają się albumy, do których, mimo podobieństw chce się wracać regularnie. W 2018 roku było już tak z "Boundless" Long Distance Calling oraz "Glad to be…" Those Who Dream By Day. Podobnie jest z najnowszym wydawnictwem grupy Aesthesys. 


Rosyjski kwartet został założony przed jedenastoma laty przez gitarzystę, klawiszowca i skrzypka Nika Koniwzskiego. Do 2011 roku funkcjonował jako jednoosobowy projekt. Wówczas do muzyka dołączyli basista, gitarzysta oraz perkusista. Twórczość zespołu wyróżnia się połączeniem charakterystycznych elementów post rockowych z wpływami ambientu, rocka progresywnego oraz muzyki neoklasycznej. Ta oryginalność przyczyniła się do występów na licznych europejskich festiwalach, w tym na dunk! Festivalu w Belgii - najbardziej prestiżowej post rockowej imprezie na świecie. 

Prace nad nowym studyjnym albumem zespołu trwały prawie pięć lat. W nagraniach poza Nikiem Koniwzskim wzięli udział basista Sasha Coudray, perkusista Artem Taganov, gitarzysta Eldar Ferzaliev oraz gitarzysta i klawiszowiec Victor Krabovich. Muzycy wyprodukowali swoje dzieło sami, jedynie korzystając z cennych rad producentów Jamiego Warda, współpracującego wcześniej między innymi z Maybeshewill i Dark Dark Horse oraz Iana Shepherda, który pracował z Royal Philharmonic Orchestra, Deep Purple, King Crimson oraz Keane. Ward wspomógł muzyków grając także na melotronie i syntezatorach. 

Długi i wytrwały proces nagrywania zaowocował bardzo spójnym, dopracowanym wydawnictwem. Trwające niecałe pięćdziesiąt minut osiem kompozycji to koncepcyjna muzyczna opowieść, której podstawą jest historia autorstwa Richie’go Saulsa, traktująca o małym chłopcu - poszukiwaczu przygód, który znudzony szarym życiem spotyka na swojej drodze magicznego ptaka. Wyrusza z nim w podróż pomiędzy wymiarami czasoprzestrzeni, podczas której odkrywa piękno Stworzenia Świata, a także poznaje barwy i skarby, o których nie śmiał śnić. Ten moment uwiecznił na przepięknej, baśniowej okładce albumu Kuldar Leement. 

Odzwierciedleniem mnogości barw i kosmicznej podróży w nieznane są zapierające dech dźwięki. Magiczne klawiszowe pejzaże łączą się z pełnym pasji brzmieniem skrzypiec, gitarowymi pasażami i pasującymi do całości partiami perkusji. Wszystko to doprawione jest szczyptą ambientowej elektroniki.

Wydawnictwo rozpoczyna "Grauer World", czarujący przepiękną melodią skrzypiec, klawiszowymi improwizacjami i ciekawą partią perkusji, prowadzącą słuchacza do magicznej krainy elektroniki, shoegaze’owo-post rockowych ścian gitar i rytmicznych galopad, zawartych w kompozycji drugiej. "Marea" to kontynuacja pasjonującej podniebnej podróży w stylu God Is An Astronaut. Dynamika brzmienia wzrasta w następującej po niej "Himmelbarn". 

"Melanocardia" wprowadza słuchacza w tajemniczy mrok, ciemność. Gitarowy riff, który dodatkowo napędzany jest marszowym rytmem perkusji poraża mocą i ciężarem zbliżonym do stylistyki post i doom metalowej. Następnie utwór eksploduje energetyczną partią skrzypiec. Kolejna kompozycja jest przeciwieństwem poprzedzającej - wyróżnia się ujmującym, wprowadzającym w trans ambientowym motywem, na tle którego rozbrzmiewają gitary, rozpędzające się w "Apogeion", imponującym przede wszystkim porywającą perkusyjną sekwencją. Album wieńczy melancholijne klawiszowe wprowadzenie, łączące się ze wzruszającą gitarową melodią i już tradycyjnie przepiękną partią skrzypiec, studzącą emocje i wyciszającą po pełnej przygód podróży. 

Nazwa zespołu nawiązuje do wyrażenia "aesthesis" oznaczającego czucie, odczuwanie. Muzyczna zawartość i graficzna oprawa "Achromaty" są bardzo trafnym odzwierciedleniem tego pojęcia i doskonałym opisem emocji towarzyszących odkrywaniu piękna barw. Podczas odtwarzania płyty ma się wrażenie szybowania w przestworzach i podziwiania piękna okolicy z lotu ptaka. To muzyka, której należy słuchać głośno, by docenić w pełni jej potencjał i odkrwayć misternie schowane pod ciekawymi melodiami dźwiękowe smaczki.  

8/10