niedziela, 13 maja 2018

Arctic Monkeys - Tranquility Base Hotel & Casino (11.05.2018)



Arctic Monkeys - Tranquility Base Hotel & CasinoWrócili niespodziewanie po kilku latach milczenia, wywołując poruszenie wśród fanów i dziennikarzy muzycznych. Od premiery przebojowej "AM" minęło pięć długich lat, zaś od przełomowego, debiutanckiego "Whatever People Say I Am That's What I Am Not" aż dwanaście. Arctic Monkeys z indie zespołu śpiewającego o rozterkach brytyjskich nastolatków i ponurych dzielnicach przedmieść dużych aglomeracji stali się dojrzałymi, świadomymi swoich umiejętności muzykami i postanowili nagrać koncept album w stylu retro, którego akcja toczy się… na Księżycu. 



 "Tranquility Base Hotel & Casino" to muzyczna opowieść science - fiction, o niedalekiej przyszłości, w której Księżyc został zasiedlony i stał się luksusowym kurortem. Tranquility Base to rejon, w którym wylądował w 1969 roku Apollo 11 z Neilem Armstrongiem na pokładzie. Pierwszy krok człowieka w kosmosie był wydarzeniem przełomowym. Analogia nie jest przypadkowa… muzycy na szóstym albumie odkrywają nowe dźwiękowe terytoria, inspirując się twórczością Beach Boys, Serge'a Gainsbourgha oraz Davida Bowiego, jednocześnie nie wyzbywając się charakterystycznych elementów wypracowanego wcześniej gitarowego brzmienia. 

Nowy album Arctic Monkeys zaskakuje i wymyka się gatunkowym klasyfikacjom, dzięki czemu może zjednoczyć fanów różnych stylów muzycznych. Retro-pop, jazzujące melodie, taneczny puls, klawiszowy romantyzm i ciekawe gitarowe solówki łączą się ze sobą w jedenaście płynnie następujących po sobie kompozycji, tworzących spójną opowieść stanowiącą muzyczno-tekstowy pomost pomiędzy przeszłością i współczesnością. To bardzo progresywna, przestrzenna i wielowarstwowa płyta, wymagająca od słuchacza skupienia i otwartości na muzyczne eksperymenty. 

Od samego początku teksty Alexa Turnera pełne były metafor i ciekawych spostrzeżeń na temat ludzkich zachowań. Wokalista, który poruszał już zagadnienia patologii na brytyjskich przedmieściach, problemów nastolatków oraz skomplikowanych relacji damsko-męskich tym razem wybrał tematykę science-fiction, która jest punktem wyjścia do refleksji dotyczących destrukcyjnego wpływu technologii na ludzkie postępowanie, sytuacji politycznej oraz tęsknoty za latami minionymi. Na tle występujących w tekstach podniebnych autostrad, gwiazd i meteorów Turner błyskotliwie komentuje rzeczywistość, opowiadając o "życiu" na portalach społecznościowych, dostosowywaniu prawdy do własnych potrzeb, ogromie informacji, z którym nie wiadomo, co zrobić i skomplikowaniu komunikacji międzyludzkiej. 

Trzydziestodwuletni artysta obdarzony bardzo ciepłym, charakterystycznym wokalem z głosu pokolenia buntowników dwudziestego pierwszego wieku stał się dojrzałym, świadomym swoich atutów autorem ciekawych tekstów. W rozpoczynającym album "Star Treatment" zaczyna opowieść od westchnienia "chciałem być jednym ze Strokes", odnosząc się do indie-rockowych początków zespołu. W dalszej części tekstu przywołuje natomiast "Łowcę Androidów". Nawiązania do kina pojawiają się także w dwóch innych utworach. 

Warstwa muzyczna albumu to spore zaskoczenie dla fanów dotychczasowych dokonań zespołu. Podstawą brzmienia jedenastu nowych kompozycji są nie gitary, lecz instrumenty klawiszowe - zarówno akustyczne, jak i elektryczne. Wyraźnie słyszalne są fortepian i syntezatory, lecz także organy, a nawet niezwykle rzadko spotykany klawesyn i popularny w dziewiętnastym wieku orkiestron, co umożliwiło zaaranżowanie utworów w stylu retro. Poza czwórką przyjaciół z Sheffield, na "Tranquility Base Hotel & Casino" pojawiają się goście, na czele z multiinstrumentalistą Jamesem Fordem, który wyprodukował płytę razem z Alexem Turnerem. 

O brzmieniu Arctic Monkeys w ubiegłych latach poza wokalem Alexa decydowała perkusja Matta Heldersa, bas Nicka O'Malleya oraz gitara Jamiego Cooka. Elementów tych nie brakuje również na najnowszym wydawnictwie, brzmią one jednak trochę inaczej. Wokal zyskał nieco więcej wysokich rejestrów, perkusyjne galopady zostały zastąpione precyzyjnymi, przemyślanymi uderzeniami podkreślającymi atmosferę, bas pulsuje w tanecznym, nie dyskotekowym, lecz wyrafinowanym rytmie, zaś zamiast agresywnego brzmienia gitar pojawiają się pomysłowe, przestrzenne solówki. Bogactwo i dźwiękowy eklektyzm albumu podkreślają także gitara hawajska, gitara barytonowa oraz wibrafon. Przede wszystkim jednak liczą się tu zapadające w pamięć, bujające melodie, które nie budują stadionowych hymnów, a zdecydowanie lepiej sprawdzą się w kameralnych klubach i bardziej eleganckich koncertowych salach. 

Wskazywanie muzycznych faworytów na albumie jest zadaniem niełatwym i może okazać się bezcelowym zabiegiem, choćby ze względu na fakt, że sam zespół nie wyznaczył żadnego z utworów na singiel promujący wydawnictwo, zachęcając do zapoznania się z dziełem w całości. "Tranquility Base Hotel & Casino" trwa czterdzieści minut i kończy się zdecydowanie za szybko, wręcz zmuszając słuchacza do ponownego włączenia przycisku odtwarzania. Wszystkie kompozycje tworzą surrealistyczną historię, której słucha się z zapartym tchem, odkrywając kolejne muzyczne warstwy i zachwycając się głosem Alexa Turnera. Wokalista imponuje łatwością przekazywania nieoczywistych opowieści zarówno na tle muzycznej podstawy w formie romantycznych ballad, jak i tanecznych oraz rockowych rytmów. To album, który ugruntowuje pozycję Arctic Monkeys pośród najciekawszych zespołów młodego pokolenia oraz zapisze się w pamięci na długo, jako jedno z największych muzycznych zaskoczeń 2018 roku.

9/10

Posłuchaj całości ;)