piątek, 29 czerwca 2018

ZAGINIONE PŁYTY 2018 - KWIECIEŃ - CZERWIEC



Czas podsumować drugi kwartał 2018 roku. W ostatnich trzech miesiącach ukazało się sporo bardzo dobrych albumów, jednak jak to zwykle bywa nie wszystkie udało się szczegółowo opisać. Podobnie jak po pierwszym kwartale zebrałam kilkanaście propozycji, na które warto zwrócić uwagę. Zapraszam do lektury drugiej części obejmującej okres od kwietnia do czerwca. 





KWIECIEŃ

Lonker See - One Eye Sees Red (6.04.2018)

 

Lonker See - One Eye Sees Red
Drugi długogrający album gdynian wprowadza słuchaczy w psychodeliczny świat zapętlonych, mrocznych dźwięków i długich, niepokojących form. Trzy składające się na płytę kompozycje wypełniają dynamicznie narastające zgrzyty gitarowych przesterów, puls basu, perkusyjne galopady i obłędne solówki na saksofonie. Free-jazzowe improwizacje kontrastują tu z ambientową klimatycznością, progresywnymi pejzażami, post metalowym brzmieniem sekcji rytmicznej i hałaśliwymi gitarami, przywołującymi na myśl twórczość Swans oraz Godspeed You! Black Emperor. Dopełniają je melancholijne wokalizy Joanny Kucharskiej oraz klawiszowe eksperymenty. Album doskonale broni się na żywo, o czym można było się przekonać między innymi w gdańskim Klubie Żak (relacja tu).

 

BOKKA - Life On Planet B (20.04.2018)

 

BOKKA - Life On Planet B
Trzeci album Bokki to kolejna odrębna muzyczno-wizualna koncepcja. Po debiutanckiej podróży w nieznane, łączącej elektronikę z brzmieniami filmowymi i wrażliwością Sigur Ros i tanecznej "Don't Kiss And Tell" tym razem tajemniczy muzycy zapraszają na Planetę B, pełną popowej lekkości, syntezatorowej energii i eksperymentalności.

Jak pisałam już w koncertowej relacji z występu w Starym Maneżu, siłą zespołu jest głęboki, wywołujący ciarki, charakterystyczny głos wokalistki, przypominający nieco wokal Karin Dreijer znanej z The Knife i Fever Ray. Pasuje on do tajemniczej atmosfery kompozycji, które wypełniają dynamiczne brzmienie żywej perkusji, energetyczne partie gitar oraz syntezatorowe przestrzenne pejzaże.  To jedyna w swoim rodzaju mieszanka elektroniki, popu, rocka i dźwiękowych eksperymentów. Nowa płyta jest jej kwintesencją.

 

Father Murphy - Rising - A Requiem For Father Murphy (20.04.2018)

 

Father Murphy - Rising - A Requiem For Father Murphy
Po czternastu latach od wydania debiutanckiego albumu Freddie Murphy i Chiara Lee, zmęczeni nieco konwencją sakralną i muzycznymi wycieczkami w kierunku psychodeliczno - onirycznych, niepokojących dźwięków, postanowili "uśmiercić" dotychczasową działalność i wkroczyć na nową artystyczną drogę. Wyrazem końca zespołu jest "Rising - A Requiem For Father Murphy". 

Muzycy od zawsze byli skłonni do muzycznych eksperymentów wypracowali swoje własne, niepowtarzalne brzmienie, które zachwyciło lidera Swans Michaela Girę połączeniem minimalizmu i emocjonalności. Brzmienie zespołu to wypadkowa dronowej, rozstrojonej gitary na tle organowo – elektronicznego akompaniamentu, z dodatkiem dźwięków natury, oszczędnej perkusji i wokalnego dialogu obojga artystów ocierającego się o melorecytację. Nie jest to muzyka łatwa w odbiorze – wymaga skupienia i otwartości umysłu na nowe formy artystycznego wyrazu, wykraczające poza schemat nie tylko piosenki posiadającej zwrotki i refren, lecz także melodyjnych kompozycji o nieradiowej długości, będących jednak formami zamkniętymi, posiadającymi swój początek i koniec. To trudny album, mogący wywołać skrajne emocje, który spotka się z pewnością z zainteresowaniem poszukujących słuchaczy. 

Miałam przyjemność usłyszeć zespół na żywo, na kilka dni przed premierą albumu (relacja).

 

Toundra - Vortex (27.04.2018) 

 

Toundra - Vortex Hiszpanie powracają do instrumentalnego grania po eksperymencie z muzyką flamenco w projekcie Exquirla (recenzja). Post-metalowe pasaże, charakteryzujące się mrocznym, niepokojącym nastrojem i gitarowo-perkusyjnymi galopadami budują solidne, ciekawe kompozycje, które stanowią kwintesencję zespołowego brzmienia. Album co prawda nie zaskakuje nietypowymi rozwiązaniami dźwiękowymi, jednak słucha się go z niemałą przyjemnością. 



Plenty - It Could Be Home (27.04.2018)

 

Plenty - It Could Be Home
Tim Bowness, jak mało kto potrafi budować nastrój. Obdarzony niezwykle romantyczną barwą głosu wokalista tym razem postanowił podzielić się z fanami albumem zarejestrowanym na taśmach demo z przyjaciółmi w latach osiemdziesiątych, który nigdy wcześniej nie został wydany. Po ponad trzydziestu latach od rozpoczęcia działalności zespołu Plenty, ich debiutanckie dzieło wreszcie ujrzało światło dzienne. Nagrania demo zostały odświeżone i ponownie zmiksowane. Zachowano także oryginalnie wyselekcjonowaną okładkę. Wydawnictwo wypełniają zwiewne, melodyjne ballady, w których na tle gitarowo-elektronicznych pejzaży błyszczy wokal Bownessa. 

Sprawdź też ubiegłoroczne wydawnictwo Tima (recenzja). 



 MAJ

 

I Am Wolves - ABCD (10.05.2018)

I Am Wolves - ABCD  

Explosions In The Sky, Russian Circles, Sigur Ros, Mogwai to główne inspiracje belgijskiego kwartetu I Am Wolves. Słychać je wyraźnie na debiutanckim albumie muzyków. To dobra, równa płyta o filmowym potencjale, pozwalająca podziwiać w wyobraźni malownicze krajobrazy pełne gór i dolin i zrelaksować po ciężkim dniu.

 

Beach House - 7 (11.05.2018)

 

Beach House - 7
Subtelna elektronika, malowanie dźwiękami, zwiewny wokal, przepiękne melodie - takie muzyczne doznania zapewnia nowa płyta Beach House. Utwory łączą się tu ze sobą w spójną całość, przywodząc na myśl melancholię znaną z albumów Slowdive. Klawiszowe pasaże łączą się tu z partiami gitar, perkusyjnymi sekwencjami i elektronicznymi efektami, tworząc pełną romantyzmu podstawę, na tle której błyszczy ulotny, ujmujący delikatnością głos Victorii Legrand. To klimatyczne ballady, których melodyjność sprawia, że zapadają w pamięć od pierwszego odsłuchu. Zdecydowanie jest to album, do którego chce się wracać.

 

Spiralmaze -  Dunes Of DorlmeusSpiralmaze -  Dunes Of Dorlmeus (17.05.2018)

Pamiętacie Ozric Tentacles? Brytyjski zespół, który ma na koncie ponad trzydzieści wydawnictw stał się inspiracją dla greckiej grupy Spiralmaze. Trio od sześciu lat intryguje połączeniem progresywnych pejzaży, space rocka i psychodelii. Kipiący energią drugi album zespołu z pewnością spodoba się fanom kosmicznych muzycznych odjazdów, porywając do tańca szaleńczym tempem i czarując gitarowo-klawiszowymi improwizacjami.


Grayceon - IV (18.05.2018)


Grayceon - IVDoom spotyka post metal, ocierające się o jazz improwizacje i psychodeliczne gitarowe pejzaże - tak w skrócie brzmi czwarty album Grayceon. Muzycy z San Francisco powracają po pięciu latach przerwy, zaskakując niezwykłym połączeniem gitarowo-perkusyjnych galopad, z melancholijnym wokalem nawiązującym nieco do twórczości Alice In Chains i brzmieniem wiolonczeli. Album przepełnia mrok i tajemniczość. Kluczową postacią w zespole jest wokalista i wiolonczelista Jackie Perez-Gratz, który snuje pełną metafor opowieść o trudach ludzkiego życia i niełatwej miłości. W tekstach przeważają negatywne emocje, takie jak tęsknota, ból, nostalgia i pogoń za tym, co osiągalne jest tylko w snach. Podkreślają je melodyjne riffy i solówki grane na wiolonczeli, wsparte gitarową mocą i perkusyjną dynamiką. To płyta nieoczywista, która może spodobać się nie tylko fanom Alice In Chains, lecz także zespołu Subrosa, a nawet wielbicielom psychodelicznego rocka. 


Mouse On The Keys - Tres (23.05.2018)

 

Mouse On The Keys - Tres Japońskie jazzowo-post rockowe trio powraca z trzecim albumem studyjnym. Muzycy zachwycili mnie trzy lata temu poruszającym "The Flowers Of Romance". Ich najnowsza propozycja w niczym poprzedniej nie ustępuje. To wciąż wypadkowa brzmienia perkusji oraz instrumentów klawiszowych, pełna matematycznej precyzji gry oraz specyficznej dla Japończyków mrocznej melancholii. Tym razem Panowie zaprosili do współpracy kilku gości, którzy wzbogacili brzmienie albumu melorecytacją, chórkami oraz ciekawymi solówkami. Jest tu mnóstwo przepięknych melodii, łączących w sobie ambientowe pejzaże, post rockowe ściany dźwięku i jazzowe improwizacje. 



Spurv - Myra (31.05.2018) 

 

Spurv - Myra
Norweskie fjordy, szum fal lodowatej morskiej wody, górskie poszarpane szczyty i specyficzna mroczna melancholia - wszystko to zawarte jest na albumie kwartetu Spurv. Piękno skandynawskich krajobrazów wyrażone zostało poprzez ambientowo - post-rockowe muzyczne pejzaże. Słuchając kolejnych utworów zawartych na drugim albumie zespołu można poczuć rześkie arktyczne powietrze i podziwiać malownicze widoki Północy. To jedna z najpiękniejszych i najbardziej poruszających płyt, które ukazały się w ostatnich miesiącach. 



CZERWIEC


Ghost - Prequelle (1.06.2018)

 

Ghost - Prequelle Czwarty album szwedzkiego kolektywu to krok w kierunku jeszcze większej niż dotychczas przebojowości, potraktowanej jednak z przymrużeniem oka. To melodyjne, bardzo radosne w brzmieniu krótkie formy, które świetnie sprawdzą się jako towarzysze podróży, codziennych zajęć oraz spotkań czy imprez w gronie przyjaciół. Gdy posłucha się ich jednak dokładniej, dostrzeże się ciekawe teksty, wielowarstwowość brzmienia i bardzo ciekawe partie gitar, a także klawiszowe odniesienia do muzyki lat osiemdziesiątych. Znalazło się tu nawet miejsce dla nowej wersji wielkiego hitu grupy Pet Shop Boys

Płyta ma polski akcent - autorem okładki jest polski artysta, Zbigniew M. Bielak. Pomimo, że zapowiada ona zawartość pełną mroku i ciężkich brzmień oraz tematykę niekoniecznie wesołą, album wpada w ucho od pierwszego odsłuchu, wywołując chęć ponownego odtworzenia i uśmiech na twarzach nie tylko fanów metalu. To także materiał z ogromnym potencjałem koncertowym, który w połączeniu z nietuzinkową oprawą sceniczną może stać się elementem niezapomnianego muzyczno-wizualnego spektaklu i podstawą do beztroskiej zabawy pod sceną. 



Onségen Ensemble - Duel (6.06.2018)

Onségen Ensemble - Duel Szalone gitarowe ściany dźwięku, perkusyjne galopady, jazzowe improwizacje, psychodeliczne odjazdy i malownicze muzyczne pejzaże, w których Pink Floyd spotyka King Crimson. Tak jest na drugim albumie fińskiego Onségen Ensemble - wspólnego projektu artystów wywodzących się z różnych muzycznych światów, obejmujących jazz, rock progresywny, stoner rock, a nawet black metal.  Mnogość muzycznych barw uzupełniają chóralne wokalizy, dodające muzyce przestrzeni i lekkości. Czego chcieć więcej? Pozostaje tylko zanurzyć się w dźwiękach, wyobrazić sobie piękno fińskich lasów i jezior i zapomnieć o codzienności. 



Zeal & Ardor - Stranger Fruit (8.06.2018) 

 

Zeal & Ardor - Stranger FruitNie sposób ocenić tej płyty jednoznacznie. Trzecie wydawnictwo szwajcarsko-amerykańskiego zespołu, który z solowego projektu wokalisty i gitarzysty Manuela Gagneux'a rozrósł się w ubiegłym roku do sekstetu, to mieszanka wybuchowa, łącząca pop-rockową przebojowość, wpływy folkowe z ambientową przestrzenią oraz black metalową ścianą dźwięku. Perkusyjne galopady i szaleńcze krzyki kontrastują tu z tanecznymi, zmuszającymi do kołysania się w rytm, wpadającymi w ucho piosenkami. Album wypełniają krótkie formy, z których tylko ostatnia kompozycja przekracza cztery minuty. Niestety płycie brakuje nieco spójności. Utwory rozkręcają się, po czym motyw zostaje nagle zakończony i następuje gwałtowny zwrot akcji, co jednak nie wyklucza przyjemności słuchania poszczególnych fragmentów osobno. 

Yob - Our Raw Heart (8.06.2018)

 Yob - Our Raw HeartMrok, doom, progresywność - w tych trzech słowach można streścić zawartość "Our Raw Heart". Ósmy album YOB rozpoczyna się od drapieżnych gitarowych riffów, złowrogich growli i miażdżącego basu, by w kolejnej fazie nieco zwolnić i poprowadzić słuchacza ku melancholii post-rockowych pejzaży i progresywnej balladowości, jak chociażby w najdłuższym na płycie, szesnastominutowym, poruszającym "Beauty In Fallen Leaves", a następnie znów zaatakować "ciemnością". To płyta wymykająca się gatunkowym klasyfikacjom i wymagająca kilku podejść, zapewniająca jednak niezwykłe doznania muzyczne. Siedemdziesiąt pięć minut muzyki wypełnia ból zmagania się z poważną chorobą lidera zespołu Mike'a Scheidta, przekazana w postaci pełnych emocji wokali, powolnie snujących się partii gitar i przytłaczającego brzmienia sekcji rytmicznej. To kwintesencja mrocznej odmiany gitarowego grania.

Posłuchaj: YOB - Our Raw Heart 


Pelagos - Revolve (8.06.2018)


Pelagos - Revolve
"Wyobraź sobie, że płyniesz łódką w niekończącą się podróż i podziwiasz malownicze śródziemnomorskie krajobrazy. Cieszysz się życiem popijając gorzkawy migdałowy likier wraz ze współtowarzyszami wycieczki. Słońce i kołysanie łodzi wprowadzają Cię w stan zadumy, a melodia i rytm silnika oraz fal uderzających o burtę pobudzają umysł i ciało" - tak w wolnym tłumaczeniu na język polski o swojej muzyce na profilu Bandcamp opowiadają Teemu Elo, Petri Hagner i Janne Peltomäki, którzy zadebiutowali w ubiegłym miesiącu albumem "Revolve". 

Trio Pelagos tworzą członkowie legendarnego zespołu Circle, wywodzącego się z południowo-zachodniego wybrzeża Finlandii. “Revolve” to czterdzieści osiem minut pełnej melancholii, psychodelicznej muzyki, oscylującej na granicy wyrafinowanego rocka, post rockowych ścian dźwięku i post-industrialnej elektroniki, które dopełnia szczypta orientu. To opowieść o chęci ucieczki w nieznane i oderwania się od rzeczywistości, wypełniona kosmicznymi brzmieniami psychodelicznych gitar, syntezatorowych improwizacji, perkusyjnych galopad i przesterowanych wokali. Transowe, pełne pogłosów klawiszowe pejzaże spotykają tu floydowe gitarowe solówki. Całość dopełnia tajemniczy głos wokalisty i dźwięki natury. 

Nine Inch Nails - Bad Witch (22.06.2018)

Nine Inch Nails - Bad Witch Najnowsza muzyczna propozycja Nine Inch Nails to podsumowanie konceptu zapoczątkowanego w 2016 roku na "Not the Actual Events" i kontynuowanego na ubiegłorocznym "Add Volence". W trzydziestu minutach muzyki zamknięta została potężna dawka emocji. Album wypełnia punkowa energia kontrastująca z jazzowymi improwizacjami oraz transowymi elektronicznymi przejściami. Głos Trenta Reznora, który potrafi zahipnotyzować, by za chwilę krzyknąć, przyprawiając o dreszcze, bezbłędnie wyraża tu mrok, tajemniczość i przytłaczające wręcz poczucie schyłkowości.  

"Bad Witch" to wyjście zespołu ze strefy komfortu. Na płycie pojawia się tyle nieoczywistych dźwięków, że aby w pełni docenić jej muzyczną wartość potrzeba co najmniej kilku odsłuchów. Centralną część albumu stanowi "God Break Down The Door”, będący hołdem dla Davida Bowie i nawiązujący do ostatniego dzieła artysty, "Blackstar", rozpoczynający się hipnotyzującą elektroniką, a kończący transowym szaleństwem. To najlepszy album Nine Inch Nails od dekady.

Night Verses - From The Gallery Of Sleep (29.06.2018) 

 

Night Verses - From The Gallery Of Sleep Opowieści pełne magii i mistycyzmu wywołujące na plecach ciarki, surrealistyczne obrazy wpływające na podświadomość i sposób myślenia, marzenia – wszystkie te elementy są motorem napędowym sztuki, pobudzającym artystyczną kreatywność. Doskonale wie o tym trio Night Verses z Los Angeles, którego twórczość nawiązuje do innowacyjnych dzieł Salvadora Dali i inspirowana jest historiami wymyślonymi przez Stephena Kinga

Czwarty album zespołu to dźwiękowa podróż na granicy jawy i snu, pobudzająca wyobraźnię słuchacza fuzją kontrastujących ze sobą muzycznych pejzaży pełną nieoczywistych dźwiękowych struktur i przyprawiających o zawrót głowy technicznych umiejętności. Progresywne partie gitar łączą się tu z perkusyjnymi galopadami charakterystycznymi dla ekstremalnych odmian metalu i hipnotyzującymi klawiszowymi pasażami, przykuwając uwagę od pierwszej do ostatniej minuty trwania płyty.  

Inspiracje trójki muzyków są bardzo szerokie - obejmują pierwszą falę punku, kulturę emo, trip hop, rock i metal progresywny, post-rock, ambient oraz post-punk lat osiemdziesiątych. Animals As Leaders mają poważną konkurencję.