O amerykańskim kwintecie Deafheaven zrobiło się głośno w 2013 roku za sprawą albumu "Sunbather", który zdobył serca słuchaczy nie tylko mocniejszych gitarowych dźwięków, lecz także młodszej grupy odbiorców, poszukujących nowych dźwięków najczęściej w obrębie elektroniki i indie rocka. Pięć lat później muzycy poszli o krok dalej i na swoim czwartym wydawnictwie zaskoczyli idealnie zbilansowanym połączeniem ciężaru i lekkości.
Znany
z ekstremalnego uderzenia zespół postanowił nagrać pełną emocji, szczerą płytę. "Ordinary Corrupt Human Love" to siedem poetyckich kompozycji, w większości
ponad dziesięciominutowych będących
połączeniem post i black metalowych ścian dźwięku zbudowanych z perkusyjnych
galopad, hałaśliwych, lecz bardzo melodyjnych partii gitar, mrocznego
klawiszowego tła i emocjonalnych wrzasków, z przepięknymi shoegaze'owymi
pejzażami, progresywnymi gitarowymi solówkami i dream popową zwiewnością.
Album
jest spójny i najlepiej słuchać go w całości. W warstwie lirycznej jest to
poruszająca opowieść o relacjach między ludźmi i życiu we współczesnym świecie,
która zapoczątkowana w wielkomiejskim zgiełku, a kończąca w lesie, na łonie
natury. Rozpoczyna się od filmowego "You Without End" z melorecytacją aktorki
Nadii Kury. Utwór wyróżnia melancholijna partia fortepianu i przepięknie
płynąca melodia. Krzyki George’a Clarke’a schowane są na drugim planie za
gitarowymi szaleństwami.
"Honeycomb"
i "Canary Yellow" znane na kilka tygodni przed premierą, skutecznie zachęciły mnie
do zapoznania się z całą płytą. Pierwszy z wymienionych utworów w
początkowej fazie rozpędza się do granic możliwości, by w momencie
kulminacyjnym wyciszyć się w post rockowym zakończeniu. Błyszczy tutaj
perkusista zespołu Daniel Tracy, serwujący słuchaczom potężne galopady, które świetnie
współbrzmią z gitarowymi pasażami i emocjonalną ekspresją Clarke’a.
"Canary
Yellow" to doskonałe połączenie shoegaze’owego piękna, znanego np. z twórczości
Slowdive z black metalową energią. Melodia tej kompozycji chwyta za serce –
gitarowe pasaże i solówki płyną tutaj niezwykle lekko, jednocześnie nie tracąc
nic ze swej mocy. Przebojowości dodaje utworowi natomiast chór męskich głosów. Dream
popową błogością ujmuje także "Near".
"Glint" to
kolejny emocjonalny ładunek tajemniczości i mroku, brzmiący dość klasycznie,
lecz wciąż świeżo. Fantastycznie łączy się z "Death", porażającym zawrotną
prędkością. Prawdziwą perłą na płycie jest czterominutowy "Night People" z
gościnnym udziałem zjawiskowej Chelsea Wolfe. Artystka czaruje w nim swoim aksamitnym
głosem, pięknie współbrzmiącym z wokalem Clarke’a, który pokazuje tutaj, że
oprócz krzyku potrafi także zaśpiewać czysto. Ten utwór mógłby z powodzeniem znaleźć się na
którejś z płyt Slowdive lub Beach House. Album wieńczy dziesięciominutowy "Worthless Animal", będący kolejnym dowodem kunsztu gitarzystów i perkusisty
zespołu, podkreślonym przeszywającym do szpiku kości wrzaskiem.
"Ordinary
Corrupt Human Love" to najpiękniejszy i najbardziej poruszający album
Deafheaven, przekazujący uniwersalne wartości. Teksty oscylujące pomiędzy zanurzeniem
w mroku a ucieczką w przestrzeń, życiem a śmiercią, teraźniejszością a
przeszłością, pozostawiające słuchaczom dowolność interpretacji, w połączeniu z brzmieniami jednoczącymi fanów
różnych muzycznych gatunków to strzał w dziesiątkę. Płyty od początku do końca
słucha się z zapartym tchem, chłonąc pełne mocy dźwięki i dając się ponieść emocjom.
To godzinna, fantastyczna muzyczna podróż, którą chce się przeżywać
wielokrotnie.
8/10
Posłuchaj fragmentu: Deafheaven - Canary Yellow