Muszę przyznać, że gdy przeglądając na początku lutego listę albumów do osłuchu natrafiłam na wydawnictwo „Zalewski Śpiewa Niemena”, nie poświęciłam mu należytej uwagi, uznając, że płytę z coverami można odłożyć na później. Pomimo, że znam możliwości wokalne Krzysztofa Zalewskiego, obawiałam się zawartości tej płyty. Kto o zdrowych zmysłach porywałby się na twórczość wielkiego i nieodżałowanego Czesława Niemena?
Okazuje się, że niepokój był
całkowicie bezpodstawny. To zdecydowanie nie jest kolejne niepotrzebne wydawnictwo
z bliźniaczo podobnymi do oryginału wersjami utworów, wykonanymi zdecydowanie
gorzej. Zalewski oddał hołd Czesławowi
Niemenowi wykorzystując maksimum swoich wokalnych możliwości i własny styl.
Wybrał nieoczywiste, w większości mniej znane kompozycje i zaprezentował je w
nowych, odświeżonych aranżacjach.
Pomysł na wykonanie utworów
Niemena narodził się w Jarocinie przy okazji dwóch okrągłych rocznic –
pięćdziesięciu lat od premiery płyty „Dziwny
Jest Ten Świat” i trzydziestu od pierwszego występu Niemena na legendarnym
festiwalu. Organizatorzy zaproponowali Zalewskiemu przygotowanie koncertu z
repertuarem Mistrza, pozostawiając mu dowolność doboru utworów oraz ich
interpretacji. Artysta podjął się wyzwania, aby jeszcze lepiej poznać twórczość
swojego idola i wydobyć z najtrudniejszych kompozycji sedno w postaci tekstów i
melodii. Projekt spotkał się z
entuzjastycznym przyjęciem słuchaczy, co przyczyniło się do zarejestrowania
nagrań na albumie.
Kariera Krzysztofa Zalewskiego
przebiegała do tej pory po bardzo wyboistej drodze. Po zwycięstwie w drugiej
edycji telewizyjnego programu Idol i
wydaniu „Pistoletu” przyszły chwile niepewności – wokalista i
multiinstrumentalista przez dziewięć lat poszukiwał swojej muzycznej
tożsamości, szlifując wokalny warsztat w studiu, pisząc do szuflady i
występując na scenie u boku Katarzyny
Nosowskiej, Moniki Brodki oraz zespołu Muchy. W momencie, gdy nikt się tego
nie spodziewał, powrócił w 2013 roku z autorskim albumem „Zelig”, na którym
całkowicie przedefiniował własny wizerunek. To muzyk, który nie popada w
rutynę, szybko się nudzi i uwielbia przekraczać gatunkowe granice. Nic więc
dziwnego, że to właśnie jemu zaoferowano realizację jarocińskiego projektu.
Zawartość „Zalewski Śpiewa Niemena” jest dowodem na ponadczasowość kompozycji Mistrza
– teksty są nadal aktualne i mimo upływu lat wciąż poruszają serca słuchaczy. Warstwa
muzyczna jest bardzo eklektyczna – rockowa energia łączy się tu z wpływami
bliskowschodnimi, słowiańskim folklorem, tanecznością oraz soulem. Osiągnięcie
wysokiego poziomu wykonań było możliwe dzięki zaangażowaniu wspaniałych
muzyków. Jerzy Zagórski zaczarował gitarowymi solówkami, Kuba Staruszkiewicz
szalał za perkusją, na basie zagrał Pat Stawiński, na klawiszach Jarosław
Jóźwik, a brzmienie zespołu doskonale uzupełnił saksofonista i flecista Tomasz
Duda. Należy także podkreślić, że wokal Zalewskiego nie brzmiałby tak dobrze,
gdyby nie wsparcie w chórkach sióstr Przybysz – Pauliny i Natalii.
Album od początku zaskakuje
świeżością i bezkompromisowością. Już w pierwszych taktach „Doloniedoli” w
zespole słyszalna jest radość wspólnego grania. Pulsujący bas, gitarowa solówka
i ciekawa partia klawiszy składają się na pop-rockową, przebojową aranżację, na
tle której lśni wokal Zalewskiego. Po czterech minutach energetycznego
wprowadzenia następuje zmiana klimatu – muzycy przenoszą słuchaczy w czasy
przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, serwując klawiszowe melodie
w stylu retro. O sile „Przyjdź w taką noc” stanowią jednak przeurocze chórki
sióstr Przybysz, których głosy doskonale komponują się z wyrazistym wokalem
Krzysztofa.
„Dziwny Jest Ten Świat” próbowało zaśpiewać już wielu dobrych i
bardzo dobrych wokalistów i za każdym razem był to krok bardzo ryzykowny,
przeważnie kończący się niepowodzeniem. Trzeba przyznać, że Zalewski poradził
sobie z tym niezwykle wymagającym zadaniem bardzo dobrze i zdecydowanie nie
zniszczył utworu. Podobnie, jak wzruszającego „Jednego Serca”, którego aranżacja nie odbiega daleko od
pierwowzoru.
Najbliższy autorskiej twórczości
wokalisty jest singlowy „Status Mojego
Ja”. Ten stosunkowo mało znany utwór Niemena został zaprezentowany w soulowo-tanecznej,
hipnotycznie pulsującej wersji. Wokal Zalewskiego i chórki sióstr Przybysz
skupiają tu uwagę słuchacza od pierwszej do ostatniej minuty. Wyjątkowości
dodaje całości improwizacja na saksofonie.
Bardzo chwytliwy jest „Począwszy
od Kaina”, oparty na dynamicznym gitarowym riffie. Przepiękne są zwiewnie
płynące „Kwiaty Ojczyste” z pełnym emocji tekstem. Jeszcze ciekawiej robi się
jednak w „Pielgrzymie”, jednym z
najtrudniejszych i najbardziej wymagających utworów Niemena. Mrok, trans,
tajemniczość, hipnoza… Bliskowschodnie inspiracje, gitarowe improwizacje i
dialog wokalu z gitarą… tak, to perfekcyjna kompozycja…
Po tak silnej dawce emocji
następuje „Spojrzenie za Siebie”, wyróżniające się pulsującym rytmem i gitarowymi eksperymentami. Radością i energią porywa zaś do tańca
„Domku Bez Adresu”. Studyjne nagrania wieńczy natomiast progresywno-artrockowe
„Outro”.
Po dziesięciu studyjnych wersjach
następuje zapowiedź Piotra Metza z jarocińskiego koncertu i trzy nagrania
zarejestrowane tego pamiętnego wieczoru. To świetna zachęta do tego, aby wybrać
się na któryś z występów Zalewskiego wykonującego repertuar Niemena. Od
premiery płyty cieszą się one niesłabnącym zainteresowaniem – większość z nich
jest wyprzedana. Nic w tym dziwnego – album jest świetny i dowodzi kunsztu
artystycznego zarówno autora kompozycji, jak i ich interpretatora. Mam
nadzieję, że sukces tego wydawnictwa otworzy Zalewskiemu drogę do długiej
kariery.
Posłuchaj fragmentu: Krzysztof Zalewski - Status Mojego Ja