sobota, 29 września 2018

JAAA! - Bujillo (26.09.2018)


JAAA! - Bujillo

Cechą, którą najbardziej cenię w muzyce poza zdolnością wyrażania autentycznych emocji jest umiejętność opowiadania spójnych, ciekawych historii. Gatunek muzyczny to w tym przypadku sprawa drugorzędna. Nie od dziś wiadomo, że koncept albumy wydają przeważnie zespoły specjalizujące się w szeroko pojętym wyrafinowanym rocku, opartym na malowniczych muzycznych pejzażach i instrumentalnych improwizacjach. Zdarzają się jednak wyjątki potwierdzające tę regułę. Indie-konceptem podzielił się ze słuchaczami niedawno zespół ArcticMonkeys, zaś historią, której muzycznym podłożem jest elektronika – polskie trio JAAA!.  



Zespół został założony w 2012 roku przez gitarzystę jazzowego Kamila Patera oraz muzyka hip-hopowo-elektronicznego składu Napszykłat, Marka Karolczyka, którzy spotkali się w Sadkach w województwie kujawsko-pomorskim, aby wspólnie poimprowizować. Gdy w ich głowach narodziła się wizja nagrań z wokalistą postanowili zaprosić do współpracy Mirona Grzegorkiewicza, znanego z How How, Daktari oraz M8N, o którym wspominałam już na początku tego roku. 

Bazą zespołowych spotkań stały się położone nieopodal Dąbki. Pater w wywiadzie dla "Co Jest Grane 24" tak opowiadał o początkach: "Gdy zaczynaliśmy, Miron przyjeżdżał z Warszawy, Marek jeszcze wtedy mieszkał w Poznaniu, a ja w Nakle. Dąbki były dla nas miejscem azylu od codzienności. Mała miejscowość, kilka domów, przestrzeń, łąki, pola, lasy, dolina Noteci, widok z okna na piękny park i przystrzyżony wielki trawnik. Musieliśmy w tym miejscu nie tylko odkryć muzykę, ale i siebie."

Przepiękne krajobrazy i bliskość natury stały się inspiracją do stworzenia albumu "Remik", za sprawą którego trio wdarło się szturmem na scenę niezależną w 2015 roku. To opowieść o bardzo wrażliwym, introwertycznym chłopcu, żyjącym w świecie własnej wyobraźni, pełna muzycznych kontrastów – transowych odjazdów, wyrazistego basu, gitarowych przesterów i delikatnych melodii, nad którymi góruje charakterystyczny wokal Grzegorkiewicza, o zbliżonej ekspresji do Jonsi'ego i Thoma Yorke’a.  

Trzy lata później muzycy powracają z drugim wydawnictwem, będącym fabularną kontynuacją "Remika" – historią o „Bujillo” , dzięki któremu chłopiec nabiera odwagi, by zmierzyć z rzeczywistością.  Tytułowy bohater nie jest jednak osobą. Nie jest też duchem – to stan umysłu, wewnętrzna siła, która pozwala mu przełamać się i podjąć próbę realizacji nowych wyzwań. W ośmiu albumowych kompozycjach Remik przechodzi przez kolejne etapy przemiany, co ma odzwierciedlenie w zawartych w nich dźwiękach, zbudowanych na bazie instrumentów klawiszowych, elektronicznych sampli i gitary. W czterech z nich gościnnie udziela się także przyjaciel Karolczyka, saksofonista Irek Wojtczak, którego usłyszeć można w utworze pierwszym, drugim, trzecim i piątym. 

Bujillo” to tak naprawdę pełne emocji piosenki, w których syntezatory i samplery toczą dialog z gitarą oraz pełniącym rolę instrumentu głosem Grzegorkiewicza, który opowiada historię we własnym, abstrakcyjnym języku, wyrażając paletę uczuć - od niepokoju, lęku i smutku, po uśmiech i radość. Ekspresyjne kompozycje kipią od fantastycznych pomysłów aranżacyjnych i tanecznej energii, nie brakuje w nich jednak także naturalnej lekkości i przebojowości. To bardzo przystępna płyta, którą chłonie się z czystą radością, odkrywając warstwa po warstwie zawarte na niej nieoczywiste dźwięki. 

Opowieść rozpoczyna się syntezatorowym alarmem, tajemniczymi pogłosami i wyłaniającym się z mroku wokalem Mirona. W "Apfyn" melodia snuje się melancholijnie, wprowadzając w "Ten Jo!", w którym miarowe uderzenia bębnów, improwizacje na klawiszach, przestery i mroczna partia saksofonu porażają intensywnością. Ta eksperymentalna kompozycja świetnie współgra z transowym i porywającym do tańca "Nap Nap", jednocześnie stanowiąc interesujący kontrast dla "Ruam Stap", który w zwrotkach hipnotyzuje, zaś w refrenie oczarowuje lekką, bujającą melodią. Uwagę zwracają tu także eksperymenty wokalne. 

"Tipi Nomo" zaskakuje odgłosami atakujących się wzajemnie zwierząt, z minuty na minutę nabierając intensywności. Grzegorkiewicz określił go mianem "hymnu cząsteczek falujących w przestrzeni". Wieńczy go zaś radosne pogwizdywanie, które jest dobrym wstępem do singlowego, bardzo melodyjnego "Nald", przywodzącego na myśl dokonania Moderat. Kompozycja pod koniec narasta, zachęcając do tańca. Następujący po niej "Lapoli" atakuje pulsującym rytmem i punkową energią. Tu natomiast zgodnie z tym, co opowiadał wokalista bohater albumu zaklina rzeczywistość.
Niespełna czterdziestopięciominutową muzyczną podróż wieńczy zaś najdłuższy na albumie "Apfor", wyróżniający się poza długością nostalgicznymi partiami klawiszy, szaleńczymi krzykami i transowym szaleństwem. 

Sukces JAAA! budzi podziw i najwyższe uznanie tym bardziej dlatego, że został osiągnięty jedynie ciężką pracą muzyków działających niezależnie, bez wsparcia wytwórni i menedżera. Wypracowali własne, niepowtarzalne brzmienie, wnosząc do polskiej muzyki alternatywnej nową jakość. Ich oryginalna, eklektyczna twórczość może śmiało konkurować z dokonaniami takich artystów jak Moderat, Radiohead, Atoms For Peace, czy nawet Sigur Ros.

Miron Grzegorkiewicz w dniu premiery albumu zwierzył się Agnieszce Szydłowskiej podczas wywiadu w trójkowym „Programie Alternatywnym”, że opowieść o Remiku to trylogia o przemianie, której trzecia część ma ukazać się pod koniec 2019 roku. Jestem pewna, że będzie równie fascynująca, jak dwie pierwsze jej odsłony. 

9/10

Posłuchaj albumu, a najlepiej go kup: JAAA! - Bujillo