Koniec lata, mniej słońca, stopniowy spadek temperatury i coraz krótsze dni to czas, gdy chętniej sięga się po tak zwane „ciężkie brzmienia” zaszywając się w domowym zaciszu. Dźwięki zawarte na najnowszym albumie zespołu Krakow bardzo dobrze korespondują z jesienną pogodową dekadencją.
„Minus” to przykład gatunkowego
eklektyzmu i kolejny dowód na to, że pośród podobnych do siebie progresywno - post
rockowych płyt można natrafić na coś naprawdę oryginalnego. Wnikliwie
analizujący słuchacz znajdzie tu post metal z elementami stoner rocka, sennie snujących
się, hipnotyzujących partii gitar i pejzażowości w postaci ciekawych solówek.
Norwescy muzycy z albumu na album
rozwijają się, nie stroniąc od eksperymentów i kontrastów. Na „Minus” światło i
melancholia korespondują z mrokiem i agresywnością brzmienia. O sile nowej
płyty poza ponadprzeciętnymi umiejętnościami członków zespołu stanowią także
goście, m.in. gitarzysta grupy Motorhead,
Phil Campbell oraz chór. Ponadto nie brakuje tu wielogłosów, pogłosów, krzyków,
growli, gęstych riffów, przytłaczających ścian dźwięku i perkusyjnych galopad.
Kwartet z Bergen na swoim profilu
facebook’owym reklamuje wydawnictwo cytatem z recenzji angielskiego Metal
Hammera, który w wolnym tłumaczeniu traktuje o tym, że na “Minus” rozbrzmiewa mądrość i siła ludów antycznych.
Takie skojarzenie jest tym bardziej zasadne po spojrzeniu na okładkę
wydawnictwa, którą zdobi zdjęcie kamiennego posągu z minionej epoki. Sami artyści
podkreślają zaś, że jest to ich najbardziej dojrzały i spójny album, który
porównują do kosmicznej odysei i podróży między wymiarami.
Dźwięki zawarte w sześciu
kompozycjach są wyraziste, bezkompromisowe i bardzo przestrzenne. Płytę
rozpoczyna tajemniczy „Black Wandering Sun”, atakujący słuchacza doom’owym
riffem oraz blastami, kontrastującymi z wokalnymi wielogłosami, które dodają
utworowi tajemniczości. Na koniec rozbrzmiewa natomiast przepiękna solówka
gitarowa Campbella. Moc i mrok,
podkreślony growlem spotęgowany zostaje w kolejnym „Sirens”.
Trzeci „The Stranger” wyróżnia
się melancholijnymi harmoniami wokalnymi oraz melodyjnymi partiami gitar. Utwór
płynnie łączy się z kolejnym, porażającym „pierwotną” siłą post metalowym „From
Fire, From Stone”, zwieńczonym gitarową improwizacją. Po nim następuje
najdłuższa na albumie kompozycja tytułowa, rozpoczynająca się psychodeliczną
partią perkusji, która stopniowo łączy się z post rockową narastającą melodią
gitar. Smutek i melancholia ostatecznie zalewają słuchacza w monumentalnym
„Tidalus”, gdzie szczególną uwagę zwracają wielogłosy i udział chóru.
Muzycy Krakow są zaprzyjaźnieni z
legendą skandynawskiego metalu, Enslaved
i już za nieco ponad dwa tygodnie wyruszą wspólnie w kolejną trasę koncertową, która
rozpocznie się w Polsce. Przekornie nie zagrają jednak w Krakowie – wystąpią 30
września w Poznaniu, a dzień później w Warszawie. Myślę, że warto sprawdzić,
jak ta kombinacja dźwięków zabrzmi w wersji koncertowej.