Na premierę tej płyty czekało wielu miłośników hard rocka i classic
rocka. Ogłoszeni przez dziennikarzy następcami Led Zeppelin młodzi muzycy z
zespołu Greta Van Fleet, po dwóch świetnie przyjętych EPkach wydali wreszcie
swój debiutancki, pełnowymiarowy album.
Błyskawiczna kariera braci Kiszka
i Danny'ego Wagnera to żywy przykład na to, że sen o międzynarodowej sławie
może się ziścić. Kilkanaście miesięcy temu za sprawą kipiącej energią
"Highway Tune" kwartet z Michigan wywrócił branżę muzyczną do góry nogami
i wdarł się szturmem na szczyt amerykańskich list przebojów. Jak podano w
informacji prasowej singiel przez pięć tygodni z rzędu zajmował 1. miejsce na
U.S. Rock Radio Charts oraz przez dziewięć tygodni okupował szczyt
kanadyjskiego zestawienia Active Rock Radio Charts. Muzycy zaś wyprzedawali kolejne koncerty, gromadząc rzesze fanów na całym świecie.
Nie dziwi więc fakt, że wielu
krytyków muzycznych i słuchaczy uznało w ciemno, że "Anthem Of A Peaceful
Army" będzie jednym z najważniejszych albumów 2018 roku, a nawet płytą
roku. Czy rzeczywiście tak się stanie? Pierwszy singiel z "Anthem of the Peaceful Army" - "When
the Curtain Falls" od dwóch miesięcy znajduje się w Top 10
najpopularniejszych utworów rockowych w Stanach Zjednoczonych, a teledysk do
utworu zanotował już ponad 4,5 mln wyświetleń.
Liczby są imponujące, jednak czy
w parze z ilością wyświetleń kroczy jakość kompozycji? Niestety nie do końca. Dziesięć
zawartych na albumie utworów brzmi tak, jakby zostały skrojone specjalnie pod
playlisty komercyjnych rozgłośni radiowych. To mieszanka rocka, soulu i bluesa, jednak
zagrana bardzo zachowawczo, nie wykraczająca poza patenty znane od lat z płyt
mistrzów classic rocka, wygładzona popowymi melodiami. Hard rockowe gitary w
wielu momentach ustępują miejsca akustycznym, sprawiając, że album staje się bardzo
przystępny także dla mało wymagających słuchaczy. Trudno znaleźć tu fragmenty
wyróżniające się, gdyż całość brzmi bardzo przewidywalnie, momentami wręcz
przeciętnie.
Wokalista Josh Kiszka, gitarzysta
Jake Kiszka, basista i klawiszowiec Sam Kiszka i perkusista Danny Wagner wszystkie
kompozycje napisali samodzielnie. Jak sami twierdzą, opowiadają one o nowych
początkach, miłości, uczciwości, niewinności, przygodach, różnorodności oraz
prawdzie. Muzykom zabrakło jednak odwagi, by spróbować przekroczyć gatunkowe granice
i dodać do utworów iskrę oryginalności, która stałaby się ich znakiem rozpoznawczym.
Na swoim debiucie udowadniają, że potrafią grać i tworzyć, ale brzmią trochę
tak, jakby na siłę próbowali naśladować swoich idoli. W szczególności słyszalne
jest to w głosie Josha, który za wszelką cenę dąży do tego, by brzmieć jak
Robert Plant.
Nowe piosenki Grety Van Fleet nie
są złe, nie drażnią, ale też nie mają większych szans, by zagościć na dłużej w pamięci
słuchaczy. Zespół na EPkach udowodnił, że ma ogromny potencjał, którego
niestety nie potwierdził na długogrającym debiucie. Oby był to chwilowy spadek
formy.
5/10
Posłuchaj fragmentu: Greta Van Fleet - When The Curtain Falls