Nagranie albumu z w pełni autorskim materiałem, z bardzo dobrymi melodiami, ciekawymi tekstami, a w dodatku zaśpiewanymi w języku polskim to w dzisiejszych czasach nie lada wyzwanie, któremu potrafią sprostać jedynie nieliczni. Dla fanów polskiej muzyki rockowej o melancholijnym zabarwieniu szczególnie bolesną stratą było zniknięcie z rynku Myslovitz po odejściu Artura Rojka, który był wizytówką zespołu. Z czasem rodzimy rynek alternatywny zaczęli powoli nasycać młodzi kompozytorzy z Dawidem Podsiadło i Kortezem na czele. Z bardzo dobrej strony sześć lat temu zaprezentował się także występujący pod pseudonimem Patrick The Pan, Piotr Madej, który pod koniec sierpnia powrócił z nowym, autorskim i bardzo osobistym materiałem.
W przeciwieństwie do wyżej
wymienionych artystów krakowianin zamiast na przebojowość i popularność w
dużych rozgłośniach radiowych postawił na intymność, delikatne melodie oraz
przekaz w tekstach, w których opowiada o tym, co go porusza, wzrusza, nurtuje i
denerwuje we współczesnym świecie, a także odnosi do własnych relacji
międzyludzkich. Dzięki temu ma szansę dotrzeć do bardziej wymagających, świadomych
i poszukujących słuchaczy.
"Trzy. Zero" to
koncepcyjna historia o człowieku zagubionym w pełnej pułapek rzeczywistości, przez
którą wpada w rutynę, szarą codzienność i nudę. Jest zmęczony pracą w korporacji,
postępem technologicznym i ciągłym biegiem przed siebie. Dodatkowo przeżywa
miłosne rozterki. Warto zwrócić szczególną uwagę na teksty poszczególnych utworów,
w których przewijają się tak trafne spostrzeżenia jak chociażby: "jeszcze
nie mam siwych włosów, lecz już czuję, że siwieję w środku", "mam 29
lat i serce jakby dwa razy starsze", "zrozumiałem, że ludzie od głowy
psują się", "Tam, gdzie pracuję ludzie płacą za fikcję", "Czuję,
że kończy mi się powoli zdrowie, kończy się cierpliwość, znajomi i czas…"
Taka dekadencka postawa liryczna przywodzi
na myśl dokonania Artura Rojka z okresu twórczości z Myslovitz. Od strony
muzycznej zawartość albumu świadomie bądź nie, nawiązuje zaś do jedynej płyty
innego projektu wokalisty i gitarzysty - "Uwaga! Jedzie Tramwaj" Lenny
Valentino. Sam artysta jest świadomy wspomnianych porównań, o czym świadczy
inny tekst: "Znów gdzieś słyszałem, że mam Głos jak A, wąs jak D i
piosenki jak R. Chodzi to za mną, jak godzina 21:37…".
To płyta idealna na jesienne
wieczory, sprzyjająca refleksji nad kondycją człowieka w pędzącym do nikąd
świecie. Wypełniają ją gitarowo - fortepianowe ballady, w których rozbrzmiewa
delikatny, snujący się nieco sennie, charakterystyczny głos Piotra. Nie brakuje tu także pięknych
gitarowych solówek, dźwiękowych smaczków w postaci instrumentów dętych i smyczkowych
oraz odrobiny tanecznej elektroniki, jak w kompozycji "O Słowach", w
której unosi się duch lat osiemdziesiątych. Mnóstwo tu melancholii, nostalgii,
a także wzruszającej wrażliwości, ale nie brakuje tu też energetycznego
uderzenia i mroku. Brzmienie albumu jest spójne, nowoczesne i wyraziste, a
jednocześnie nawiązuje do stylistyki retro, podobnie jak na nowej płycie ArcticMonkeys, czy solowych dokonaniach Alexa Turnera.
W wywiadzie dla Gazety
Magnetofonowej artysta przyznaje, że album powstawał ponad dwa lata i jest wynikiem
rozważań nad kierunkiem kontynuacji muzycznej działalności. Po wspólnej trasie
z Arturem Rojkiem w 2014 roku i sukcesach związanych z wydaniem dwóch
pierwszych albumów nadeszły trudniejsze chwile. Wtedy między innymi miał
miejsce pamiętny koncert w gdańskim Wydziale Remontowym, który nie przyniósł
niestety spodziewanej wysokiej frekwencji. W momencie, gdy rynek muzyczny
oczekiwał od niego nowej, przełomowej płyty, muzyk czuł potrzebę zatrzymania
się na chwilę i przeanalizowania swojej sytuacji, aby powrócić w odpowiednim
dla siebie czasie, z nową energią i nowymi pomysłami. Jednak przede wszystkim
po to, aby pozostać sobą. Trzymam mocno kciuki, by tym razem udało mu się zagościć
w świadomości słuchaczy na stałe.
8/10
Posłuchaj fragmentu: Patrick The Pan - O Słowach