Czas na czwartą tegoroczną część "Zaginionych Płyt". Ostatni kwartał roku jak zwykle obfitował w interesujące wydawnictwa i na większy opis dla wielu z nich oczywiście nie wystarczyło czasu. Jeśli macie ochotę, zerknijcie na te kilkanaście propozycji, które jeszcze warto wziąć pod uwagę przy ewentualnym podsumowaniu roku.
PAŹDZIERNIK
Katarzyna Nosowska - Basta (12.10.2018)
Rockowa wokalistka decydująca się na flirt z popem i
elektroniką - brzmi to trochę niebezpiecznie. To, co zdecydowanie nie udało się
Agnieszce Chylińskiej, zakończyło się sukcesem dla Katarzyny Nosowskiej. Artystka,
która próbowała już wprowadzać do swojej twórczości beaty i odrobinę taneczności
na albumie Hey "Miłość, Uwaga, Ratunku, Pomocy" oraz solowej płycie
"8", tym razem odważyła się na dużo więcej - bezkompromisowe teksty
krytykujące małomiasteczkowość i umiejscowione na polskim blokowisku, ograniczenie
instrumentarium na rzecz elektronicznych zapętleń oraz wprowadzenie elementów kultury
hiphopowej.
Trudno jednoznacznie orzec, czy jest to żart z
popkultury, czy płyta nagrana na poważnie - na pewno warto spróbować jej posłuchać,
nawet mimo uprzedzeń do polskiego hip hopu. Dzięki swojej błyskotliwości i
niewątpliwemu talentowi głos Nosowskiej i humor zawarty w tekstach obroniły to
wydawnictwo. To nie są puste piosenki o niczym, w dodatku bez podłoża
muzycznego, ale trafne obserwacje polskiej rzeczywistości i nawiązania do
ważnych wydarzeń. Całkiem fajna odskocznia od wymagających skupienia albumów chociażby
z kręgu rocka progresywnego i metalu.
Posłuchaj: Nosowska - Nagasaki
King Buffalo - Longing To Be The Mountain (12.10.2018)
Solidny stoner rock z klimatycznymi solówkami to dobry
pomysł na wieczorny relaks. Drugi album Amerykanów z King Buffalo zapewnia
nieco ponad czterdziestominutowy psychodeliczny odjazd w krainę
wielowarstwowych muzycznych pejzaży opartych na soczystym brzmieniu basu,
dobrych partiach perkusji i gitarowych improwizacjach. Intensywność spotyka tu
delikatność, refleksyjność kontrastuje z energią, a dłuższe utwory z bardziej
zwartymi formami. To dobrze zbilansowana i bardzo przyjemna płyta.
Les Big Byrd - Iran Iraq Ikea (12.10.2018)
Statua Wolności na wakacjach? Spoglądając na okładkę nowego
albumu Szwedów z Les Big Byrd można spodziewać się dużej dawki humoru zawartej
pomiędzy dźwiękami. Słów jest tu stosunkowo niewiele, jest za to bardzo fajna muzyka
dla marzycieli.
Już pierwszy utwór wita słuchacza nowofalową podstawą
skontrastowaną dream popową lekkością i przyjemnymi harmoniami wokalnymi. Dalej
jest bardzo psychodelicznie i hipnotycznie. Gitary szaleją, perkusja wybija
taneczny rytm, wtóruje jej bas. Są też pogłosy, charakterystyczne narastanie i
klawiszowe odjazdy, a nawet partie gitary akustycznej. Momentami jest
tanecznie, chwilami refleksyjnie, czasem szybciej, a czasem wolniej. Płyta jest
spójna, pełna radości wspólnego grania i bardzo przystępna.
Posłuchaj: Les Big Byrd - Iran Iraq IKEA
Skálmöld - Sorgir (12.10.2018)
Mroczne brzmienie gitar, perkusyjna dynamika, powiew chłodu i
charakterystyczna nostalgia – wszystkie wymienione elementy znajdziecie na
piątym albumie Islandczyków ze Skálmöld. Znani z połączenia chwytliwych melodii
i metalowego uderzenia z odrobiną tajemniczości i północnego chłodu muzycy tym
razem postanowili nagrać płytę o lokalnych przesądach i wierzeniach,
skoncentrowaną na ludzkiej duszy i odczuciach, z naciskiem na smutek, nostalgię
i cierpienie.
Uwagę zwraca nietypowa konstrukcja albumu – podzielony jest
na dwie części. Pierwsza zatytułowana jest “Sangir” (Opowieści) i tworzą ją
cztery kompozycje traktujące o śmierci, natomiast druga - “Syipir” (Duchy)
przedstawia duchowy aspekt tego zagadnienia, koncentrując się na tej samej
fabule, ale z innej perspektywy. Death metalowy growl spotyka tu chóralne
śpiewy, tradycyjna muzyka bardziej współczesne dźwięki, ostre riffy i rockową
energię, przestery kontrastują z przyjemnymi melodiami.
Posłuchaj: Skalmold - Sorgir
OAK - False Memory Archive (19.10.2018)
Melancholia, piękne melodie, harmonie wokalne i
wrażliwość umiejscowiona między twórczością Katatonii i Stevena Wilsona - tak
brzmi najnowsze wydawnictwo norweskiej grupy OAK. Drugi album artystów kipi od
emocji - wzrusza, relaksuje, jednocześnie skłaniając do refleksji. Progresywna
pejzażowość łączy się tu z hard rockową energią, popową melodyjnością i
hipnotyzującą elektroniką. Warto posłuchać.
Christian Kjellvander – Wild Hxmans (26.10.2018)
Christian Kjellvander to szwedzki wokalista i
kompozytor, który w 2018 roku powrócił z ósmym studyjnym albumem. Znajdują się
na nim mroczne ballady, w których akustyczne, folkowe dźwięki łączą się z
gitarowymi solówkami, szczyptą klasyki i progresywnymi pejzażami. Wyjątkowości
dodaje im głęboka barwa głosu artysty, którą można porównać do brzmienia wokalu
Nicka Cave’a oraz lidera The National Matta Berningera. W tekstach dominuje refleksyjność oraz walka dobra ze
złem. Nie brakuje też nawiązań do obecnej sytuacji politycznej w Europie, w
szczególności kwestii otwartości granic oraz osobistych wspomnień artysty,
chociażby z rodzinnej podróży. To świetna płyta na długie jesienne wieczory.
Thom Yorke - Suspiria (26.10.2018)
Najnowszy album wokalisty Radiohead to ścieżka
dźwiękowa do remake'u horroru "Suspiria" z 1977 roku. 25 kompozycji
utrzymanych jest w onirycznym, niepokojącym klimacie. To muzyka z jednej strony
hipnotyzująca i wyciszająca, z drugiej zaś niezwykle tajemnicza i przyprawiająca
o dreszcze. Nietuzinkowa elektronika, fortepian, oszczędna perkusja i przeszywający
do szpiku kości wokal Thoma stanowią o sile tego wydawnictwa. Okazjonalnie
pojawia się tu także chór, sitar oraz flet.
Dzięki temu, że artysta wkłada w swoją twórczość całe
serce, nie trzeba oglądać całego filmu, by zrozumieć przekaz w nim zawarty. To
album dla słuchaczy poszukujących nietypowych muzycznych wrażeń i osób o
silnych nerwach, które nie boją się eksperymentów i oddziałujących na
podświadomość dźwięków. Lekkie, przystępne melodie ograniczone są tutaj do
minimum. Poddając się niepokojącej atmosferze wydawnictwa można się nieźle
przestraszyć 😉.
Posłuchaj: Thom Yorke - Suspirium
LISTOPAD
Kaelan Mikla - Nótt Eftir Nótt (9.11.2018)
O muzyce z Islandii wspominałam już
na łamach tego bloga wielokrotnie – to jedno z najbardziej inspirujących miejsc
na Ziemi. Zapierające dech górzyste krajobrazy, przestrzeń i pustkowia wpływają
pozytywnie na twórczą energię i sprawiają, że dokonania artystów pochodzących z
tej wyspy wyróżniają się na tle podobnych do siebie płyt. Oprócz nietypowych
pomysłów aranżacyjnych kolorytu dodaje im także fakt, że większość islandzkich
wykonawców decyduje się na prezentowanie swojej twórczości w ojczystym języku.
Do listy artystów z tego kraju, na
których warto moim zdaniem zwrócić uwagę śmiało dołączyć może synth-punkowe,
żeńskie trio Kaelan Mikla, które tworzą wokalistka, perkusistka grająca na
klawiszach oraz basistka. Siłą kompozycji dziewczyn jest hipnotyzująca,
surrealistyczna atmosfera zawarta w połączeniu surowej, chłodnej elektroniki z basowo-perkusyjną
energią. Nazwa zespołu w tłumaczeniu na język angielski to Lady Of The Cold (z
ang. Pani/Władczyni Chłodu), co w pełni oddaje jego brzmienie, podkreślając
subtelność kobiecych odczuć, a jednocześnie siłę i niezależność.
Trzeci długogrający album artystek
to najbardziej świadome i osobiste dzieło w ich karierze – pełne zmysłowości, duchowości,
namiętności, intymności, jednocześnie nie stroniące od mroku, surowości i
niepokoju. To dziewięć kompozycji utrzymanych w klimacie bliskim twórczości Joy
Division i The Cure, jednak dzięki wykorzystaniu siły języka islandzkiego
niezwykle oryginalne.
Artystki przyznają, że nowa płyta „to opowieść o rozpaczy, smutku, cieniach,
czarownicach i wszystkich tych rzeczach, które zwabiają nas w najciemniejszą
godzinę nocy, które mieszają się z islandzkim folklorem i wspomnieniem zimowej
ciemności, która jednocześnie przeraża nas i sprawia, że czujemy się w niej
jak w domu”. Podkreślają także, że „Nótt Eftir Nótt” skupia się na
mistycznych doznaniach mających miejsce w naszych umysłach i dookoła nas – w
snach i koszmarach sennych, stanie bezsenności, dezorientacji i zawieszeniu
między jawą a snem. To podróż w nieznane, która odkrywa przed poszukującymi
słuchaczami nowe muzyczne doznania.
Tęskno – MI (9.11.2018)
„Piszemy piosenki po polsku, łącząc brzmienia, melodie
i dźwięki, za którymi nam tęskno.” Tak o swoim projekcie opowiadają wokalistka
Joanna Longić i pianistka Hania Rani. Tęskno to kwintesencja piękna, uczuć i
nostalgii za tym, co przeminęło bezpowrotnie, a może nigdy nie istniało. Na
swoim debiutanckim albumie dziewczyny prezentują dwanaście kompozycji opartych
na eterycznych wokalach i urokliwym brzmieniu fortepianu. Towarzyszy im kwintet
smyczkowy.
Ta płyta nie wymaga długiego opisu, po prostu trzeba
jej posłuchać. Z pozoru proste brzmieniowo piosenki kipią od emocji i niosą w
tekstach ważny przekaz. Bez owijania w bawełnę opowiadają o miłości, marzeniach,
lękach, niepewnościach, rozterkach i skłaniają do brania spraw w swoje ręce.
Album może trafić w gusta fanów nie tylko minimalistycznej twórczości Domowych
Melodii, lecz każdego wrażliwego słuchacza, który lubi zatrzymać się na moment
i wsłuchać w zawarty w utworze tekst. „Mi” wymyka się gatunkowym klasyfikacjom
i obowiązującej modzie, dzięki czemu stała się jedną z najoryginalniejszych
polskich płyt mijającego roku.
Posłuchaj: Tęskno - Razem
The Good The Bad And The Queen - Merrie Land (16.11.2018)
Charakterystyczne poczucie humoru, ciekawe wnioski z
obserwacji społeczeństwa, odrobina teatralności i retro brzmienie – Damon
Albarn od dawna wie, jak zwrócić uwagę słuchacza. Brytyjczyk, który wywrócił do
góry nogami trendy w europejskiej muzyce pop dzięki Gorillaz i trafnie
punktował przywary swoich rodaków w utworach Blur, wciąż nie traci twórczej
energii. Ledwie pół roku po premierze nowego wydawnictwa Gorillaz po jedenastu
latach powrócił ze świeżutkim, drugim albumem nieco zapomnianego projektu The
Good The Bad And The Queen.
“Merrie Land” to opowieść o Anglii dotkniętej Brexitem,
zawarta w jedenastu kompozycjach łączących lekkie i przyjemne melodie oparte na
gitarowo-fortepianowej podstawie ze szczyptą muzyki celtyckiej, taneczności i
doskonałymi tekstami. To piosenki pop próbujące zdefiniować poczucie
brytyjskości. Melancholia, odrobina patosu i paleta muzycznych emocji –
wszystko to jest w nich zawarte. Mrok łączy się tu z sennym kołysaniem,
hipnotyzując słuchacza od pierwszej do ostatniej minuty. Gitarom i fortepianowi
towarzyszą orkiestrowe aranżacje, delikatne brzmienie perkusji i przepełniony
nostalgią wokal Damona. Za muzyczną warstwę projektu odpowiedzialni są
współpracownicy Albarna – perkusista Tony Allen, Paul Simonon z the Clash oraz
Simon Tong z The Verve. W produkcji wsparł zespół Tony Visconti.
Klimat albumu podkreśla jego oprawa graficzna i
teledyski nakręcone do poszczególnych utworów. Ich bohaterem jest nieco mroczny
clown, budzący skojarzenia z Muppet Show, będący metaforą obecnej sytuacji w
kraju. Zdecydowanie warto posłuchać.
Posłuchaj: The Good The Bad And The Queen - Merrie Land
Wardruna - Skald (23.11.2018)
Czwarty album Wardruny nie jest płytą z premierowym
materiałem. To akustyczne wersje kompozycji znanych już z wykonań koncertowych
oraz poprzednich wydawnictw. Nie jest to jednak powód do narzekań, a okazja, by
raz jeszcze zachwycić się talentem Einara Selvika i siłą zespołowych kompozycji
- "Skald" to hołd dla norweskiej tradycji śpiewu oraz skandynawskiej
poezji. To wspomnienie przodków - staronordyckich poetów dworskich, sławiących
bohaterów walczących o wolność, opowiadających o codziennym życiu w dawnych
czasach oraz emocjach, które przeżywali ówcześnie żyjący mieszkańcy Półwyspu
Skandynawskiego.
Nowy album zespołu można potraktować jako solowe dzieło
lidera, gdyż jego podstawą jest głęboki, poruszający głos artysty oraz subtelne
melodie grane na lirze. W chórkach wspiera go wokalnie jedynie producent płyty
Iver Sandøy. Album składa
się z dźwięków zarejestrowanych w studiu na żywo po to, by uchwycić ulotność
chwil i towarzyszące wykonaniu utworów emocje w pełnej okazałości.
To płyta, która wymaga skupienia, pełnej uwagi i
zagłębienia się w szczegóły zawarte w poetyckich wersach. Głos Einara Selvika
lśni na tym albumie wyjątkowo - wzrusza i rozdziera serce, jednocześnie
przyprawiając o dreszcze, szczególnie wtedy, gdy mamy do czynienia z
kompozycjami wykonywanym a'capella. To bardzo osobiste, wręcz intymne dzieło,
które powinien mieć w swojej kolekcji nie tylko każdy fan Wardruny i miłośnik
kultury skandynawskiej, lecz także każdy wrażliwy na piękno słuchacz-odkrywca.
Ex:Re - Ex:Re (30.11.2018)
Osobiste wyznania artystów zawarte
pomiędzy delikatnymi dźwiękami potrafią niejednego wrażliwego słuchacza
przyprawić o łzy. Mniej więcej taką siłę rażenia ma solowy album wokalistki
Daughter, Eleny Tonry, występującej pod pseudonimem Ex:Re (czytane: x-ray).
Jest to intymne zwierzenie i „prześwietlenie” najgłębszych zakamarków duszy
obdarzonej charakterystycznym, rozpoznawalnym wśród fanów indie rocka i dream
popu głosem artystki, wyrażone w formie niewysłanych listów do siebie i byłego
partnera po zakończeniu związku. To forma oczyszczenia i wyrzucenia z siebie
bólu i rozpaczy po dotkliwej stracie.
Pisany przez około rok album został
nagrany zaledwie w kilka miesięcy, głównie dzięki wsparciu inżyniera dźwięku i
producenta z wytwórni 4AD Fabiana Prynna oraz kompozytorki i wiolonczelistki
Josephine Stephenson. Utwory są przepełnione melancholią, goryczą, tęsknotą i
smutkiem, a także próbą osobistego rozliczenia z minionymi wydarzeniami i
poczuciem braku osoby, z którą spędziło się bardzo dużo czasu. Dwudziestoośmioletnia
wokalistka to bardzo wrażliwa, utalentowana i skromna dziewczyna. Na nowej
płycie prezentuje swoje nowe, elektroniczno-taneczne oblicze, nie brakuje tam
jednak także akustycznych gitarowych i fortepianowych ballad oraz przepięknych
melodii.
Hammock - Universalis (7.12.2018)
"Universalis" to druga część zespołowej
trylogii. Podczas gdy jej pierwsza odsłona, "Mysterium" dotykała
tematyki śmierci, kolejna przynosi nadzieję w postaci lżejszych, trochę bardziej
pogodnych dźwięków. Sennie snujące się melodie, pogłosy, tajemnicze szumy
hipnotyzują i toczą dialog z ciszą. W ambientowych, chwilami ocierających się o
muzykę klasyczną i filmową kompozycjach słyszalne są wpływy Low.
Posłuchaj: Hammock - Universalis
Dirge - Lost Empyrean (14.12.2018)
"Lost Empyrean" to siódmy album Francuzów, będący
kwintesencją ich stylistycznej ewolucji. Zespół, który wcześniej słynął z industrialnych
brzmień postanowił kilka lat temu postawić na organiczne brzmienie gitar,
soczyste partie basu, perkusyjne galopady i growl.
Nowa płyta to post-doom-metalowa jazda bez trzymanki
pełna przestrzeni i toczących się niczym walec ciężkich riffów, która ma szansę
spodobać się fanom Cult Of Luna, Isis, Pelican czy Neurosis. Album zawiera
siedem mrocznych "hymnów" o cierpieniu, iluzji, samotności,
tęsknocie, złości, desperacji. Klimatu dodają tu tajemnicze melorecytacje i
czyste wokale, na tle gęstych ścian dźwięku, a także minimalistyczna okładka.
Wyczuwalna jest tu także charakterystyczna wrażliwość, którą można zaobserwować
także u innych francuskich zespołów specjalizujących się w ciężkich
brzmieniach, jak Lost In Kiev, Gojira i Alcest. Mimo, że kompozycje trwają łącznie
niespełna godzinę, płyta nie dłuży się i czas spędzony na jej słuchaniu mija niespodziewanie
szybko.
Posłuchaj: Dirge - Lost Empyrean
Czytaj więcej:
Zaginione płyty 2018 styczeń - marzec: https://bit.ly/2CC8pEe
Zaginione płyty 2018 kwiecień - czerwiec: https://bit.ly/2TeKqjU
Zaginione płyty 2018 lipiec - wrzesień: https://bit.ly/2GKhgIi