Melancholijny mrok, tajemniczość, rockowa przebojowość, mglista atmosfera, doom metalowy ciężar i dźwiękowa przestrzeń – tak pokrótce można opisać zawartość najnowszego wydawnictwa A Pale Horse Named Death. Grupa założona w 2010 roku przez członków Type O Negative, po śmierci nieodżałowanego wokalisty Petera Steela, powrócila z trzecim studyjnym albumem po sześciu latach przerwy.
Zespół tworzy pięcioro muzyków – multiinstrumentalista i
wokalista Sal Abruscato, znany niegdyś jako perkusista Life Of Agony i Type O
Negative, perkusista Johnny Kelly, który był we wspomnianym składzie następcą
Abruscato, basista Eric Morgan oraz gitarzyści Joe Taylor i Eddie Heedles.
Najnowszy materiał A Pale Horse Named Death kipi od emocji i zapada
w pamięci już po pierwszym przesłuchaniu, głównie dzięki obecności przebojowych
refrenów i chórków, chwytliwych, energetycznych riffów i ciekawych solówek. Jak
podkreśla sam wokalista "When The World Becomes Undone" jest wyrazem
charakterystycznego brzmienia zespołu, opartego na połączeniu dźwięków
przygnębiających z urzekającymi pięknem melodiami, zlokalizowanych na
pograniczu gothic metalu i doom metalu. Tym samym artyści kontynuują muzyczną
drogę rozpoczętą w ramach Type O Negative.
W poszczególnych kompozycjach wyraźnie słyszalne są
inspiracje twórczością Alice In Chains oraz Tool, lecz nie brakuje w nich także
dźwięków bliskich fanom Killing Joke i The Mission. Mrok spotyka tu harmonijną wrażliwość, sprawiając,
że słuchacz dryfuje w pełnej melancholii muzycznej przestrzeni. Blasty i
perkusyjne galopady pięknie współbrzmią z melodyjnymi, a zarazem dynamicznymi
partiami gitar, ujmującym brzmieniem klawiszy oraz głębokim głosem lidera grupy.
Album brzmi świeżo i nowocześnie, a zarazem tajemniczo, mgliście i garażowo. To
w dużej mierze zasługa producenta Maora Appelbauma, odpowiedzialnego także za
mastering płyt Faith No More i Sepultury.
“When The World Becomes Undone” to w warstwie lirycznej spójna
opowieść, będąca zapisem frustracji Abruscato dotyczących kondycji
współczesnego świata, jak również osobistych życiowych sytuacji, które miały
miejsce na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Wokalista wyraża w tekstach
paletę emocji, od miłości przez ból, walkę, smutek, rozpacz, aż po złość i
brzmi bardzo wiarygodnie. Z muzyczno-liryczną
zawartością koresponduje okładka, którą podobnie jak zdobiące dwa poprzednie
wydawnictwa wykonał Sam Shearon.
Album rozpoczyna tajemnicze, niespełna dwuminutowe intro
wypełnione pogłosami, gitarowymi sprzężeniami i dobiegającymi z oddali
dźwiękami dzwonów. "As It Begins" płynnie łączy się z kompozycją
tytułową, w której klawiszowy, nieco mglisty pejzaż kontrastuje z dynamiką
sekcji rytmicznej i gitarowym szaleństwem. Przebojowości dodają utworowi chórki
rodem z Alice In Chains. Jeszcze więcej melodyjności jest w kolejnych fragmentach
płyty, przede wszystkim w urzekającym wrażliwością "Fell Inside My Hole",
pięknym "Splinters" i mrocznym "Dreams Of The End". Nieco
bardziej industrialnie robi się zaś w "Vultures". Tak naprawdę bardzo
ciężko wskazać wyróżniające się momenty - cały album jest bardzo spójny i zawarte
na nim trzynaście kompozycji w równym stopniu zasługuje na uwagę.
Słuchając "When The World Becomes Undone" można odnieść
wrażenie, że muzycy dokładnie wiedzieli co chcą osiągnąć i nagrywając album konsekwentnie
realizowali swoje założenia. Jak wokalista podkreślił w jednym z wywiadów,
otaczający świat jest tak przytłaczający, że aby go opisać potrzeba mrocznej
muzyki. Jeśli jest ona tak piękna, szczera i poruszająca, jak twórczość A Pale
Horse Named Death, to osobiście nie mam nic przeciwko, by takie albumy
powstawały, dając odbiorcy ukojenie i pomagając przetrwać trudny okres.
7,5/10
Posłuchaj płyty: A Pale Horse Named Death - When The World Becomes Undone
Zajrzyj także do kalendarza premier płytowych oraz rozpiski koncertów.