wtorek, 22 stycznia 2019

A Pale Horse Named Death - When The World Becomes Undone (18.01.2019)


Melancholijny mrok, tajemniczość, rockowa przebojowość, mglista atmosfera, doom metalowy ciężar i dźwiękowa przestrzeń – tak pokrótce można opisać zawartość najnowszego wydawnictwa A Pale Horse Named Death. Grupa założona w 2010 roku przez członków Type O Negative, po śmierci nieodżałowanego wokalisty Petera Steela, powrócila z trzecim studyjnym albumem po sześciu latach przerwy. 


Zespół tworzy pięcioro muzyków – multiinstrumentalista i wokalista Sal Abruscato, znany niegdyś jako perkusista Life Of Agony i Type O Negative, perkusista Johnny Kelly, który był we wspomnianym składzie następcą Abruscato, basista Eric Morgan oraz gitarzyści Joe Taylor i Eddie Heedles. 
 
Najnowszy materiał A Pale Horse Named Death kipi od emocji i zapada w pamięci już po pierwszym przesłuchaniu, głównie dzięki obecności przebojowych refrenów i chórków, chwytliwych, energetycznych riffów i ciekawych solówek. Jak podkreśla sam wokalista "When The World Becomes Undone" jest wyrazem charakterystycznego brzmienia zespołu, opartego na połączeniu dźwięków przygnębiających z urzekającymi pięknem melodiami, zlokalizowanych na pograniczu gothic metalu i doom metalu. Tym samym artyści kontynuują muzyczną drogę rozpoczętą w ramach Type O Negative

W poszczególnych kompozycjach wyraźnie słyszalne są inspiracje twórczością Alice In Chains oraz Tool, lecz nie brakuje w nich także dźwięków bliskich fanom Killing Joke i The Mission.  Mrok spotyka tu harmonijną wrażliwość, sprawiając, że słuchacz dryfuje w pełnej melancholii muzycznej przestrzeni. Blasty i perkusyjne galopady pięknie współbrzmią z melodyjnymi, a zarazem dynamicznymi partiami gitar, ujmującym brzmieniem klawiszy oraz głębokim głosem lidera grupy. Album brzmi świeżo i nowocześnie, a zarazem tajemniczo, mgliście i garażowo. To w dużej mierze zasługa producenta Maora Appelbauma, odpowiedzialnego także za mastering płyt Faith No More i Sepultury. 

When The World Becomes Undone” to w warstwie lirycznej spójna opowieść, będąca zapisem frustracji Abruscato dotyczących kondycji współczesnego świata, jak również osobistych życiowych sytuacji, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Wokalista wyraża w tekstach paletę emocji, od miłości przez ból, walkę, smutek, rozpacz, aż po złość i brzmi bardzo wiarygodnie.  Z muzyczno-liryczną zawartością koresponduje okładka, którą podobnie jak zdobiące dwa poprzednie wydawnictwa wykonał Sam Shearon. 

Album rozpoczyna tajemnicze, niespełna dwuminutowe intro wypełnione pogłosami, gitarowymi sprzężeniami i dobiegającymi z oddali dźwiękami dzwonów. "As It Begins" płynnie łączy się z kompozycją tytułową, w której klawiszowy, nieco mglisty pejzaż kontrastuje z dynamiką sekcji rytmicznej i gitarowym szaleństwem. Przebojowości dodają utworowi chórki rodem z Alice In Chains. Jeszcze więcej melodyjności jest w kolejnych fragmentach płyty, przede wszystkim w urzekającym wrażliwością "Fell Inside My Hole", pięknym "Splinters" i mrocznym "Dreams Of The End". Nieco bardziej industrialnie robi się zaś w "Vultures". Tak naprawdę bardzo ciężko wskazać wyróżniające się momenty - cały album jest bardzo spójny i zawarte na nim trzynaście kompozycji w równym stopniu zasługuje na uwagę. 

Słuchając "When The World Becomes Undone" można odnieść wrażenie, że muzycy dokładnie wiedzieli co chcą osiągnąć i nagrywając album konsekwentnie realizowali swoje założenia. Jak wokalista podkreślił w jednym z wywiadów, otaczający świat jest tak przytłaczający, że aby go opisać potrzeba mrocznej muzyki. Jeśli jest ona tak piękna, szczera i poruszająca, jak twórczość A Pale Horse Named Death, to osobiście nie mam nic przeciwko, by takie albumy powstawały, dając odbiorcy ukojenie i pomagając przetrwać trudny okres. 

7,5/10