piątek, 11 stycznia 2019

MONO - Nowhere Now Here (25.01.2019)


Dziesięć albumów studyjnych w dwie dekady - tak imponującym dorobkiem i regularnością może poszczycić się niewielu artystów. W 2019 roku jubileusz dwudziestolecia działalności będzie obchodzić grupa Mono – japońscy mistrzowie emocjonalnego post rocka i kontrastów, którzy jak nikt inny potrafią zestawić w jednej kompozycji światło i mrok. Jego kulminację mogliśmy usłyszeć na poruszającym i porażającym gitarowo-perkusyjną mocą „Requiem For Hell”. Czym zaskoczyli na swoim nowym wydawnictwie?



Refleksyjność, relaksująca lekkość, sennie płynące melodie, kojące dźwięki, melancholia, a z drugiej strony zalewająca słuchacza ciemność, przytłaczająca pustka, smutek, a czasem rozpacz – tak mniej więcej brzmi Mono – emocjonalnie, bezkompromisowo i bardzo wyraziście. Dzięki temu charyzmatyczni muzycy zyskali sobie mniej więcej tylu samo oddanych fanów, co przeciwników. Wobec tej twórczości nie można pozostać obojętnym, gdyż albo porusza do głębi, docierając do zakamarków ludzkiej duszy, albo wręcz irytuje swoją uczuciowością i dla niektórych przesadnym patosem.

Mono tworzy trójka gitarzystów – prowadzący Takaakira "Taka" Goto, odpowiedzialny za rytm Hideki "Yoda" Suematsu i grająca także na basie i pianinie, obdarzona delikatnym głosem Tamaki Kunishi. W ostatnich miesiącach do składu dołączył nowy perkusista Dahm Majuri Cipolla, którego wirtuozeria dodała zespołowemu brzmieniu jeszcze większej głębi.

Na „Nowhere Now Here” kwartet kroczy obraną wcześniej drogą, eksplorując nieobce wnikliwym słuchaczom post-rockowe i post-metalowe pejzaże o filmowym potencjale, w których gitarowo-perkusyjne galopady toczą walkę z przejmującymi dźwiękami fortepianu, instrumentów smyczkowych, dętych oraz ulotnymi wokalizami. Nie brakuje tu także ambientowej elektroniki. Na albumie znajduje się dziesięć kompozycji różnej długości, tworzących spójną całość. Pomimo ogromnego ładunku emocjonalnego z przewagą smutku i nostalgii, są one bardzo przystępne.

Wydawnictwo rozpoczyna wprowadzająca w klimat albumu, oparta na brzmieniu instrumentów dętych miniatura „God Bless”, płynnie łącząca się z monumentalnym „After You Comes The Flood”, w którym przeważają transowe, narastające, mroczne partie gitar. Utwór poraża galopadą siejącą spustoszenie niczym ogromna fala powodziowa. Zupełnym jego przeciwieństwem jest trzeci, lekki i refleksyjny „Breathe”, pozwalający słuchaczowi na moment odetchnąć. Uwagę zwraca tu delikatny wokal Tamaki.

Tytułowa kompozycja hipnotyzuje jednostajnym rytmem perkusji i poetycką grą gitar, z czasem eksplodując dziką energią. Podobny zabieg zastosował zespół także w „Meet Us Where The Night Ends”. Do łez doprowadzić zaś mogą nostalgiczny „Far And Further”, przejmujący „Sorrow”, urzekający piękną partią klawiszy i orkiestracjami „Parting”, a także oparty na brzmieniu instrumentów dętych „Funeral Song”. Album wieńczy hipnotyzujący, kołyszący „Vanishing, Vanishing Maybe”.

Dziesiąte wydawnictwo Japończyków nie odkrywa nowych, niesamowitych dźwięków przed wymagającymi i poszukującymi słuchaczami, lecz utwierdza w przekonaniu, że jest to jeden z tych zespołów, które doskonale wiedzą jak poruszyć słuchacza. Kulminacji piętrzących się emocji w tej muzyce można doświadczyć podczas koncertów. W 2019 roku Mono powrócą do Polski na trzy występy. Aby dowiedzieć się więcej, zapraszam albo na oficjalną stronę zespołu, albo do zakładki z koncertowym kalendarzem na 2019 rok. Jeśli chcecie sprawdzić zaś jakie płyty ukażą się w najbliższych tygodniach, zapraszam tutaj.  

7/10

Posłuchaj fragmentu: MONO - After You Comes The Flood