Osiemnaście miesięcy wytężonej pracy, osiemnastu zaangażowanych w nagrania muzyków, porywające solówki, nietypowe instrumentarium i dziesięć starannie wyselekcjonowanych kompozycji składających się na emocjonalną opowieść o współczesnym świecie i kondycji ludzkości – tak złożony album mógł nagrać tylko prawdziwy mistrz, oddany swojej twórczości. Wszystkie wspomniane powyżej elementy znajdziecie na dwudziestym szóstym wydawnictwie Steve’a Hacketta – geniusza gitary i współtwórcy sukcesów Genesis.
Artysta cieszący się niesłabnącą
estymą wśród wielbicieli nie tylko rocka progresywnego nie musi już niczego
nikomu udowadniać i żaden z fanów nie obraziłby się, gdyby zdecydował się odstawić
gitarę w kąt I odejść na muzyczną emeryturę. Na szczęście jednak nic takiego
nie planuje. Nie tylko regularnie wydaje płyty, lecz także koncertuje - wiosną
wyrusza w kolejną trasę, która tym razem obejmie również Polskę (kalendarz). Wirtuoz gitary
wciąż czerpie ogromną radość z tworzenia nowych dźwięków, poszerzania
muzycznych horyzontów i podążania nowymi szlakami.
Na “At The Edge Of Light” nie
próbuje sprostać oczekiwaniom – inspiruje się szeroko pojętą “muzyką świata” i eksperymentuje,
wykorzystując bogate instrumentarium. Dzięki charakterystycznym solówkom
gitarowym nie wyzbywa się jednak swojego flagowego brzmienia. Nowe wydawnictwo
jest dźwiękową i fabularną kontynuacją muzycznej drogi obranej na “The Night
Siren”, powiewem świeżości i naturalną ścieżką artystycznego rozwoju muzyka.
Tak imponujące dzieło nie byłoby
możliwe do zrealizowania bez pomocy i wsparcia przyjaciół oraz współpracowników
artysty. W nagraniach wzięło udział razem z Hackettem osiemnastu muzyków, w tym
wirtuozi duduka, klarnetu basowego, saksofonu tenorowego, sitaru,
australijskiej trąbki didgeridoo i taru, czterech perkusistów, flecista,
klawiszowiec, kontrabasista, skrzypaczka, trzy chórzystki. Sam mistrz poza grą
na gitarach, harmonijce ustnej i basie również udziela się wokalnie.
Pięćdziesiąt cztery minuty muzycznej
podróży wypełniają zapierające dech improwizacje na gitarach, fantastyczne perkusyjne
galopady, orkiestracje oraz genialne orientalizmy, które stanowią podstawę dla
lirycznej refleksji o zawirowaniach politycznych, ludzkiej obojętności na
krzywdę innych i samotności. Z pesymistyczną wizją współczesnego świata
kontrastuje pojawiająca się między wierszami szczypta bardzo ostrożnie
wyrażonego optymizmu i nadziei na "lepsze jutro". W ten sposób
Hackett podkreśla, że ludzkość balansuje na granicy światła i mroku, blasku i cienia,
dobra i zła. Wyraża to także już samym tytułem albumu.
"At The Edge Of Light" rozpoczyna się wciągającym orientalno-gitarowym,
kipiącym od energii wstępem w postaci "Fallen Walls And Pedestals",
który płynnie łączy się z "Beasts In Our Time", gdzie Steve snuje
opowieść o mrocznej stronie ludzkiej duszy. Towarzyszy jej tajemnicza muzyka o filmowym
potencjale uzyskanym głównie dzięki zmianom tempa i wykorzystaniu orkiestrowych
aranżacji. Utwór kończy się
energetycznym szaleństwem. Trzeci "Under The Eye Of The Sun" ujmuje
radością grania i przebojowością. Natomiast "Underground Railroad" to przepiękna
orientalno-bluesowa ballada z elementami country, która
nabiera hard rockowej mocy w stylu Deep Purple, by chwilę później znów zabrać
słuchacza na muzyczny "dziki zachód" i rozkołysać melodyjnością chórków.
Oparty na kontrastach "Those
Golden Wings" w kolejnych minutach staje się na zmianę orkiestrowo-chóralnym
hymnem i hard rockowym "energetykiem". "Shadow and Flame" czaruje solówką na sitarze. "Hungry
Years" to zaś kolejny flirt z popową przebojowością. Trzy finałowe
kompozycje prowadzą słuchacza marszowym krokiem w "Descent"
ku mrocznemu "Conflict", którego fragmenty brzmią jak nowy przebój
towarzyszący przygodom Jamesa Bonda, aż do kojącego "Peace",
wlewającego w serce odbiorcy nadzieję.
Steve Hackett na przestrzeni swojej
wieloletniej kariery zawsze dążył do tego, by ponad wszelkimi podziałami
dotrzeć do jak największej grupy fanów na całym świecie i każdemu z nich,
pomimo kulturowych różnic oferować coś osobistego. Tym razem udało mu się to w
pełni. Łącząc tradycje muzyczne różnych państw zaserwował słuchaczom przepiękną
historię, której nie da się porównać z żadną inną muzyczną opowieścią. Wybitny
gitarzysta jak sam zapowiedział w materiałach prasowych włożył w nagrania
albumu całe serce i jest bardzo ciekaw opinii swoich fanów. Mnie osobiście
bardzo pozytywnie zaskoczył.
Posłuchaj fragmentu: Steve Hackett - Beasts In Our Time
Poczytaj też o koncertowym albumie Steve'a Hacketta
Jeśli masz jeszcze ochotę, sprawdź kolejne premiery płyt.