Sennie snujące się melodie, skontrastowane energetyczną ścianą dźwięku, eteryczny głos, niepokojące pogłosy i przepiękne kompozycje – tak pokrótce można opisać zawartość trzeciej płyty Evi Vine, Tajemnicza ciemnowłosa artystka z Londynu podzieliła się ze słuchaczami i poszukiwaczami nietuzinkowych brzmień najbardziej dojrzałym i osobistym albumem, który porusza i intryguje coraz bardziej z każdym kolejnym odsłuchem.
"Black Light White Dark" to kontynuacja muzycznej
drogi grającej na gitarze i basie wokalistki obranej na dwóch poprzednich
wydawnictwach, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach tak, by w pełni
wykorzystać potencjał drzemiący w jej eterycznym głosie. Duszna, mroczna
atmosfera kreowana przez narastające niespiesznie gitarowe pasaże, przełamana
zostaje sprzężeniami, zgrzytami oraz eksperymentami elektronicznymi. To muzyka,
w której światło zmaga się z ciemnością, czerń z bielą, dzień z nocą.
Bogactwo dźwiękowe i wyjątkowość brzmienia zostały osiągnięte
dzięki wsparciu przyjaciół artystki - skład jej zespołu tworzą na co dzień: gitarzysta
i klawiszowiec Steven Hll, basista Matt Tye i perkusista David ‘GB’ Smith oraz
znakomitych gości - basisty The Cure Simona Gallupa, gitarzysty Fields Of The
Nephilim Petera Yatesa, a także muzyków Shriekback oraz Goldfrapp.
Wydawnictwo wymyka się gatunkowym klasyfikacjom łącząc doom
metalowe, momentami przytłaczające dźwięki z shoegaze'owo-noise'owymi ścianami
gitar, dark wave'ową mroczną tanecznością, ambientowym wyciszeniem i urzekającymi
lekkością, ulotnymi melodiami. Jest na tej płycie coś nieuchwytnego, nierealnego,
a jednocześnie bardzo bliskiego i docierającego do najgłębszych zakamarków
duszy. Sześć albumowych kompozycji przepełnia niepokój i post-apokaliptyczna
melancholia. Są fantastycznym kompromisem pomiędzy przestrzennością i
intymnością oraz wypadkową inspiracji artystki, wśród których można wyróżnić
twórczość Dead Can Dance, Fields of the Nephilim, Bauhaus, Mogwai, Portishead, Nine Inch Nails,
Fleetwood Mac. Niespełna czterdziestominutowe wydawnictwo niesie ze sobą
ogromny ładunek emocjonalny.
O czym śpiewa tajemnicza Evi? Krótko mówiąc o tym, co
dotyczy każdego z nas – ludzkich problemach i odczuciach kształtowanych przez
życiowe doświadczenia, trudach życia codziennego i zmaganiach z własnymi
myślami, poczuciu pustki. Dzięki odniesieniom do osobistych przeżyć jest w
swoim przekazie bardzo wiarygodna. Mnóstwo w nim miłości, niepokoju o kondycję współczesnego
człowieka i planety, którą zamieszkuje oraz twórczej pasji. Przyznaje, że pisanie
i komponowanie jest dla niej sposobem na pogodzenie się z trapiącymi ją
wspomnieniami i troskami. Tematem jej utworów są piękno i przemoc otaczającego
świata oraz cykl ludzkiego życia.
"Black Light White Dark" rozpoczyna niespieszny,
oniryczny "I Am The Waves", wprowadzający w mroczny, tajemniczy
klimat całości. Post rockowe ściany gitar współbrzmią tu z delikatnym wokalem
Vine. "Afterlight" atakuje połamanym rytmem i wokalnymi uniesieniami,
przywodząc na myśl dokonania Chelsea Wolfie. "Sabbath" dostarcza energii,
jednocześnie kojąc nerwy i skłaniając do refleksji. Duża w tym zasługa basisty
The Cure, wspierającego w tym nagraniu zespół Evi.
Opowiadająca o utracie przyjaciela ballada "My
Only Son" czaruje ujmującą partią fortepianu oraz dobiegającym jakby z
zaświatów brzmieniem instrumentów smyczkowych i gitarowych sprzężeń. Toczą one
poruszający dialog z melodyjnym, przepełnionym smutkiem wokalem Vine. Odrobinę
industrialnych improwizacji wprowadza zaś instrumentalny "We Are Made Of
Stars". Spójną całość wieńczy ponad jedenastominutowa "Sad Song No.
9", stanowiąca kwintesencję albumowej atmosfery.
"Black Light
White Dark" to płyta, którą chłonie się w całości, nie zauważając upływu
czasu. Może spotkać się z uznaniem fanów nie tylko wspomnianej Chelsea Wolfe, lecz
także Cocteau Twins, This Mortal Coil, Subrosy, czy Marissy Nadler. Warto po
nią sięgnąć i dać się ponieść niesamowitej, hipnotyzującej atmosferze.
8,5/10
Posłuchaj albumu: Evi Vine - Black Light White Dark
Zajrzyj do kalendarza premier płytowych.