"Bez ograniczeń czerpać ze wszystkiego, co fascynujące" - taki cel założyli sobie muzycy Lion Shepherd, nagrywając trzeci album studyjny, rozpoczynający nowy zespołowy rozdział. Wokalista Kamil Haidar i mutliinstrumentalista Mateusz Owczarek otworzyli się na nowe pomysły aranżacyjne i inspiracje, by w jeszcze ciekawszej formie przedstawić to, co im w duszy gra. Wytrwała praca nad brzmieniem, ciągłe doskonalenie umiejętności, eksperymenty z różnymi muzycznymi gatunkami i podjęcie współpracy z perkusistą Maciejem Gołyźniakiem, który na stałe dołączył do składu zaowocowały bardzo ciekawą, prawie godzinną muzyczną podróżą przez meandry rocka, popu, psychodelii i muzyki etnicznej.
"III" to dla
zespołu album przełomowy nie tylko ze względu na zmiany personalne, lecz także nowe
podejście do procesu nagrywania. Jest to
największa w historii zespołu produkcja, z użyciem rekordowej liczby
instrumentów perkusyjnych i strunowych oraz udziałem licznych gości. Płyta została nagrana pod okiem Ignacego
Gruszeckiego i Roberta Szydło w Monochrom Studio, przy pomocy dobrze znanej z
dotychczasowych dokonań gitary dwunastostrunowej, arabskiej lutni i darbuki,
jak również korzystając z uroków brzmienia fortepianu, kwartetu smyczkowego
oraz eksperymentów z elektroniką. Haidara, Owczarka i Gołyźniaka w nagraniach
wsparli Atom String Quartet, grający na basie wspomniany już producent Robert
Szydło oraz odpowiedzialny za dźwięki instrumentów klawiszowych Łukasz Damrych.
Blisko sześćdziesiąt minut nowej muzyki Lion Shepherd to porywające połączenie rockowej energii,
emocjonalnej melancholii, etnicznych inspiracji i popowej przebojowości. Słyszalne
są inspiracje brzmieniem Dead Can Dance,
Riverside, Lunatic Soul oraz dotychczasowymi dokonaniami zespołu, lecz nie
brakuje też nowych rozwiązań. Kolorytu zespołowej twórczości dodaje
charakterystyczny styl gry byłego perkusisty Sorry Boys, przyjaciela i współpracownika Mariusza Dudy i Macieja
Mellera, bogaty w nietypowe sekwencje i wykorzystanie licznych instrumentów
perkusyjnych. Nie brakuje oczywiście także przepięknych, flagowych gitarowych
solówek Mateusza Owczarka oraz miękkiego,
przyjemnego głosu Kamila Haidara,
świetnie dopełniającego brzmienie całości.
W grze muzyków wyraźnie wyczuwalna jest pasja, która pozwala im poszerzać
horyzonty i podejmować ryzyko, dzięki czemu albumu słucha się bardzo dobrze i z
chęcią do niego wraca. Akustyczne ballady przeplatają się tu z niemal
metalowymi galopadami, długie formy kontrastują z przebojowymi, piosenkowymi partiami,
łatwo zapadającymi w pamięci, transowe, niemal taneczne fragmenty sąsiadują z
eterycznymi, pięknymi melodiami. Jest w tej muzyce ogromny ładunek emocji,
przejawiający się nie tylko w dźwiękach, lecz także w wersach śpiewanych przez
Haidara. Teksty kompozycji dotyczą niepokoju związanego z obecną sytuacją
społeczno-polityczną na świecie, buntu przeciwko wszechobecnemu złu oraz
osobistych rozterek autora.
Album rozpoczyna tajemniczy "Uninvited", który
wypełniają chóralne śpiewy i pogłosy. Przestrzenny, ponad siedmiominutowy utwór
prowadzi melodia gitary, z czasem nabierająca intensywności, by zaatakować z
pełną mocą w postaci ściany dźwięku pod koniec. "Good Old Days"
podkreśla, że Lion Shepherd potrafią
pisać wpadające w ucho piosenki, jednocześnie nie ocierając się o trywialność. Mnóstwo
melodii ma w sobie także singlowy, nostalgiczny "What Went Wrong",
brzmieniem perkusji i gitar nawiązujący do twórczości Mariusza Dudy.
"Vulnerable" czaruje orientalizmami, partiami
fortepianu, eksperymentami perkusyjnymi i wzruszającą melodią gitary. Rytmiczne
uderzenia w bębny i urokliwe chórki w tle powodują zaś bezwiedne kołysanie w
takt muzyki. Szczypta elektroniki i tanecznych rytmów to zaś domena "World
On Fire", w dalszej części atakującego agresywnymi gitarami.
W "Fallen Tree" słyszymy dobiegające z oddali odgłosy
dzieci, marszowy rytm perkusji, melodyjny wokal Kamila i akustyczne gitary. To
kolejny z utworów, który chce się śpiewać. Mrocznie, tanecznie i szybko robi
się zaś w pulsującym dziką energią "Toxic", jednym z moich ulubionych
fragmentów albumu. Smyczki ubarwiają natomiast brzmienie kolejnego "The
Kids Are Not Allright". Wydawnictwo wieńczą melancholijny
"Nobody" i świetnie nadająca się do wspólnego klaskania na koncertach,
riverside'owa ballada "May You All Live In Fascinating Times".
"III" to najciekawsze, najbardziej różnorodne i dojrzałe
wydawnictwo Lion Shepherd, które z
każdym kolejnym odsłuchem odkrywa przed słuchaczem kolejne brzmieniowe warstwy,
skłaniając do refleksji nad kondycją otaczającego nas świata. Warto dać tej
płycie trochę czasu, by ukazała się nam w pełnej krasie.
7,5/10