Pora na kolejny wywiad z cyklu "10 pytań do...". Tym razem miałam przyjemność zadać je Michałowi Rasiowi, którego możecie kojarzyć z jednej z najpopularniejszych radiowych rozgłośni internetowych. Michał prowadzi program "Ukryta Cytadela" w radiu Rockserwis.fm, gdzie co tydzień zabiera słuchaczy w świat cięższych brzmień, głównie spod znaku stoner rocka, doom i black metalu, choć lubi też zaskakiwać zupełnie innymi dźwiękowymi barwami.
Między Uchem A Mózgiem: Pamiętasz pierwszą piosenkę, która zrobiła na Tobie wrażenie? Czego słuchałeś w dzieciństwie?
Michał Raś: W
dzieciństwie słuchałem różnych rzeczy, nie wszystkie można dziś uznać za tzw.
"dobrą muzykę". Bardzo mi się jednak podobała twórczość Michaela
Jacksona i piosenka "Telefony" Republiki. To są dźwięki, które
pozostały ze mną do dzisiaj. Miałem to szczęście, że za sprawą taty i brata w
domu przewijało się sporo rocka i metalu. Bardzo szybko zacząłem kojarzyć
składy poszczególnych zespołów, jakie wydali płyty itp.
Przez prawie całe lata
90-te muzyka nie była mimo wszystko moim głównym zainteresowaniem. Pierwsza
piosenka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie, gdy byłem bardziej świadomym
słuchaczem to "Get Born Again" Alice in Chains ze schyłkowego okresu
z Laynem Staleyem. Ciężar, mrok i wywołujący ciarki na grzbiecie głos
namieszały ostro w młodej głowie. Nie bez przyczyny Alicja to wciąż jeden z
najważniejszych dla mnie zespołów.
MUAM: Kim chciałeś zostać będąc dzieckiem? Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z radiem?
MR: Za
dzieciaka na pewno chciałem być filmowcem. Wymyślałem fabuły, głównie z
gatunków fantasy/sf i godzinami bawiłem się w plan filmowy. Na pewno nie
myślałem wtedy o pracy przed mikrofonem.
Na
studiach szukałem odskoczni od zajęć i w pewnym momencie natrafiłem na
ogłoszenie Radia Bez Kitu, alternatywnej rozgłośni internetowej z dużym już
wtedy bagażem doświadczeń, jednak tuż po powrocie do podziemia. Studio radia
przez lata wędrowało po Krakowie, wtedy mieściło się przy ulicy Paulińskiej. Wchodziło się do niego z podwórka jednej z kamienic, do której
początkowo nawet nie mieliśmy kluczy, więc trzeba było dzwonić domofonem do
mieszkańców. W środku panowała temperatura jak na zewnątrz, czyli np. -20
stopni Celsjusza. Dodatkowo drzwi lubiły się zatrzasnąć no i trzeba było czasem
dzwonić po kogoś z ekipy, by wyciągnął uwięzionego delikwenta-radiowca. Underground
pełną gębą, ale bardzo dobrze wspominam ten okres i czasem tęsknię za
niepowtarzalnym klimatem RBK. Prowadziłem tam program Strefa Atmosfery, czyli
starszą wersję Ukrytej Cytadeli. Przed Rockserwisem pojawiły się jeszcze dwie
stacje - studencka oraz komercyjna gdzie zaznałem radia w tzw.
"prawdziwym" eterze.
MUAM: Słuchając Twojej audycji mam wrażenie, że każde spotkanie ze słuchaczami jest spójną historią, w której opowiedzenie wkładasz całe serce. Jak przygotowujesz się do audycji? Gdzie szukasz inspiracji?
MR: Wychodzę
z założenia, że audycja, podobnie jak płyta z muzyką, powinna być spójna - musi
mieć odpowiedni początek i naturalnie się rozwijać. Długo pracuję nad
playlistą, dodając i zmieniając w niej utwory, w zależności od tego jaki
kształt będzie mieć całość. Uwielbiam transowe, psychodeliczne dźwięki i chcę
zabrać słuchacza w pewną muzyczną wędrówkę. Dzięki za Twoją opinię, potwierdza
ona, że chyba się udało. Inspiracji na pewno szukam wśród nowości płytowych, a
także różnych wydarzeń - zapowiedzianych koncertów, newsów o artystach, czasem
rocznic, chociaż z moją pamięcią do dat bywa różnie (haha). Istotne są też
pozamuzyczne wpływy - co jakiś czas wspominam o filmach, czasem pojawią się
nawet fragmenty ścieżek dźwiękowych.
MUAM: Kto jest Twoim radiowym wzorem do naśladowania?
MR: W tej
kwestii nie będę szczególnie oryginalny. Bardzo szybko odkryłem Trójkę i
zasłuchiwałem się w programach Piotra Kaczkowskiego. Ważną dla mnie figurą jest
Tomek Beksiński, którego programy poznałem już po jego śmierci. Później
zwróciłem uwagę na "Noc Muzycznych Pejzaży" Piotra Kosińskiego. Okres
intensywnego słuchania radia przypadł na czasy licealne, kiedy wciągałem się w
muzykę progresywną, więc te audycje przemówiły do mnie. Pojawiła się też pierwsza
myśl, by może samemu kiedyś spróbować swoich sił przed mikrofonem. Muszę też
wymienić Wita Dzikiego i jego programy na Vivie, mimo, że to postać kojarzona
przeze mnie z telewizji. Wit prezentował mnóstwo dobrego metalowego grania. To
właśnie u niego poznałem chociażby Mastodon czy też Cathedral. Tam też po raz
pierwszy zobaczyłem teledysk do "One Rode To Asa Bay" Bathory. Kiedyś
w TV można było natknąć się na świetną muzykę.
MUAM: To prawda, ja do tej pory pamiętam świetne teledyski na niemieckiej VIVIE2 i listę "30ton". Przejdę do kolejnego pytania - co przyciąga Cię do mrocznej muzyki?
MR: Na
wstępie zaznaczę, że wbrew pozorom w Cytadeli można usłyszeć dużo weselszych,
rock'n'rollowych dźwięków. Mowa głównie o stoner rocku będącym jednym z moich
ulubionych gatunków. Jest też oczywiście ciemniejsza strona objawiająca się w
różny sposób - od black metalu po np. dark folk.
Do mrocznej muzyki przyciąga
mnie to samo, co do literatury czy filmu grozy. Pewna aura tajemnicy,
niepewności, możliwość poznania tego, co się kryje pod naszą z pozoru poukładaną
rzeczywistością. Poza tym mroczniejsza muzyka, z którą możemy się utożsamić, to
dobry sposób na radzenie sobie z drzemiącymi w nas demonami. Często jednak ten
mój mrok ma bardzo popkulturowy charakter. W gruncie rzeczy dobrze się w nim
bawię. Jako przykład mogę wymienić horrory wytwórni Hammer i odnoszące się do
nich utwory Electric Wizard czy też Hooded Menace.
MUAM: W ostatnich latach rynek koncertowy w Polsce znacznie się rozwinął. Artyści powracają do nas regularnie, a w okresie wiosennym i jesiennym dzieje się tyle, że nie sposób wybrać się na wszystkie wydarzenia, na które chcemy. Lubisz chodzić na koncerty? Gdzie można Cię spotkać najczęściej?
MR: To
prawda, często w jednym miesiącu swoje sztuki gra np. 5-6 artystów, których
chciałbym zobaczyć na żywo. Taka sytuacja jeszcze niedawno byłaby nie do
pomyślenia. Bardzo lubię koncerty, więc często na nich bywam w miarę możliwości
czasowych i finansowych. Od bardzo dużych koncertów wolę mniejsze, klubowe
wydarzenia. Pozwalają na silniejsze poczucie więzi z artystami i budują
nastrój, który w tych dużych halach czasem gdzieś wyparowuję. Mam to szczęście,
że w Krakowie działają promotorzy obracający się w klimatach świetnie
trafiających w mój gust. Bardzo cieszy prężny rozwój festiwalu Soulstone
Gathering z muzyką stonerową, doomową i psychodeliczą. Na wydarzeniach tego
organizatora jestem praktycznie zawsze. Chciałbym za to częściej odwiedzać
koncerty jazzowe, bo ten gatunek także bardzo cenię, a i na żywo potrafi mieć
ogromną siłę rażenia.
MUAM: Rockserwis.fm nadaje tylko w internecie. Jak myślisz, czy taki sposób działania radia ma przyszłość?
MR: To
trudne pytanie, bo z jednej strony rozwój internetu przyniósł znacznie więcej
możliwości. Większość słuchaczy mimo wszystko jest wciąż przyzwyczajona do
tradycyjnego radia na falach. Cały czas obracamy się wokół kilku najbardziej
popularnych stacji, które ludzie mogą sobie włączyć np. w samochodzie. Myślę
jednak, że niekomercyjna, w pełni autorska audycja radiowa potrafi skutecznie
przesiać gąszcz płyt, często bardzo niszowych. Praktycznie każdą muzykę mamy
dziś dostępną po paru kliknięciach, ale wybranie wartościowych dźwięków
trafiających w nasz gust wcale nie jest takie łatwe. Do tego dochodzi wspólne
słuchanie, przeżywanie muzyki podczas programu. Rockserwis.fm ma oddanych
fanów. Podczas każdej audycji wspólnie spotykamy się i rozmawiamy w
facebookowej grupie słuchaczy. To jest coś, czego nie daje streaming.
MUAM: Czym zajmujesz się na co dzień gdy nie przygotowujesz i prowadzisz audycji?
MR: Radio
to zajęcie wyłącznie z pasji, więc na co dzień jestem pracownikiem na etacie.
Poza pracą zawodową lubię długie spacery, nie pogardzę też wypadami w góry.
Jako grozomaniak czytam sporo horrorów. Lubię filmy z tego gatunku, co prawda
głównie starsze, tak do lat 80-tych włącznie. Kocham obrazy wytwórni Hammer,
włoskie giallo, filmografię Vincenta Price'a. Nie samym straszeniem człowiek
żyje, więc inne gatunki książkowe czy filmowe też się u mnie przewijają, jak
tylko starcza mi czasu.
MUAM: Czy jest coś, co chciałbyś przekazać swoim słuchaczom za pośrednictwem tego wywiadu?
MR: Przede
wszystkim chcę serdecznie podziękować za każdą obecność podczas kolejnych
Cytadel. Udział słuchaczy, ta cicha przy głośniku jak i aktywna w grupowych
dyskusjach, ma ogromne znaczenie. Jest to największa motywacja do dalszej
pracy. Tych, którzy jeszcze nie mieli okazji odwiedzić Ukrytej Cytadeli
zachęcam gorąco do słuchania. Zwłaszcza jeśli lubicie cięższe uderzenie z
dodatkiem mroku i psychodelii. Poczujecie się w cytadelowych korytarzach jak w
domu.
MUAM: I jeszcze jedno pytanie… Z pewnością czytałeś i słyszałeś już wiele wywiadów. Jakie pytania denerwują Cię najbardziej?
MR: Nawet
dobre w innych okolicznościach pytanie może być zupełnie nietrafione, dużo
zależy od kontekstu. Nie lubię gdy w rozmowie wychodzi na jaw brak podstawowego
researchu przeprowadzającego wywiad. Nikt nie jest nieomylny, mi się również
błędy merytoryczne zdarzają, ale pewną wiedzę i wyczucie trzeba mieć.
Przypomina mi się rozmowa z popularnym polskim muzykiem, przerwana przez niego
wyjściem ze studia. Nie będę wspominał o kim mowa, ale nagranie można bez
większych trudów odnaleźć na YouTube.
Wspomnianej audycji możesz posłuchać w środy od 19:00 do 21:00 na antenie rockserwis.fm
Zajrzyj też na stronę audycji: http://ukrytacytadela.pl/ oraz jej profil facebookowy.