czwartek, 23 maja 2019

Isildurs Bane & Peter Hammill - In Amazonia (10.05.2019)


Isildurs Bane & Peter Hammill - In Amazonia (10.05.2019)

Pamiętacie album sprzed dwóch lat, którego okładkę zdobił przesympatyczny słoń siedzący na gałęzi? Równie wyjątkowa była muzyka na nim zawarta, stworzona przez legendarną mini orkiestrę, która od 1976 roku zachwyca miłośników art rockowych pejzaży. Wokalnie wsparł ją wtedy uwielbiany przez polskich fanów Steve Hogarth. Szesnasty album Isildurs Bane to kolejna niezwykła podróż. Tym razem muzycy zapraszają nas do amazońskiego lasu, a w wędrówce towarzyszy im…Peter Hammill. 



Dziewicza, dzika puszcza, pełna niezidentyfikowanych, czasem niepokojących dźwięków, intrygująca bogactwem fauny i flory, tajemnicza i zapierająca dech jest bardzo trafną metaforą zawartości muzycznej wydawnictwa. Mieni się paletą dźwiękowych barw, łącząc inspiracje art rockiem, elektroniką, folkiem, muzyką orientalną i filmową. W albumowych kompozycjach możemy usłyszeć nie tylko brzmienia gitar, klawiszy, perkusji, basu, trąbki, klarnetu, fletu, saksofonu, skrzypiec, wibrafonu i marimby, lecz także dwudziestopięciostrunowego instrumentu zwanego koto – rodzaju cytry i narodowego instrumentu Japonii, na którym gra niezwykła Karin Nakagawa. 


Peter Hammill nie jest jedynym światowej sławy gościem na tej płycie. Za brzmienie albumowej perkusji w kilku nagraniach odpowiada Pat Mastelotto z King Crimson, co dodaje nagraniom wyjątkowości. Pomysł na współpracę Hamilla i Isildurs Bane narodził się dwa lata temu, gdy lider Van Der Graaf Generator odwiedził muzyków na IB EXPO – spotkaniu artystów, podczas którego uczestnicy w ciągu tygodnia pracowali nad wspólnymi projektami i prezentowali je podczas podsumowującego koncertu. 


Mats Johansson, główny kompozytor mini orkiestry przyznał, że jest dumny z tego, jak rozwinęła się współpraca legendarnego twórcy i zespołu. Ogromne wrażenie zrobiły na nim głębokie teksty i przepiękne melodie wokalne, które bardzo wpłynęły na jego własne postrzeganie procesu komponowania i łączenia ze sobą rytmów, beatów i partii niemal atonalnych. Dodał, że Hammill wykazał się ogromną otwartością na eksperymenty i przejął inicjatywę wpływając na ostateczny kształt albumu, co jest dla zespołu wielką gratyfikacją. Sam lider Van Der Graaf Generator podkreślił, że podszedł do współpracy z entuzjazmem i sprawiła mu ona wiele radości. Dodał, że szczególnie cieszy go to, że album jest wypadkową inspiracji różnymi gatunkami muzycznymi. 


Przestrzennej, zapierającej dech muzyce towarzyszą poruszające teksty dotykające tematyki podobnie jak w przypadku poprzedniej płyty bliskiej każdemu człowiekowi. Tym razem obrazują osobę w momencie podejmowania trudnych decyzji, w chwilach kryzysowych, poszukiwania własnej tożsamości, podejmowania wyzwania i wkraczania na nową drogę, ekscytującą, a zarazem niebezpieczną. Podobnie jak w amazońskim lesie, który skrywa przed podróżnikami liczne tajemnice. Odkrywa się je stopniowo, warstwa po warstwie eksplorując poszczególne nagrania, stanowiące spójną całość. Hammill śpiewa w nich z ogromną pasją i szczerością, wspaniale interpretując poszczególne frazy. Nie sposób tej płyty opisać dzieląc ją na poszczególne fragmenty - każdy z nich jest wyjątkowy i niepowtarzalny, mieniąc się niezliczoną ilością barw i stanowiąc ważny element opowieści. 


Mrok, uczucia, szczery przekaz, dźwiękowe zaskoczenia, energia, melodyjność, lekkość, ulotność, eteryczność, przestrzeń – na tej płycie znajdziecie niemal wszystko, co można sobie wymarzyć w kwestii jakości i emocjonalności muzyki. Niektórzy twierdzą, że jest to album roku. Czy faktycznie tak będzie okaże się już niebawem. Posłuchajcie tej płyty i oceńcie sami.