Ponad dwie dekady na scenie, szacunek filmowych producentów i cenionych artystów współczesnej jazzowej i elektronicznej sceny - The Cinematic Orchestra to sprawdzona koncertowa ekipa, która niezmiennie od lat wzrusza do łez, zachwyca wirtuozerią i zaskakuje nowymi aranżacjami. Po czterech latach od ostatniej wizyty w gdańskim B90 uwielbiani w Polsce muzycy powrócili do nas na pięć koncertów. W niedzielę odwiedzili Stary Maneż.
Majowa trasa koncertowa jest okazją
do promocji wydanego w marcu "To Believe", o którym miałam
przyjemność opowiedzieć Wam w marcu. Podobnie jak poprzednie płyty kolektywu
jest to bardzo emocjonalny album, wypełniony nieoczywistymi rozwiązaniami
brzmieniowymi o filmowym potencjale, na pograniczu jazzowych improwizacji,
elektronicznych eksperymentów i rockowej energii, nie pozbawiony jednak popowej
melodyjności.
Artyści przyjechali do Polski w
siedmioosobowym składzie. Do lidera Jasona
Swinscoe, gitarzysty Stuarta Mc Calluma, basisty i kontrabasisty Phila
France’a, saksofonisty Tima Chanta, pianisty Nicka Ramma i perkusisty Luke’a
Flowersa dołączyła Heidi Vogel. Obdarzona wyjątkowym głosem wokalistka
brawurowo wykonała „Familiar Ground” oraz dwie nowe kompozycje, „Wait For Now”
i „A Promise”. Podobnie jak przed czterema laty zespół rozpoczął swój występ od
instrumentalnego „Lessons”, tym razem jednak w znacznie bardziej rozbudowanej
ambientowo-jazzowo-post rockowej aranżacji, wspaniale wprowadzającej w
kameralną, chwilami wręcz intymną atmosferę koncertu.
Dźwięki płynące ze sceny skierowane
były prosto w serce słuchacza, wywołując lawinę emocji. Nie sposób było
opanować wzruszenia szczególnie podczas zagranego w półakustycznej wersji na
bis „To Build A Home” z „Me Fleur”. Świetnie wypadły też pełne improwizacji
„Man With A Movie Camera” i „Channel 1 Suite”, w których każdy z muzyków miał
swoje przysłowiowe „pięć minut”, prezentując swoje nieprzeciętne umiejętności
techniczne. Występ zwieńczyła zaś nowa aranżacja „Ode To The Big Sea”. Wszystkie
kompozycje zagrane zostały z budzącą podziw precyzją, a jednocześnie niezwykłą
lekkością. Zabrzmiały przestrzennie, wyraziście i energetycznie, a jednocześnie
bardzo subtelnie.
Przywitani ogromną wrzawą przez
publiczność, która wypełniła salę gdańskiego klubu po brzegi Brytyjczycy zabrali
słuchaczy w niemal dwugodzinną podróż przez różne oblicza swojej twórczości,
przeplatając instrumentalne kompozycje utworami z udziałem wokalu. Ze sceny nie
padło wiele słów, było zaś mnóstwo okazji do uśmiechu i szczerych wzruszeń. Po
każdym kolejnym wykonaniu otrzymywali entuzjastyczne owacje. Widząc reakcje
swoich fanów uśmiechali się do siebie, jeszcze bardziej angażując się w to, by
jak najlepiej wykonać poszczególne partie, solówki, improwizacje. Schodząc ze
sceny długo kłaniali się wiwatującym fanom, dziękując za wieloletnie wsparcie i
deklarując możliwie szybki powrót do Gdańska.
Warto jeszcze dodać, że bardzo
dobry odbiór koncertu umożliwiła świetna akustyka klubowej sali oraz
podkreślające klimat występu ciepłe i delikatne światła. Krótko mówiąc był to przemiły
wieczór z muzyką na najwyższym światowym poziomie – wzruszającą, angażującą i
niezapomnianą. Oby kolejna okazja posłuchania podopiecznych Ninja Tune na żywo
nadarzyła się już niebawem.