niedziela, 2 czerwca 2019

GOLD - Why Aren't You Laughing (5.04.2019)


„Teksty są niemal traumatyczne, a muzyka mroczna niczym ciemna noc.” Tak w jednej z zagranicznych recenzji opisano zawartość czwartej studyjnej płyty holenderskiego GOLD.  Na następcy przełomowego „The Optimist” zespół zadaje słuchaczom ironiczne pytanie. W takim razie z czego mamy się śmiać?




Oczywiście jak łatwo się domyślić jest to pytanie retoryczne, które nawiązuje do obecnej sytuacji na świecie, w którym spotykamy się z natłokiem informacji, niekoniecznie istotnych w danej chwili, przytłaczających nas ilością i tematyką. Wokalistka Milena Eva śpiewa o stracie bliskiej osoby, towarzyszącym temu emocjach, złości, frustracji, a także podkreśla siłę i moc kobiet, wagę ich praw oraz konieczność walki o przetrwanie cywilizacji w dobie internetu i zakłamania z tym związanego. Teksty przepełnione są ironicznym nihilizmem.  


„Why Aren’t You Laughing” angażuje odbiorcę od pierwszej do ostatniej minuty. Przy pierwszym kontakcie z albumem ma się wrażenie, jakby słuchało się mrocznej wersji The Cranberries – wokal Mileny Evy jest podobnie wyrazisty jak głos nieodżałowanej Dolores O’Riordan, lecz pobrzmiewa w nim więcej nut melancholii i dramatyzmu. W kompozycjach przebojowe fragmenty spod znaku post punku kontrastują z nostalgiczną balladowością i niemal post-doom metalowym ciężarem. Nie brakuje tu także hipnotyzującej psychodelii i elementów gotyckich. 


Muzyka GOLD jest wypadkową inspiracji oraz wpływów poprzednich zespołów, w których udzielali się muzycy holenderskiej grupy, tj. The Devil’s Blood, Blackfire, Angel Crew, a także grup, z którymi koncertowali, takich jak Ultha, Converge czy New Model Army. Dzięki temu jest różnorodna i kipi od dźwiękowych eksperymentów. Jednocześnie porusza, mrozi krew w żyłach gitarowymi przesterami i zachęca do tańca swoją przebojowością i przystępnością. Nie bez znaczenia jest tu udział producenta płyty Jaime Gomeza Arellano, znanego ze współpracy z Paradise Lost i Grave Pleasures, który wniósł do muzyki GOLD świeże spojrzenie. 


Energetyczny puls, lekkość, balladowość, chwytliwość, nieoczywiste zmiany tempa i połączenie gatunków – ten album ma w sobie coś, co nie pozwala się od niego oderwać. Nienamacalną siłę, która przyciąga słuchacza. Wyrażona jest ona także poprzez okładkową fotografię, trafnie obrazującą zawarte w tekstach emocje. To równa płyta, pełna gitarowo-perkusyjnych galopad, mrocznych melodii, chwytliwych riffów, niepokojącego, tajemniczego klimatu.  Trudno wskazać tu wyróżniające się kompozycje – wszystkie opowiadają spójną historię, która wzrusza i skłania do refleksji, jednocześnie hipnotyzując tanecznymi rytmami. Dzięki temu na zasnutym szarymi chmurami niebie gdzieniegdzie pojawiają się przebłyski słonecznych promieni. 


Odpowiadając na tytułowe pytanie zdecydowanie nie ma się tu z czego śmiać. Warto natomiast pochylić się nad zawartością płyty i wsłuchać w teksty oraz dźwięki dogłębnie, gdyż niosą ważny przekaz, przestrzegając nas nad zgubnymi skutkami rozwoju cywilizacji. 

8/10