środa, 5 czerwca 2019

Resina - Traces Remixes EP (31.05.2019)


Resina - Traces Remixes EP
Spojrzenie na własne dzieło oczami innych artystów wymaga od twórcy nie lada otwartości i odporności na wszelkiego rodzaju uwagi, sugestie i pomysły. Wybitna polska wiolonczelistka Karolina Rec, występująca pod pseudonimem Resina odważyła się na ten ryzykowny krok, dzieląc się z fanami nowymi aranżacjami kompozycji z „Traces”. Co znajdziemy na nowej EPce artystki?



„Traces Remixes” to pięć utworów i pół godziny muzyki, a tak naprawdę wariacja na temat dwóch albumowych kompozycji –  trzech wersji rozpoczynającej całość „In” oraz oryginału i reinterpretacji siódmej „Trigger”. Za nowe pomysły odpowiedzialni są Ben Frost, William Craig, Lotic oraz Abul Mogard. 


Remix, cover, nowa wersja starej piosenki – takie słowa pojawiające się w opisach przy zawartości albumów przeważnie nie wzbudzają mojego entuzjazmu, gdyż przeważnie oznaczają po prostu sposób na zarobienie dodatkowych pieniędzy na wyświechtanym już schemacie. Nowe wydawnictwo Resiny jest jednak całkowitym zaprzeczeniem dla moich obaw. 


Nowe interpretacje jeszcze bardziej podkreślają hipnotyczny, nieco melancholijny i mroczny charakter kompozycji. To dźwiękowe eksperymenty wzbogacające oryginalne wersje o różnego rodzaju przestery i zabawy dźwiękowe sprawiające, że atmosfera towarzysząca słuchaniu „Traces” w tym przypadku staje się jeszcze bardziej surrealistyczna. Transowe brzmienia angażują od pierwszej do ostatniej minuty wciągając słuchacza w wir elektronicznych zapętleń, drone’owego narastania napięcia i ambientowych przestrzeni. 


Wydawnictwo rozpoczyna bliźniacza do oryginalnej aranżacja „Trigger”, o którym w ubiegłorocznej recenzji pisałam, że pełen jest mizofonicznych dźwięków wywołujących dyskomfort i niepokój. Gościnnie na instrumentach elektronicznych udziela się tu polska producentka Zamilska. Miarowe pociągnięcia smyczkiem, delikatne uderzenia o instrument i budowanie tajemnicy tworzą niemal doskonałe połączenie nowoczesności z klasyką. 


Dalej jest jeszcze ciekawiej. „In” wg Bena Frosta („In In”) wybudza z transu wyrazistym brzmieniem bębnów, tło zaś budują orkiestracje i pogłosy układające się w mroczne zapętlenia o filmowym potencjale. Rozpoczynające pierwotną wersję mistyczne warstwy wokalne dołączają nieco później, budując drugą, bardziej refleksyjną część kompozycji. Ta lekkość i ulotność mrożą jednak krew w żyłach, niczym w horrorze. 


Interpretacja Iana Williama Craiga wprowadza w nostalgiczny nastrój, zalewając słuchacza melancholią, natomiast Lotic spojrzał na pierwotny utwór tak, by wydobyć z niego pokłady energii. Jego pomysły bliskie są stylistyce, w której porusza się Son Lux. Połamane dźwięki, momentami bardzo psychodeliczne hipnotyzują, niepokoją i nie dają o sobie zapomnieć. 


Na deser odbiorca otrzymuje prawie jedenaście minut drone’owych zapętleń, sprzężeń i przesterów. Napięcie budowane jest tu stopniowo. Początkowo niemal niesłyszalne szmery stają się coraz bardziej wyraźne, by w ósmej minucie eksplodować gęstą plątaniną dźwiękowych warstw. Utwór przypomina psychodeliczny lot w pustkę i jest najbardziej eksperymentalną kompozycją na płycie, która może nieco wrażliwszych odbiorców wręcz doprowadzić do obłędu.  


Gdy wybrzmiewa ostatni dźwięk na albumie zdezorientowany słuchacz budzi się ze snu, brutalnie zderzając się z rzeczywistością. Co się właśnie wydarzyło? Na to pytanie już każdy sam musi sobie odpowiedzieć. Pewne jest jednak to, że miał do czynienia z muzyką absolutnie wyjątkową. Eksperyment się udał - nowe wersje kompozycji z "Traces" wyeksponowały ich ogromny potencjał interpretacyjny i nietuzinkowy talent Resiny. Pozostaje tylko czekać z niecierpliwością, co artystka zaproponuje na swojej następnej płycie. 

8/10 

Obejrzyj też galerię zdjęć z występu artystki w Sopocie :)