Drugi kwartał przeminął bezpowrotnie w zawrotnym tempie, co nie jest żadnym zaskoczeniem. Jak to przeważnie bywa wiosną ukazało się tyle ciekawych albumów, że ze względu na ograniczony czas i zasoby ludzkie nie sposób było poświęcić każdemu z nich pełnego tekstu. Aby nie przeminęły niezauważone, tradycyjnie jak co kwartał postanowiłam o nich wspomnieć w cyklu „zaginione płyty”.
Ale to nie wszystko! Dla kilku bardzo ciekawych wydawnictw
znalazło się miejsce na łamach portalu soundrive.pl, z którym podjęłam
współpracę w kwietniu. Zachęcam, by zaglądać tam regularnie. Wszystkich
chętnych zapraszam tutaj:
A teraz już
czas na przegląd wiosennych zaginionych płyt:
KWIECIEŃ
Hania Rani – Esja (5.04.2019)
Solowy debiut gdańskiej pianistki urzeka delikatnością i
emocjonalnością. Hania Raniszewska nagrała dojrzały album, który może być
towarzyszem naszych codziennych działań, jak i koić nerwy oraz wzruszać późnym
wieczorem. To dziesięć kompozycji o filmowym potencjale, pobudzających
wyobraźnię, przywodzących wspomnienia. Słychać w nich inspiracje Nilsem
Frahmem, Płyta jest piękna. Artystka skierowała ją do wrażliwych słuchaczy,
którzy poszukują w muzyce klasycznej czegoś więcej niż precyzyjne odgrywanie
dzieł mistrzów z pradawnych epok.
Waste of Space Orchestra – Syntheosis ( 5.04.2019)
Nuda i rutyna pobudzają kreatywność. Wiedzą o tym wszyscy
żyjący w trybie praca-dom, wiedzą także artyści od lat tworzący w ramach
zespołów poruszających się w hermetycznych granicach gatunkowych. Nic więc w tym dziwnego, że wielu z nich
coraz częściej realizuje nowe pomysły, nie wpisujące się w stylistykę ich
macierzystych grup w nowych projektach, stających się odskocznią od codzienności.
Tak stało się w przypadku muzyków Oranssi Pazuzu oraz Dark
Buddha Rising, którzy wspólnie nagrali “Syntheosis”. Współpraca narodziła się,
gdy pojawił się pomysł stworzenia utworu na potrzeby Roadburn Festivalu, gdzie
artyści pojawili się razem na scenie. Efektem finalnym jest ponad godzina intrygujących
dźwięków.
Nie jest to album łatwy i przystępny – wymaga uważnego
przysłuchania się i kilku podejść, by w pełni docenić jego zawartość. Warto
jednak spróbować, gdyż niesie ze sobą paletę emocji i ważny przekaz. To
dziewięć utworów składających się na pasjonującą opowieść o poszukiwaniu wiedzy
przez trzech bohaterów: Shamana (Vesa Ajomo), który postrzega przyszłość ludzką
bardzo w post-apokaliptycznych barwach, Seekera (Juho Vanhanen) poszukującego
prawdy w nieznanych wymiarach oraz Possessora (Marko Neuman), manipulującego
osobami i snującego złowieszcze plany. Takie informacje znajdują się w
albumowym opisie.
Nad albumem pracowało w sumie dziesięciu muzyków i co ważne,
działania ułożyły się pomyślnie. Efektem jest spójny, przemyślany, intrygujący
zestaw na pograniczu psychodelii, art rocka, post i death metalu. Niepokojący
wokal, rytualność, muzyczny mrok, ciężar riffów, hipnotyzująca duszna
atmosfera, wielowarstwowość – tak brzmi ta płyta. Napięcie rodem z filmów
grozy, które się na niej rodzi równoważą ambientowe fragmenty. Jeśli lubicie
muzyczne wyzwania, warto po nią sięgnąć.
Inter Arma - Sulphur English (12.04.2019)
Amerykanie z Inter Arma powracają z czwartym albumem –
intensywnym, wyrazistym i eksperymentalnym. To najciekawsze dokonanie muzyków –
do ciężkości i ścian dźwięku dodali progresywną przestrzeń, doom’owy duszny
klimat, hard rockową energię oraz delikatny powiew folkowych melodii. W
nagraniach słyszalne są nawiązania zarówno do Morbid Angel jak i Paradise Lost.
Dziewięć kompozycji zostało zagrane z niezwykłą precyzją i charyzmą. Warto
posłuchać w całości.
Monkey 3
- Sphere (12.04.2019)
Instrumentaliści z Monkey3 zabierają słuchaczy w
psychodeliczną podróż po meandrach space rocka, stoner rocka i progresywnych
inspiracji. Na swoim siódmym albumie Szwajcarzy prezentują melodyjne pejzaże
pełne art-rockowych odniesień, skontrastowane wyrazistymi, chwytliwymi riffami
i ścianami dźwięku. Sześć instrumentalnych utworów to niemal kosmiczna podróż
pełna zaskoczeń. Mrok i światło, ambientowa eteryczność kontra hard rockowa
energia, przestrzeń i duszna atmosfera, dłuższe i krótsze kompozycje – każdy
znajdzie tu coś dla siebie.
Sunn O))) - Life Metal (26.04.2019)
Stephen O’Malley i Greg Anderson nie zawiedli swoich fanów.
Płytę nagrał i zmiksował producent Neurosis i Godspeed You! Black Emperor Steve
Albini, używając tasmy analogowej. Tytuł wydawnictwa to zaś zespołowy żart,
używany przez muzyków do opisu kontrastu między death metalem a “wszystkim
innym”. Odnosi się on bezpośrednio do zawartości albumu, będącej wypadkową
inspiracji różnymi gatunkami.
“Life Metal” to siostrzany album bliźniaczej płyty
“Pyroclasts”, która ma się ukazać w drugiej połowie 2019 roku. Ciekawe, co na
niej znajdziemy.
ZAUM - Divination (26.04.2019)
Kanada to kolejny po Francji, Niemczech czy Islandii rynek
muzyczny skrywający wiele tajemnic. Rush, Arcade Fire, czy nawet niedawno
opisywany przeze mnie Black Mountain to jedynie wierzchołek góry lodowej.
Doom’owa mgła, mrok przesterowanego basu brzmiącego jak gitara i długie,
kilkunastominutowe, niespiesznie rozwijające się kompozycje – tak brzmi
twórczość kanadyjskiego ZAUM, którzy w dniu premiery „Divination” odwiedzili
gdańską Protokulturę. Jak twierdzą sami muzycy ich twórczość nawiązuje
charakterem do mroku starożytnych cywilizacji. Trzeci album grupy zawiera trzy
utwory – długie, mroczne i psychodeliczne. Jest w tej muzyce rytualność oraz
miejsce na instrumentalne improwizacje. Całość dopełnia różnorodny wokal lidera
Kyle Alexsandra McDonalda, używającego zamiennie growlu i czystego głębokiego
głosu, ubarwiając to dodatkowo wykorzystaniem śpiewu gardłowego. Takie
połączenie wprowadza słuchacza w trans i nie pozwala się oderwać od słuchania
płyty. Może spodobać się fanom Om, Earth i Sleep.
MAJ
Martin Kohlstedt - Strome (3.05.2019)
Gdy
zamkniesz oczy, przestrzeń wokół ciebie zaczyna pulsować. Wyobraźnia zaczyna
działać i tworzyć w Twojej świadomości przeróżne obrazy. Nie mam tu na myśli
efektu spożycia różnego typu używek, lecz zetknięcie się z twórczością
niemieckiego pianisty Martina Kohlstedta. Muzyk, który odwiedził na początku
tego roku gdański festiwal Dni Muzyki Nowej, gdzie zagrał emocjonalny,
porywający concert powraca z nowym wydawnictwem.
”Ströme”
(Currents) to kompozycja, która powstała na zamówienie Gewandhaus zu Leipzig do
projektu “Two Play To Play”. Pianiście towarzyszy mu siedemdziesięcioosobowy
chór, co jest nowością w porównaniu do wcześniejszych albumów. Sam Martin gra
jak zawsze z ogromną pasją i zaangażowaniem, wydobywając ze swoich instrumentów
morze emocji. Muzyka i głosy dopełniają się wzajemnie tworząc niezwykłą
przestrzeń.
Ulver - Drone Activity (11.05.2019)
Norwescy eksperymentatorzy nie dają za wygraną i z albumu na
album próbują zaskoczyć fanów. Dwa lata po elektro-popowym „The Assassination
of Julius Ceasar” podzielili się wydawnictwem koncertowym, zawierającym zapis
siedemdziesięciu minut koncertu na Red Bull Music Festival z 13 października
2018 roku. To cztery pełne improwizacji kompozycje, sprawiające wrażenie
tworzonych na bieżąco w trakcie wykonywania form eksperymentatorskich, których
prawdopodobnie nie sposób powtórzyć przy kolejnej okazji. Instrumentalne utwory
budują niezwykły nastrój oczekiwania na to, co ma się wydarzyć za chwilę. Czy
ostatecznie na albumie dzieje się coś przełomowego słuchacz musi ocenić sam.
Jest w tej muzyce rytualność, niepokój, dramaturgia i duszny klimat
charakterystyczny dla muzyki skandynawskiej. Taki jest Ulver – nigdy nie
wiadomo, czym nas jeszcze zaskoczy.
Saint Vitus - Saint Vitus (17.05.2019)
Stonerowa energia, odrobina przebojowości, sludge’owo –
doom’owa ściana dźwięku, atmosferyczność, klimat, przestrzeń, tajemnica… brzmi
jak dobry zestaw, prawda? Tym razem nie chodzi jednak o początkujący lub
jeszcze niedostatecznie rozpoznawalny zespół, lecz nowe wydawnictwo dobrze
znanych i cenionych muzyków, którzy od niemal czterdziestu lat z kilkuletnią
przerwą dostarczają fanom mocnych wrażeń muzykę najwyższej jakości. Saint
Vitus, uznawani za prekursorów doom metalu obok Pentagram, Witchfinder General,
Trouble i Pagan Altar wydali właśnie nową płytę. Czy jest to wielki powrót
żywej doom metalowej legendy?
Dziewiąty album Saint Vitus nie bez powodu nosi ten sam
tytuł, co zespołowy debiut. Wbrew pozorom nie jest to reedycja pierwszego
wydawnictwa zespołu, założonego w 1979 roku. Muzycy reaktywowali się po siedmiu
latach przerwy w 2003 roku w zmienionym składzie. Tym razem jednak, po
personalnych perturbacjach powracają z oryginalnym wokalistą i gitarzystą. Scott
Reagers i Dave Chandler podjęli współpracę z perkusistą Blood Of The Sun Henrym
Vasquezem i basistą Down Patrickiem Brudersem.
Mimo słusznego już wieku muzyków nie opuszcza energia i
twórcza wena. Według internetowych relacji wciąż grają porywające koncerty
skacząc po scenie zgodnie z zasadą “nigdy nie jesteś za stary na rock and roll,
jeśli czujesz się zbyt młody by umrzeć”. Dają tego dowód na płycie – nieco
zwariowanej, spajającej różne inspiracje i bardzo melodyjnej.
“Wormhole” kipi od heavy-metalowej dynamiki, “Hour Glass” i
“City Park” hipnotyzują tajemniczością, mrokiem i przesterami. Klasycznie
doom’owy jest “Last Breath”. Zaskakuje półtoraminutowy “Useless” – szalony,
punkowy, nihilistyczny. W “Remains” słyszymy zaś echa Black Sabbath. Ciekawy
jest “A Prelude to…” niosący chwile wyciszenia. W “Bloodshed” dominują basowe
riffy. Zachwyca też gitarowa solówka. Perkusyjne galopady, rozpędzające się gitary,w
stylu Iron Maiden są natomiast domeną “12 Years In The Tomb”. W sumie jest to
nieco ponad czterdzieści minut muzyki, która wpada w ucho i zapada w pamięci. Warto
sięgnąć po tę płytę więcej niż raz.
Earth - Full Upon Her Burning Lips (24.05.2019)
Bezkresna pustynia, duszne powietrze i palące słońce - takie
skojarzenia budzi nowe wydawnictwo Earth.
Sennie snujące się dźwięki oparte na połączeniu post rocka, stoner rocka
i doom metalu wprowadzają słuchacza w trans. To niemal flagowe wydawnictwo
Amerykanów wyznaczające ich styl - psychodeliczny, minimalistyczny, dla
niektórych być może nużący. Album ma szansę spodobać się wielbicielom długich,
rozwlekłych form, opartych na powtarzalnych, hipnotyzujących motywach.
Darkthrone - Old Star (31.05.2019)
Osiemnasty studyjny album w ciągu niespełna trzydziestu lat
działalności to nie lada wyczyn. Dokonał go duet Darkthrone. Popularyzatorzy
norweskiego black metalu nie muszą już nic nikomu udowadniać – grają co chcą,
jak chcą, świetnie się przy tym bawiąc. “Old Star” łączy metalową dynamikę,
galopady i wrzaski z odrobiną melodyjności.
Perkusista
zespołu, Fenriz tłumaczy zawartość płyty następująco: "O ile przez
ostatnie 20 lat wiele zespołów skupiało się na brzmieniu z lat 70., o tyle miks
na naszym nowym albumie nigdy dotąd nie nawiązywał do lat 80. W tych utworach
jest mnóstwo metalu! Utwory Teda ("Nocturno Culto" Skjelluma; wokal /
gitara / bas) mają w sobie dużo black metalu, szybszego i wolniejszego, ale
pojawiają się też w nich posępniejsze, bardziej doom’owe partie. Moje numery
wypadają bardziej linearnie. Podsumowując, 'Old Star' to taki starszy brat 'Arctic Thunder'.
Solidniejszy i wsparty jeszcze lepszymi riffami". Perkusista jest
także autorem tekstów utworów.
Co ciekawe, Fenriz zapowiedział nowy album singlem
„Hardship of the Scots” na portalu youtube, zaznaczając, że nie korzysta z
social mediów. Jest to bardzo miły ewenement w dzisiejszych czasach. To
wspomnienia lidera z czasów, gdy zatrudniony był jako pracownik poczty. Na
albumie jest wiele innych opowieści. Aby je poznać, warto posłuchać go w
całości.
Her Name Is Calla - Animal Choir (31.05.2019)
Mrok, doom'owe powolne tempo, post rockowe ściany dźwięku,
szalone riffy, szczypta przebojowości i przejmujący, głęboki wokal męski i
wyrazisty wokal damski - tak w ogromnym skrócie brzmi nowy album brytyjskiego
kwartetu Her Name Is Calla. Słychać tu także miarowe uderzenia w bębny, sekcję dętą, skrzypce,
wiolonczelę, fortepian, banjo…Trudno przypisać
go do jakiegokolwiek gatunku muzycznego. Trochę tu metalu, rocka, indie, trochę
muzyki filmowej i klasycznej. Są chórki, jest klimat i co najważniejsze,
przepiękna dźwiękowa podróż w nieznane. Warto się w nią udać.
CZERWIEC
Pelican - Nighttime Stories (7.06.2019)
Gitarowa dynamika, przebojowość,
mięsisty bas i mnóstwo przestrzeni - tak brzmi nowe wydawnictwo amerykańskich
post metalowców z Pelican. Słucha się tego świetnie o każdej porze dnia, a
najlepiej gnając przed siebie pustą drogą w środku nocy, gdy można się dobrze
rozpędzić. "Nocne historie" wcale nie kołyszą do snu - album
momentami poraża i miażdży brzmieniem, raczej rozbudzając i intrygując
słuchacza swoim mrokiem. Jest tu niepokój, tajemnica, a przede wszystkim sporo
gitarowo-perkusyjnych dialogów, technicznych smaczków i soczystych riffów. To
jedno z najcięższych brzmieniowo wydawnictw grupy. Polecam sprawdzić.
Aurora - A Different Kind Of Human (7.06.2019)
Norweska dwudziestodwulatka
prezentuje drugą część opowieści, którą rozpoczęła za sprawą "Infections
Of A Different Kind", podkreślając, że muzyka powinna być paliwem
jednoczącym ludzi i rozniecających w nas ogień. Jej wokal lśni w pełnej
okazałości. Aurora śpiewa lekko, a zarazem wyraziście i z uczuciem, wykazując
się niesamowitą artystyczną dojrzałością. Jest w jej popowych piosenkach
głębia, tajemniczość, a zarazem uniwersalność, która pozwala jej docierać
zarówno do młodszej publiczności jak i poszukujących słuchaczy. Zdecydowanie
będzie już niebawem gwiazdą światowego formatu. Oby się w tej popularności nie
zagubiła i pozostała sobą.
Cave In - Final Transmission (7.06.2019)
Szósta studyjna płyta amerykańskiego
zespołu dowodzonego przez Stephena Brodsky'ego, który nie tak dawno wydał album
z Marissą Nadler to połączenie doom'owego ciężaru, pustynnej przestrzenności,
metalowych riffów i ciekawych melodii. W połączeniu z niebanalnymi tekstami,
bardzo przyjemnym wokalem lidera i zmianami tempa tworzy spójną, intrygującą całość,
obok której nie da się przejść obojętnie. Chwilami przypomina Queens Of The
Stone Age, co tylko dodaje jej przebojowości.
To także niestety muzyczny testament tragicznie zmarłego basisty zespołu Caleba Scofielda. Jego przyjaciele z zespołu próbują tym albumem uporać się z bolesną stratą. Czy to ostatni album zespołu?
To także niestety muzyczny testament tragicznie zmarłego basisty zespołu Caleba Scofielda. Jego przyjaciele z zespołu próbują tym albumem uporać się z bolesną stratą. Czy to ostatni album zespołu?
Enthroned - Cold Black Suns (7.06.2019)
To już jedenasty album belgijskiego
Enthroned i pierwsze wydawnictwo z udziałem basisty Norgaatha i pochodzącego z
Argentyny gitarzysty Shagala, którzy dołączyli do zespołu w ubiegłym roku. Nowi
muzycy sprawdzili się bardzo dobrze. "Cold Black Suns" łączy w sobie
black metalowy ciężar, tajemnicze pogłosy, atmosferyczny niepokój oraz wpływy
death metalowe. Wszystko to brzmi spójnie i niebanalnie - świetnie technicznie,
emocjonalnie i intrygująco. To płyta, która z odsłuchu na odsłuch jest coraz
ciekawsza.
Baroness - Gold & Grey (14.06.2019)
Słuchając poprzedniego wydawnictwa
Baroness można było mieć wrażenie, że bardziej przebojowo, a jednocześnie
ambitnie w przypadku tej grupy już się nie da. Tymczasem zespół znów zaskoczył
i doszlifował swoje pomysły jeszcze bardziej. To po prostu bardzo dobre,
przebojowe piosenki, którym nie brakuje nuty eksperymentalności. Niektórzy
narzekają na produkcję tej płyty (w niektórych momentach faktycznie można mieć
wrażenie, że coś się "nie zgadza"), ale taki był zamysł artystów. Z założenia zespołu album ma zamykać tzw.
"kolorową serię", czyli wydawnictwa, których tytuły nawiązują do
barw. Jest tu sporo radości z grania, przebojowości, lecz nie brakuje też
psychodelii. Zdecydowanie warto posłuchać.
Calexico & Iron and Wine - Years To Burn (14.06.2019)
Od poprzedniej tej niezwykłej
współpracy minęło piętnaście lat. Calexico i
Iron & Wine po raz pierwszy spotkali się na muzycznej drodze, nagrywając
EPkę "In The Reins". Współpraca stała się okazją do poszerzenia
artystycznych horyzontów. Nadszedł czas na jej kontynuację.
„Ten
projekt musiał znaleźć odpowiedni czas”- tłumaczy Joey Burns z Calexico. „Wszyscy
jesteśmy innymi ludźmi niż w 2004 roku, a muzyka pomaga wypełnić niektóre luki.
Wszystko, co dzieje się w naszym świecie i w naszym życiu, ten związek, ta
przyjaźń, ta miłość, którą mamy - ten album jest narzędziem tej więzi. To
szansa, aby zobaczyć, gdzie jesteśmy, wziąć udział w akcji i trwać dla naszych
przyjaciół.”.
Wspólny album
muzyków jest przepiękny połączeniem muzycznych inspiracji obu zespołów i niesie
ważny przekaz. Opowiada o nim Sam Beam, lider Iron & Wine: „Życie jest
trudne. Niesamowite. I straszne jak gówno. Ale może cię podnieść, jeśli na to
pozwolisz. To są rzeczy, o których teraz piszemy Joey i ja. Tytuł może
znaczyć wiele rzeczy. “Years to Burn” może oznaczać, że jesteś zarozumiały.
Albo nasze życie jest gotowe by płonąć i być inspirowane. Może też oznaczać, że
jesteś spalony przez życie. To niejednoznaczny tytuł, ponieważ życie jest
skomplikowane. Nie mówimy jak nastolatki o miłości, pożądaniu, bólu, bo nie
jesteśmy nastolatkami. I to nie jest zła rzecz.”. Jak brzmi, przekonajcie
się sami.
The Raconteurs - Help Us Stranger (21.06.2019)
Powrót The Raconteurs to jedno z
największych zaskoczeń ostatnich miesięcy. Informacja o trasie koncertowej
obejmującej Orange Warsaw Festival i premierze nowej płyty po ponad dziesięciu
latach zelektryzowała fanów Jacka White'a. Jeden z najwybitniejszych gitarzystów
dwudziestego pierwszego wieku po eksperymentalnej solowej płycie zatęsknił za
prostym rock'n'rollowym graniem i reaktywował supergrupę. Trzecie wydawnictwo
Raconteurs nie odkrywa nic nowego, jest po prostu oderwaniem się od
codzienności i dowodem na to, że rock jeszcze nie umarł. Propozycja idealna dla
sympatyków muzyki Jacka z czasów The White Stripes.
The Black Keys - Let's Rock (28.06.2019)
Powrót duetu The Black Keys to kolejny
dowód na to, że rock nie umarł. Podobnie jak The Raconteurs muzycy doczekali
się już takiego statusu, że nie muszą nic nikomu udowadniać i grają rockowe
piosenki, lekkie i przyjemne, w obrębie których czują się najlepiej. To płyta
świetna na lato, do jazdy samochodem, wpadająca w ucho i dająca się nucić
podczas codziennych zajęć. Są fajne riffy, dobre melodie i dużo radości w
graniu. I o to tu chodzi.
A tymczasem zajrzyjcie też do podsumowania I kwartału 2019