Wybitni, cenieni na arenach międzynarodowych muzycy, zapierające dech partie instrumentalne, wyrafinowane struktury kompozycji, ogrom improwizacji i wytworne sale – jazz w obecnych czasach przeważnie nie jest kojarzony przez przeciętnego słuchacza z muzyką lekką, przystępną i łatwo dostępną. Gatunek, który narodził się na początku ubiegłego stulecia w Nowym Orleanie i zapoczątkowany został przez ciemnoskórych niewolników, którzy poprzez dźwięki i improwizacje na instrumentach radzili sobie z trudami życia codziennego stracił nieco na popularności w czasach komercjalizacji mediów i plastikowych hitów.
Blask i świetność próbują przywrócić mu twórcy jazzu awangardowego, którego siłą są nie popisy techniczne, lecz przede wszystkim emocje i eklektyzm gatunkowy. Na przekór jazzowym stereotypom, np. mówiących o tym, że „jazz jest za trudny dla przeciętnego odbiorcy”, wystąpili członkowie międzynarodowego kolektywu EABS, którzy na swoim drugim albumie postanowili powrócić do słowiańskich korzeni.
EABS dali się poznać słuchaczom poszukującym nietuzinkowych
brzmień dwa lata temu za sprawą brawurowych interpretacji kompozycji Krzysztofa
Komedy. Tym razem zaprezentowali już w pełni autorskie pomysły. „Slavic Spirits” to siedem, a właściwie pięć
kompozycji (dwie ostatnie poprzedzają intra o zbliżonych tytułach) urzekających
naturalnym pięknem, poruszających duszę, i skłaniających do refleksji. To
połączenie jazzowej podstawy z elementami hip-hopu, funku i elektroniki –
eklektyczne, eksperymentalne, a jednocześnie pełne urzekających
melodii.
Instrumentalne partie pozbawione zostały technicznych
ozdobników. W zamian za to wpleciono pomiędzy nie odgłosy natury – szum wiatru,
szmery poruszających się liści drzew i śpiew ptaków. To wyraz uwielbienia
przyrody oraz troski o jej kondycję w dobie postępu cywilizacyjnego, lecz także
podkreślenie, że jest ona jedynym obiektywnym świadkiem historii człowieka, o
czym opowiada w wywiadzie dla Noise Magazine Marek Pędziwiatr, lider zespołu,
puentując dobitnie, że „większość terenów naszych ziem pokrywały lasy, a nic
nie pamięta naszej historii jak drzewa. Niestety, drzewa milczą”.
„Slavic Spirits” to podróż, będąca poszukiwaniem słowiańskiej
tożsamości i próbą odkrycia źródeł polskiej melancholii. Czy jest ona wynikiem
zachwytu nad zjawiskowością leśnych ścieżek, mistycznej mgły, emocjonalnego
związku z energią morza oraz krajobrazami górzystymi? Prawdopodobnie taki
zamysł miał zespół nagrywając te niezwykłe dźwięki. Koncept wydawnictwa
powstawał zaś we współpracy z managerem i wydawcą EABS, filozofem Sebastianem
Jóźwiakiem. Dzięki temu zyskał on duchowy aspekt.
Brzmieniowa wielowarstwowość osiągnięta została dzięki
współpracy ośmiorga doskonałych muzyków. Grającego na instrumentach
klawiszowych Marka Pędziwiatra wspierają perkusista Marcin Rak, gitarzysta Vojto
Monteur, basista Paweł Stachowiwak, trębacz Jakub Kurek, grający na saksofonie
tenorowym Olaf Węgier, odpowiedzialny za perkusjonalia tajemniczy Spisek
Jednego oraz wybitny saksofonista Tenderlonious, tym razem wykorzystujący
instrument o barwie sopranowej. Razem budują niezwykły klimat, pełen melancholii, urzekający delikatnością i wzruszający. Większość albumowych
fragmentów to wynik kolektywnej improwizacji, a nie zlepek solówek i popisów
technicznych.
Albumowe kompozycje są swoistym rytuałem, modlitwą, podobnie
jak twórczość grupy Heilung, o czym opowiadałam w recenzji albumu „Futha” dlaportalu soundrive.pl. Taniec spotyka tu refleksyjność, a melodie kontrastują z bardziej
eksperymentalnymi fragmentami. Jest tu spokój, dźwiękowa harmonia i równowaga.
Każda z kompozycji jest elementem spójnej historii, istotnym jej rozdziałem.
„Południca” początkowo może nieco zbyt dobitnie kojarzyć się z klasyką King
Crimson, ale to tylko dodaje jej wielobarwności. Natomiast dialog z ciszą w
„Ciemności”, przestrzenny „Leszy”, „Ślęża” z „mglistym” wstępem oraz rytualne
„Przywitanie Słońca” to już kompozycje bardzo oryginalne.
“Slavic Spirits” to płyta jedyna w swoim rodzaju, choćby
dlatego, że koncept-albumy w muzyce jazzowej spotyka się niezwykle rzadko. Jest
godna zapamiętania jednak przede wszystkim ze względu na szczery przekaz i pozostawioną słuchaczowi dowolność interpretacji (ci bardziej wnikliwi mogą nawet sięgnąć po wersję albumu z dołączoną do niego książką). Muzycy pokazują na niej, że są w pełni sobą i grają tak, jak
podpowiada im dusza, nie próbując udawać kogoś innego. Docierają tym samym do
otwartej na nowe brzmienia, wrażliwej publiczności.
9/10
Posłuchaj albumu: EABS - Slavic Spirits