Ich twórczość można zaklasyfikować w metalowej stylistyce, sami jednak nie do końca się z tym zgadzają, podkreślając, że liczą się dla nich emocje i inspiracje dźwiękami, które napotkali na swojej drodze na przestrzeni piętnastoletniej kariery. Torche to kwartet z Miami. Właśnie wydali piąty studyjny album.
„Admission”
zwrócił moją uwagę przede wszystkim bardzo chwytliwym połączeniem wpływów kilku
gatunków – mięsistych partii basu spotykanych na stoner rockowych
wydawnictwach, dynamicznych riffów charakterystycznych dla metalowej
stylistyki, sludge’owych galopad, perkusyjnych blastów i ciekawego, głębokiego
wokalu. Nie brakuje tu też przestrzeni oraz odrobiny psychodelii, punkowej
energii, a także niemal popowej przebojowości.
Sekwencje
gitar są na tym albumie przemyślane i dopracowane, co w zestawieniu z wyrazistym
głosem wokalisty Steve’a Brooksa tworzy mieszankę wybuchową, sprawiającą, że
albumu słucha się z przyjemnością właściwie o dowolnej porze dnia. Nastrojowe
melodie, energetyczne riffy, radość grania – to płyta, która brzmi świeżo, na
której wszystko się zgadza.
„Admission”
to jedenaście kompozycji trwających w sumie niespełna czterdzieści minut.
Rozpoczyna go półtoraminutowy perkusyjno-gitarowy, niemal death metalowy „From
Here”, przywodzący na myśl dokonania Black Sabbath. „Submission” i „Slide” to
energetyczne, chwytliwe utwory, w których błyszcza gitary Steve’a Brooksa i
Jonathana Nuñeza. W
drugim z nich wyróżnia się także brzmienie sekcji rytmicznej, za które
odpowiedzialni są perkusista Rick Smith i basista Eric Hernandez.
Szybkością
imponuje “What Was”. Stoner’owo – doom’owy “Times Missing” ujmuje klimatyczną
psychodelią, pogłosami i przybrudzonym brzmieniem. Szóste, tytułowe nagranie
jest zaś bardziej taneczne, co jednak zostało osiągnięte dzięki chwytliwym
riffom. W “Reminder” słychać echa Alice In Chains. “Extremes
Of Consciousness” to kolejna dawka przebojowości, “On The Wire” sabbathowej
mocy, “Inferno” gęstej atmosfery, zaś wieńczący całość “Changes Come” ujmuje
przesterami i psychodeliczną atmosferycznością.
W
ciągu swojej piętnastoletniej kariery Torche stali się czołowym graczem na
amerykańskim rynku niezależnym. Tym albumem podkreślają swoją pozycję. Jest
przystępny, a jednocześnie nietuzinkowy, dzięki czemu może trafić w gusta
zarówno osób poszukujących w dźwiękach przebojowości, jak i wyrafinowania. Niezbyt często spotyka się taką
uniwersalność.
8,5/10
Posłuchaj albumu: Torche - Admission