Prawdopodobnie nie ma drugiego zespołu, który odczuwając ciągły niedosyt tworzenia publikuje album za albumem, trzymając równy poziom i zaskakując co rusz zmianą stylistyczną. Ledwie w kwietniu ukazało się urzekające lekkością i taneczną naturalnością "Fishing For Fishies", cztery miesiące później mamy kolejne wydawnictwo King Gizzard & The Lizard Wizard. Co znajdziemy na "Infest The Rats' Nest"?
Tym razem muzycy postawili na…
metal, a konkretnie trash, inspirowany dokonaniami wielkich, poruszających się w
tej stylistyce. Wymieniając inspiracje lider formacji, Stu Mackenzie wskazał na
Metallikę, Slayera, Exodus, Overkill, Sodom, Rammstein i Kreatora. Krótko
mówiąc ten album to czysty ogień - gitarowe sprzężenia, zawrotna prędkość, dynamika,
szalone partie perkusji i mroczny wokal,
w którym przeważa krzyk. Słucha się go jednym tchem, mimowolnie ruszając
głową w rytm zwariowanych melodii, galopad i sekwencji solówek.
Co ciekawe, w nagraniach "Infest
The Rats' Nest" główny udział miało trzech z siedmiu muzyków zespołu,
którzy razem skomponowali cały materiał. Liderowi - wokaliście i gitarzyście
towarzyszył perkusista Michael Cavanagh, który wykorzystał w nagraniach metodę
double kick, spopularyzowaną przez perkusistę Motörhead, a także basista Joey
Walker. W tle słyszalna jest także harmonijka ustna Ambrose Kenny-Smitha, który
wspiera także Mackenziego wokalnie, podobnie jak pozostali muzycy zespołu,
łącznie z wymienioną sekcją rytmiczną.
Oczywiście, jak zawsze w
przypadku King Gizzard & The Lizard Wizard nie brakuje ważnego przekazu. Album
składa się z dwóch części, podobnie jak płyta winylowa. W tekstach utworów na stronie
A Stu Mackenzie zawarł refleksje na temat współczesnych problemów, głównie
związanych ze zbliżającą się katastrofą ekologiczną, co stanowi ciągłość
fabularną z poprzednim wydawnictwem, zaś na stronie B opowiada historię grupy
buntowników-rebeliantów, którzy próbują zasiedlić planetę Wenus po tym, jak
zmuszono ich do opuszczenia Ziemi. Słychać to przede wszystkim w kompozycjach
"Venusian 1" oraz "Venusian 2".
Cały album kipi od wściekłej, nieokiełznanej
energii. Mroczne, gęste riffy kontrastują z gitarowymi wyścigami i perkusyjną
galopadą. Poszczególne jego fragmenty są spójne. Jest bezkompromisowy, szalony
i najcięższy brzmieniowo z dotychczasowych. To hołd dla mistrzów trash metalu i
muzyczny powrót do złotych lat tego gatunku. Chwilę oddechu znajdziemy w "Mars
For The Rich" oraz nieco wolniejszym, stonerowo-doomowym "Superbug".
Heavy metal, garage rock, trash
metal, doom metal, szczypta psychodelii, a przede wszystkim radość wspólnego
grania, lekkość improwizowania i głowy pełne pomysłów - to znajdziemy na piętnastej
płycie septetu z Melbourne. Czy to ostatni album zespołu w tym roku nie wiadomo,
być może lada dzień pojawi się zapowiedź następnego wydawnictwa. King Gizzard
& The Lizard Wizard to ekipa cierpiąca na muzyczne ADHD, po której można
spodziewać się naprawdę wszystkiego, a z pewnością tego, że za jakikolwiek
gatunek muzycy się zabiorą, efekt ich działań będzie porażający. Oby
zaskakiwali swoich fanów jeszcze długo.
8/10
Posłuchaj płyty: KGATLZ -
Infest The Rats Nest