Kojący szum fal, delikatnie chłodząca bryza, hipnotyzujące płynne ruchy wody, bezkresna przestrzeń, spokój, wolność, energia… Takie skojarzenia budzi morze. Jego bliskość pozytywnie wpływa na nastrój, a co więcej, inspiruje do twórczej działalności. Pod kątem muzycznym energię morza spróbowali wyrazić trójmiejscy artyści, którzy założyli zespół o tej wdzięcznej nazwie. Niedawno ukazało się ich pierwsze wydawnictwo, EP „Zgrzyty”.
Morze to instrumentalne trio poety Piotra Czerskiego, znanego
z działalności w projekcie Towary Zastępcze, który tym razem chwycił za gitarę,
perkusisty Jacka Jewuły oraz basisty Pawła Wojciechowskiego. Muzycy zaprosili
do współpracy gitarzystę Karola Schwarza, szefa niezależnej trójmiejskiej
wytwórni Nasiono Records, odpowiedzialnego również za miks i mastering albumu oraz
znakomitego saksofonistę znanego z Lonker See, Tomasza Gadeckiego. Razem
stworzyli pasjonującą muzyczną opowieść pełną przesterów, atmosferycznych
dźwiękowych plam i improwizacji.
„Zgrzyty” budują cztery kompozycje o zdecydowanie nieradiowej
długości – psychodeliczne, snujące się niespiesznie, z drugiej strony nie
pozbawione eksperymentalnych fragmentów i kontrolowanego hałasu, który może
kojarzyć się z instrumentalną podstawą dokonań Sonic Youth, czy ostatnich
albumów Swans.
To muzyka wymagająca skupienia, stopniowo odkrywająca przed
słuchaczem kolejne warstwy, bardzo wciągająca swoją transowością i
tajemniczością. Cytując sam zespół polecane warunki odsłuchu ich twórczości „to
plaża w Brzeźnie po zachodzie słońca.” Trzeba przyznać, że w takim otoczeniu
„Zgrzyty” sprawdzą się bardzo dobrze. Równie ciekawie słucha się ich jednak w
domowym zaciszu, po zmroku.
Trzydziestopieciominutowy album rozpoczyna ponad
ośmiominutowy, hipnotyzujący od pierwszych dźwięków „Drogą Krętą i Przez Las”,
z minuty na minutę nabierający intensywności, dzięki narastaniu plemiennego
brzmienia bębnów, partii gitary Czerskiego oraz saksofonowych improwizacji.
Jest w tej formie przekazu pewna rytualność. „Asasynów Sny” intrygują kołyszącym
rytmem i gitarowymi sprzężeniami. Duża w tym zasługa Karola Schwarza. Liczy się
tu specyficzny klimat, nieco senny i relaksujący, a jednocześnie niepokojący.
Tytułowe „Zgrzyty” ujawniają swe prawdziwe oblicze w
noise’owym „Ryby Chciały Latać” -
energetycznym, pełnym mroku i garażowego brudu, dopełnionym niemal tanecznym
pulsowaniem basu. Świetną jego kontynuacją jest finałowy „Foton”,
rozpoczynający się black metalową galopadą pełną blastów i sprzężeń, stopniowo
ustępującą miejsca post rockowym sekwencjom gitar i partii saksofonu. Brzmi to
bardzo świeżo i obiecująco.
Działalność Morza to kolejny dowód na niezwykłość
trójmiejskiej sceny muzycznej. Każdy z zespołów tu rezydujących ma swój
indywidualny artystyczny język, a jednocześnie łączy je specyficzna aura –
nieco mroczna, a zarazem nie pozbawiona melancholii. To twórczość
bezkompromisowa i niezależna, oddająca charakter otoczenia, wymykająca się
klasyfikacjom, podobnie jak dokonania takich grup jak Spoiwo, Nagrobki,
wspominany już Lonker See, czy nieistniejący już Ampacity i powstały w jego
miejsce Pył. Warto przysłuchać się jej bliżej i zgodnie z prośbą zespołu
„przekazać dalej”.
8,5/10
Posłuchaj Morza: Morze - Zgrzyty