Mrok, melancholia, szczerość przekazu, przestrzeń i niezależność to cechy, które cenię w muzyce najbardziej, o czym już miałam okazję wspomnieć na łamach tego bloga. Opowiadałam Wam też już o katalońskim Foscor, przy okazji ubiegłorocznej premiery "Les Irreals Versions" - antagonistycznego spojrzenia na materiał z "Les Irreals Visions" z 2017 roku. W którym kierunku poszli muzycy na nowym albumie?
Hiszpański
zespół przebył długą artystyczną drogę, zmieniając się z albumu na album, poruszając
się na pograniczu black metalowych galopad i krzyków oraz progresywno-post
metalowych inspiracji i sprytnie wymykając się szufladkowaniu w obrębie jednego
gatunku. Ich wspólnymi mianownikami są jednak urzekająca pejzażowość, mrok i
ogrom przekazywanych emocji. Nie bez powodu nazwa zespołu oznacza w wolnym
tłumaczeniu "ciemność".
Najnowsza
muzyczna propozycja zespołu zdecydowanie nie jest tą, która przy pierwszym
kontakcie poraża brzmieniem, lecz wymagającą kilku podejść i dokładnych
odsłuchów. Potrzeba czasu, by w pełni docenić niuanse kompozycyjne i
aranżacyjne i wczuć się w klimat albumu. Eteryczne melodie, tajemniczość, niejednoznaczność
i zmienność nastroju budują wyjątkowe wydawnictwo, któremu niezwykłości dodaje
hiszpański temperament. Utwory śpiewane są w ojczystym języku muzyków, a oni
sami, podobnie jak przy okazji poprzednich wydawnictw, posługują się
pseudonimami.
Albumowe
kompozycje pełne są dramatyzmu i zwrotów akcji. Mrok i melancholia kontrastują
tu melodiami niosącymi nadzieję, taneczność zderza się z surowością, a
fortepianowa i klawiszowa delikatność z gitarowo-perkusyjną mocą. Atmosferę
albumu pięknie podkreśla jego okładka, przedstawiająca zwiewną, a jednocześnie
mroczną postać, w tańcu, transie, utrzymana w tonacji szarości. Jej autorką
jest Deborah Sheedy.
„Els
Sepulcres Blancs” rozpoczyna kompozycja „Laments”, w której prym wiedzie
fortepianowa melodia, delikatne harmonie wokalne i stopniowo narastające gitary,
budujące post - rockową ścianę dźwięku. “Els Colors del Silenci” rozkręca się
do post metalowej galopady, pełnej blastów i głębokiego basu. W
"Malson" dominują zaś gitary.
"Secrets"
zwraca uwagę nastrojowymi pogłosami i siłą gitarowych przesterów. Nie brakuje
tu jednak także nieco połamanej melodyjności. "Cel Rogent" wybudza
słuchacza z transu dynamiką i narastającym ciężarem. W "Cançó de Mort”
wokalnie gościnnie udziela się tajemniczy sG. Sam utwór zaś intryguje
refleksyjnością i charakterystyczną post-rockową wrażliwością. Spójny album
wieńczy zaś “L Esglai”, najdłuższy, najbardziej barwny i sprawiający, że płytę
chce się włączyć ponownie, by raz jeszcze zanurzyć się w jej klimacie.
“Els
Sepulcres Blancs” to wyraz artystycznej niezależności katalońskiego zespołu. To
szczera i osobista płyta, druga część trylogii opowiadającej o pragnieniu
zachowania wartościowych życiowych momentów i osiągnięć ludzkości dla potomnych,
by na świecie żyło się lepiej. Tytuł można tłumaczyć jako "Białe Grobowce"
tj. metaforę schronienia dla osób, które pragną końca jednego etapu i początku
nowego, śnią o spełnieniu marzenia - rozliczenia się z rzeczywistością, by stać
się wolnym i zacząć od nowa, dążyć do rozwoju, realizacji planów i zmiany świata
na lepsze.
Tak
o przekazie albumu opowiadają sami muzycy, podkreślając, że ta kwestia dotyczy
także ich samych, a także związana jest z przełomowymi zmianami epok w sztuce,
jak np. w okresie renesansu. Pomimo, że jest to kontynuacja historii
rozpoczętej na "Les Irreals Visions", "Els Sepulcres
Blancs" można słuchać także niezależnie, chłonąc poszczególne elementy
opowieści, wsłuchując się w wielowarstwowe dźwięki. Warto poświęcić im trochę czasu.
7,5/10
Posłuchaj płyty: Foscor - Els Sepulcres Blancs