Swój debiutancki album nagrali w 2014 roku i wydali własnym sumptem, udostępniając go w sieci za darmo. Dali się w ten sposób poznać fanom post rocka i ambientu jako wrażliwi na piękno muzycy, z ogromnym artystycznym potencjałem. Mowa tu o islandzkim duecie Hugar, współtworzonym przez - Bergura Þórissona i Pétura Jónssona – muzyków wrażliwych na piękno, otwartych na eksperymenty i dbających o każdy detal.
Pięć lat to długi okres. Wystarczająco długi, by przemyśleć zespołowe
dalsze działania, obrać nowy kierunek i podjąć ryzyko. Tak właśnie się
stało. Artyści dopracowali swój drugi album do perfekcji i dopieścili każdy jego
element. Aby móc w pełni zrealizować swoją wizję, zdecydowali się podpisać
kontrakt z Sony Music.
Jak wyjaśnia portal stacjaislandia.pl, tym razem muzycy
postanowili opowiedzieć spójną muzyczno-liryczną historię, której tematem
przewodnim jest tytułowa „Varða”, oznaczająca w dosłownym tłumaczeniu kopiec.
Odnosi się do kamiennych stożków ustawianych na poboczach ścieżek, które można
nierzadko napotkać na Islandii. Pełniły one kiedyś funkcję naturalnych
drogowskazów dla podróżujących przemierzających pustkowia i podziwiających
zapierające dech w piersiach górskie szlaki i doliny. Budowane tak, by każdy
kolejny był widoczny z miejsca swojego poprzednika, okazywały się niezwykle
przydatne podczas tak zwanych “białych nocy”, kiedy niemożliwe było poleganie
na gwiazdach. Warto podkreślić, że artyści nagrywali album właśnie w takim
letnim czasie.
Znaczenie konceptu
albumu można odczytywać jako wędrówkę, której trasę wytyczają kolejne
kompozycje. Nie prowadzi ona w konkretne miejsce – tu liczy się samo
pokonywanie drogi, dążenie w sensie fizycznym, jak również umysłowym, psychicznym.
To odniesienie do szlaku życia człowieka, który musi pokonywać pewne etapy, by
trwać, istnieć i pokonywać przeciwności losu.
Taka interpretacja
nadaje materiałowi wymiaru mistycznego, metafizycznego, a dodatkowo
koresponduje z nazwą zespołu oznaczającą stan duchowy. Jest w tych utworach
nieuchwytna siła, niezwykła energia i specyficzna atmosfera, której można
doświadczyć będąc w stanie między jawą, a snem. Dźwięki zawarte w czternastu
albumowych kompozycjach urzekają naturalnym pięknem i lekkością. Uważny
słuchacz znajdzie w nich inspiracje twórczością Sigur Rós oraz Ólafura
Arnaldsa, który wspierał muzyków w partiach perkusji na debiucie.
W utworach rozbrzmiewa
podobna wrażliwość, mogąca niejednego słuchacza doprowadzić do szczerego wzruszenia.
To połączenie post rockowych gitarowych harmonii, niemal popowej melodyjności,
ambientowej ulotności i lekkości oraz wyrafinowania muzyki klasycznej. Słucha
się go jednym tchem, co rusz odczuwając charakterystyczne ciarki na plecach,
świadczące o tym, że mamy do czynienia z prawdziwą sztuką. Delikatność
przeplata się tutaj z dynamiką, a moc i przestrzenność z intymnością. Wszystko to
jest jednak idealnie wyważone.
Emocje są punktem
przewodnim tego albumu i właśnie one decydują o jego wyjątkowości. Hugar
rozwija się przepięknie i jeśli muzycy zdecydują się dalej podążać wybraną drogą,
wzruszą jeszcze niejednego słuchacza. Trzymam kciuki za ich kolejne działania.
8/10
Posłuchaj fragmentu: Hugar - Frost