Ostatni piątek października przyniósł grad bardzo ciekawych premier płytowych. Po trzech latach studyjnej nieobecności powrócili także Neige i Winterhalter, współpracujący pod szyldem Alcest. To szósty album duetu i pierwszy dla wytwórni Nuclear Blast.
Jak podkreśla Neige, "Spiritual
Instinct" to (podobnie jak w przypadku nowego Leprous) najbardziej
osobista płyta duetu. Nagrywanie jej było dla artysty procesem oczyszczenia,
pozbycia się dręczących go emocji. To najbardziej mroczny album w dorobku
Alcest, zarówno w warstwie muzycznej, jak i lirycznej. To wyraz twórczej
wolności i chęci szczerego opowiedzenia o tym, co ważne z perspektywy jednostki.
Neige powraca na nim do swoich muzycznych
korzeni, wspominając, że black metal był dla niego zawsze formą ucieczki od
otaczającej go rzeczywistości. W tekstach dominuje tematyka wewnętrznego
konfliktu osobowości - walki jaśniejszej i ciemniejszej strony oraz
poszukiwania esencji życia. Towarzyszy im atmosfera tajemniczości i magii, a
także mistyczności i duchowości którą autor zaleca postrzegać jako aspekt
przeciwstawny religijności. Można ją dostrzec obserwując prawa natury i podziwiając
jej dziewicze piękno.
Na "Spiritual Instinct"
próbuje odnaleźć sens życia, odnosząc się do jego duchowego aspektu oraz
podkreśla potrzebę wewnętrznej walki i pokonywania własnych przeciwności, by
stawać się lepszym, bardziej wartościowym człowiekiem. Wspomnianą artystyczną
wolność podkreśla okładka wydawnictwa, przedstawiająca sfinksa, mityczną postać
o ludzkiej głowie i ciele zwierzęcia - symbol walki duszy i ciała, tego co
wrodzone, pierwotne i tego, co nieuchwytne.
Całość rozpoczynają miarowe uderzenia
perkusji, świetny, chwytliwa melodia i chórki, które chwilami brzmią wręcz
magicznie. Następnie kompozycja atakuje perkusyjnymi blastami, krzykiem wokalisty
i niemal black metalowym riffowaniem. Jest szybko, zdecydowanie i bardzo
energetycznie.
Właśnie takie zmiany tempa charakteryzują
wszystkie sześć utworów na płycie. To styl Alcest w czystej postaci. Post
metal, black metal, shoegaze, blackgaze, dream pop - te gatunki znajdziecie na
"Spiritual Instinct", połączone jednak w ciekawej formie. Nowością w
porównaniu do poprzedniego wydawnictwa jest gościnny udział norweskiej wokalistki
Sylvaine, w "L'Île des Morts".
To płyta, którą od razu pokochają
fani zespołu, lecz także mogą się do niej przekonać wielbiciele mocnych wrażeń
i szybkich riffów. Podobnie jak "Kodama" jest to jednak wydawnictwo bardzo
dobrze zbilansowane pod kątem ciężaru - dynamiczne fragmenty przeplatają się z
lżejszymi, bardziej refleksyjnymi, a całości nie brakuje melodyjności. Album
płynie, kołysze, wprowadza w trans, by za chwilę wybudzić z niego kipiącą
niczym magma energią.
Całość brzmi naturalnie i
spontanicznie dzięki temu, że w dużej mierze powstała podczas trasy promującej
poprzednie, świetnie przyjęte wydawnictwo. To płyta piękna, szczera i
poruszająca, a jednocześnie zapewniająca czystą przyjemność słuchania. Z pewnością
nowe utwory świetnie sprawdzą się w koncertowych aranżacjach.
8/10
Posłuchaj płyty: Alcest - Spiritual Instinct