Jak obiecali, tak zrobili.
Foals postanowili nagrać najbardziej progresywne dzieło w karierze i wyszło im
to bardzo dobrze. Po marcowym zaskoczeniu w postaci zapowiedzi dwupłytowego
albumu i ujawnieniu pierwszej
części "Everything Not Saved Will Be Lost", nadszedł czas na jej
kontynuację - czterdziestominutową, dziesięcioutworową, taneczną i bardzo
melodyjną propozycję idealną na jesienne wieczory.
Drugą część rozpoczyna podniosłe
brzmienie organów, które otacza słuchacza atmosferą tajemniczości i oczekiwania
na dalszy przebieg wydarzeń. "Red Desert" płynnie łączy się z
energetycznym pop-rockowym "The Runner", w którym słyszymy rewelacyjny,
chwytliwy riff gitarowy i dobrze znany, charakterystyczny, wyrazisty wokal
Yannisa Philipakisa. To singlowe nagranie od pierwszego odsłuchu wpada w ucho i
jest kwintesencją zespołowej stylistyki, opartej na narastających gitarowych melodiach,
wspartych świetną sekcją rytmiczną i klawiszowym pulsem.
"Wash Off" sprawia, że
chce się tańczyć do pulsujących rytmów, lekkich, przywodzących na myśl radość
wakacji, ciepłe plaże i wypoczynek na leżaku w pełnym słońcu. Doskonale
prowadzona jest tu melodia gitary. Z pewnością kompozycja ta będzie idealnym składnikiem
festiwalowych występów w scenerii zachodzącego słońca. "Black Bull"
intryguje gitarowymi przesterami i punkową energią. Yannis wyraża tu emocje poprzez
krzyk.
"Light Lightning" to
kolejny przykład chwytliwej indie rockowej piosenki. Uwagę zwracają tu dialogi
wokalne muzyków. Eterycznie i delikatnie robi się w "Dreaming Of",
pełnym pogłosów, które ustępują miejsca tanecznym pulsom, charakterystycznym dla
Foals, przywodzącym na myśl drugi album zespołu, "Total Life Forever".
Atmosferyczna, fortepianowa "Ikaria" wprowadza w "10 000 Feet",
intrygującym brzmieniem gitar budzącym skojarzenia ze stylem gry Stevena
Wilsona w czasach Porcupine Tree i kompozycji "Every Home Is Wired" z
"Signify", które rozwija się przepięknie, kołysząc i kojąc nerwy.
"Into The Surf" płynie,
urzekając post - rockową ścianą gitar skrytą za melodią wokalu Yannisa. Całość
wieńczy dziesięciominutowy "Neptune" powoli rozwijający się, z narastającym
brzmieniem gitar i rewelacyjnym wokalem. To najbardziej progresywna kompozycja
w dorobku Foals.
Drugą część "Everything Not
Saved Will Be Lost" zdobi nieco mroczniejsza okładka niż pierwszą odsłonę,
przedstawiająca ciekawe ujęcie cmentarza, autorstwa Maggie Stebber, fotografki
National Geographic. Całość brzmi rewelacyjnie, co sprawia, że do płyty wraca
się z przyjemnością, relaksując się po ciężkim dniu. To album, który napełnia
słuchacza pozytywną energią i przywraca uśmiech, a jednocześnie jest dowodem na
to, że kilkuletnia moda na indie-zespoły nie musi kończyć się ich rozpadem, a
może prowadzić do rozwoju muzycznego. Foals na obu tegorocznych wydawnictwach
udowadniają, że muzycznie mają jeszcze wiele do powiedzenia i nie brakuje im inspiracji,
by odkrywać nowe brzmienia. Z niecierpliwością czekam na trasę koncertową i występy
w Polsce.
8/10
Posłuchaj obu płyt: Foals - Listening Party :)