Powszechny dostęp do sieci, nowych technologii i praktycznie każdego produktu, który w danej chwili wydaje się nam niezbędny, sprawiają, że coraz trudniej pozyskać uwagę odbiorcy, niezależnie od dziedziny. Każdego dnia ukazują się na rynku tysiące produktów, których wytwórcy toczą wyścig o zauważalność w mediach, a tym samym zysk. Niestety konsumencki pęd dopadł także ten najbardziej niezależny obszar ludzkiej działalności – sztukę, a w tym muzykę.
Twórcy próbujący zabiegać o słuchaczy prześcigają się w
pomysłach na promocję swoich dokonań, stawiając na serwisy streamingowe,
teledyski, single, EPki na rzecz długogrających wydawnictw, a jeśli już dzielą
się pełnym albumem rzadziej niż raz w roku, wielu z nich proponuje reedycje,
odświeżone wersje poprzednich płyt uzupełnione o kilka utworów, nowe formaty,
grafiki czy inne drobiazgi pomagające sprzedać produkt.
Nie dziwi więc fakt wydania dwóch albumów rocznie. Tak w tym
roku postąpili chociażby Australijczycy z King Gizzard & The Lizard Wizard,
za nieco ponad dwa tygodnie światło dzienne ujrzy także druga część
"Everything Not Saved Will Be Lost" Foals. Na podobny pomysł wpadli
The Comet Is Coming, o których wspominałam w podsumowaniu pierwszego kwartału,
przy okazji ich drugiego, rewelacyjnego albumu. Pół roku później Danalogue,
King Shabaka i Betamax wracają z nową EPką. Czy dorównuje poprzednikowi?
“The Afterlife” jest kontynuacją przełomowego wydawnictwa
londyńskiego tria, zarówno pod kątem fabularnym, jak i muzycznym. Jak podkreślił
saksofonista grupy, obie płyty uzupełniają się, a jednocześnie są dla siebie
przeciwieństwem, niczym dzień i noc, światło i ciemność, stworzenie i
zniszczenie. To dyptyk, który należy postrzegać jako całość, słuchając obu
albumów w kolejności powstawania. Jego pierwsza część jest pochwałą życia, zaś
kolejna opowieścią o tym, co czeka nas w późniejszym etapie.
Kosmiczna energia, funkowo-jazzowo-elektroniczne szaleństwa,
i psychodeliczna aura towarzysząca “Trust In The Lifeforce Of A Deep Mystery” tym
razem ustępują nieco miejsca refleksyjności. Melodie są tu delikatniejsze, niosą
spokój, melancholię, choć nie brakuje im hipnotycznego charakteru i
instrumentalnych, spacerockowych odjazdów. Podobnie jak na poprzedniczce są tu
także elementy hip hopu, eksperymentalne partie perkusji, poruszające dźwięki
saksofonu i elektroniczne pogłosy.
Saksofonista Shabaka Hutchings, znany między innymi z Sons Of
Kemet, klawiszowiec Dan Leavers i perkusista Max Hallett zabierają słuchaczy w
podróż ponad gatunkami. Sześć kompozycji układa się w spójną całość, wymykającą
się szufladkowaniu w jazzowych ramach. To płyta pełna emocji, bezkompromisowa,
nieoczywista i bardzo przyjemna w odbiorze. Słucha się jej jednym tchem i po zakończeniu
chętnie odtwarza ponownie, co umożliwia odkrywanie kolejnych dźwiękowych smaczków.
To dźwięki zainspirowane twórczością Mahavishnu Orchestra czy Sun Ra Arkestra,
jednak dzięki elementom hip-hopowo-elektronicznym, nabierające bardziej
alternatywnego, współczesnego charakteru.
Na minialbumie wyraźnie wyczuwalna
jest radość wspólnego grania i tworzenia. Rozpoczyna go bardzo wymowny "All That Matters Is The Moment"
z ulotną partią saksofonu, eksperymentalną perkusją i mrocznym brzmieniem basu.
Wyróżnia go monolog poety Joshuy Idehena, rozbrzmiewający na tle
instrumentów. Utwór rozwija się i płynnie łączy z transowym "The Softness Of
The Present", opartym na połamanych basowo-perkusyjnych rytmach.
W trzecim, tytułowym nagraniu dominują przestery. Kompozycja
powoli nabiera intensywności przykuwając uwagę słuchacza kołyszącą melodią. W
dwuczęściowym "Lifeforce" kosmiczne, eksperymentalne ambientowe
partie z pierwszej części ustępują miejsca tanecznej rytmice części drugiej,
gdzie na pierwszym planie szaleje saksofonista. Całość wieńczy “The Seven
Planetary Heavens” - przestrzenny, lekki i urzekający delikatnością.
“The Afterlife” to dowód na nieograniczoną wyobraźnię muzyków,
którzy przecierając nowe muzyczne szlaki dają początek muzycznym trendom na
kolejne lata. Hutchings, Leavers i Hallett wzorem Sun Ra stworzyli swój własny, niepowtarzalny
styl. To właśnie dzięki
nim jazz ma szansę przedostać się do świadomości młodszych słuchaczy - wielbicieli
rocka, popu, elektroniki, a nawet hip hopu. Właśnie po tym poznaje się artystów wyjątkowych, bezkompromisowo kroczących przed siebie.
8,5/10
Posłuchaj: The Comet Is Coming - The Aferlife