wtorek, 19 listopada 2019

Czechoslovakia - HVST (17.05.2019)


Czechoslovakia - HVST

„Kiedyś to było (…), za moich czasów (…)”  - takie wyrażenia można zwykle usłyszeć, gdy ktoś wspomina ważne wydarzenia i kluczowy czas swojego życia. Nostalgia towarzyszy nam najczęściej pod koniec roku, podczas długich, chłodnych, nierzadko też deszczowych wieczorów. Z pewnością nie jest ten stan obcy muzykom grupy Czechoslovakia, którzy w swojej twórczości nawiązują do lat dziewięćdziesiątych. I choć ich trzeci album ukazał się na wiosnę, mam nieodparte wrażenie, że znacznie lepiej pasuje do jesieni.



Jest ich trzech, są z Gdańska, tworzą pod tym chwytliwie brzmiącym szyldem od niemal dekady. Do wyboru takiej, a nie innej nazwy zainspirowały ich czechosłowackie dobranocki, otaczająca przyroda i miłość. Pieczę nad zespołem sprawuje od początku Adam Piskorz, wokalista, gitarzysta i autor tekstów. Trzecią płytę nagrał z nowymi współpracownikami – śpiewającym basistą Mateuszem Kunickim i perkusistą Jakubem Mondrzejewskim.

Nowi członkowie wnieśli do twórczości Czechoslovakii nową jakość. „HVST” to sześć utworów – bezkompromisowych i świeżych, a jednocześnie charakterystycznych dla zespołowego stylu wypracowanego na wcześniejszych wydawnictwach. Jeśli lubicie albumy dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, z wyeksponowanymi detalami brzmieniowymi, przed włączeniem tej płyty na chwilę o tym zapomnijcie. To płyta, która powstała z twórczego impulsu, potrzeby chwili, chęci podzielenia się przemyśleniami i obserwacjami otaczającej muzyków codzienności. Miało być garażowo, głośno i brudno i udało się to osiągnąć.

Znajdą tu coś dla siebie fani psychodelicznych odjazdów, shoegaze’owych sprzężeń, indie rocka z lat dziewięćdziesiątych i punkowej energii. „HVST” nagrany został w trzy dni i zarejestrowany na setkę. Wyraźnie słychać między utworami dostrajanie instrumentów i rozmowy w studiu. Miksem i masteringiem materiału zajął się Andrzej Kędzierski. Wokal celowo nie został wyeksponowany  - pełni rolę kolejnego instrumentu, budując niepokojącą, chwilami mroczną atmosferę.  Warto jednak zwrócić baczną uwagę na tytuły utworów oraz na krótkie, wyraziste frazy budujące teksty.

To nostalgiczna opowieść o rozczarowaniach, porażkach, nauce na błędach, lecz także o pochwale tego, czym powszechnie się gardzi i co się krytykuje. O przyrodzie pod blokiem, wędrówkach po nieużytkach, które padły ofiarą deweloperów, poszukiwaniu przestrzeni. Mnóstwo w niej ironii, przekory, drugiego dna. Jakby tego było mało, znalazło się na płycie także miejsce na opowiedzenie historii człowieka wynoszącego zwłoki z cmentarza i zakopującego je w lesie.

Przesterowane gitary, indie-rockowa beztroska, sprzężenia, taneczny puls i psychodeliczne odjazdy – tak brzmi „HVST”. To sześć nieokrzesanych piosenek – melodyjnych, a jednocześnie zbuntowanych, podkreślających niezależność. Szybszy „Wstyd”, emanujący garażowością „Nie zależy mi”, jazzujące i improwizowane „Chwasty”, taneczny „Pamiętam”, psychodeliczna „Meduza” i kołyszące, hipnotyzujące „Ciała” budują spójną, klimatyczną całość.

ADHD, VREEN i JERZYK poszli na tej płycie na całość. Prowokują, skłaniają do myślenia, zwracają uwagę na problemy współczesnej rzeczywistości. Buntują się przeciwko temu, co ich otacza. Nagrali ten album na zupełnym luzie, nie ścigając się z nikim i nie próbując sprostać niczyim oczekiwaniom. Tak, jak chcieli, bez ciśnienia, czerpiąc radość z tworzenia. To bezpośrednie wydawnictwo i przede wszystkim za to należą im się brawa. Za emocje. Za szczerość. Za bycie sobą.

7/10

Posłuchaj płyty: Czechoslovakia - HVST