środa, 13 listopada 2019

Hidden By Ivy - Inner (15.11.2019)


Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana - tego znanego powiedzenia użyłam niedawno recenzując nowe wydawnictwo warszawskiej grupy Rosk. Można je również całkiem trafnie odnieść do działań duetu Hidden By Ivy, który powraca z trzecią płytą. "Inner" to otwarcie kolejnego zespołowego rozdziału. Nowy początek, próba zabawy z nową konwencją. Czy także w tym przypadku ryzyko opłaciło się? 


Chcemy, aby płyta "Inner" zabrała słuchaczy lubiących dream pop i ghost rock w nostalgiczną i niepowtarzalną podróż - w głąb siebie..." - takich słów w materiałach prasowych używają twórcy grupy - wokalista i autor tekstów Rafał Tomaszczuk i śpiewający multiinstrumentalista Andrzej Turaj. Na swojej nowej płycie nie oglądają się za siebie i przyjmując założenie "żadnych powtórek" postanawiają iść nową ścieżką. 

"Inner" buduje osiem kompozycji urzekających lekkością, naturalnością i świeżością. To propozycja dla fanów rozmarzonych, a zarazem dość mrocznie zabarwionych, chwilami sennych popowo-elektronicznych melodii i gotyckiej tajemniczości rodem z twórczości The Cure. Delikatne, balladowe fragmenty równoważy gitarowa energia i taneczne pulsowanie. Całości słucha się dobrze o dowolnej porze, niezależnie od tego, czy odbiorca ma ochotę pobujać się przy przyjemnych melodiach, czy też wsłuchać głębiej w teksty i przekaz poszczególnych kompozycji. 

Właściwie jedynym, nieco doskwierającym mankamentem albumu jest pewna niespójność językowa. Muzycy nie mogą zdecydować się na to, czy chcą wyrażać emocje po angielsku, czy po polsku, w wyniku czego po pięciu kompozycjach w języku angielskim następują dwie "po naszemu", a całość wieńczy para utworów zagranicznych. Jest to jednak tylko nieścisłość lingwistyczna - muzycznie i lirycznie wydawnictwo jest ciekawą, koncepcyjną opowieścią. 

Pomysł na przekaz płyty Rafał Tomaszczuk tłumaczy następująco: "Będąc dziećmi myśleliśmy, że dzisiaj będzie trwało wiecznie. Uczucie, że czas nie ma na nas wpływu, towarzyszyło nam nawet wtedy, gdy niepostrzeżenie stawaliśmy się dorośli. Młodość była zaledwie wczoraj, na wyciągnięcie ręki. Patrzyliśmy na samych siebie z tego małego wciąż dystansu tak, jak spogląda się na młodsze rodzeństwo, myśląc: „Oni jeszcze nie wiedzą tylu rzeczy”. Jednak w pewnym momencie odległość zaczęła się zwiększać, aż w końcu trudno było dostrzec siebie tam, gdzie siebie zostawiliśmy." 

"Inner" opowiada właśnie o tym stanie zawieszenia i wewnętrznej refleksji - o momencie zatrzymania się w codziennym biegu, poszukiwaniach własnej tożsamości, próby zrozumienia tego, kim staje się człowiek z upływem czasu, jak zmienia się pod wpływem dziejących się zdarzeń, otoczenia, sytuacji, które go spotykają. O tym, jak uodparnia się na wiele rzeczy, jednocześnie zatracając swoje prawdziwe oblicze. To także opowieść niosąca przekaz, że aby ruszyć do przodu, należy zrobić czasem kilka kroków wstecz, spojrzeć z perspektywy, by zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi i odnaleźć we własnym wnętrzu to pełne ciekawości, spontaniczności i odwagi dziecko, które postrzegało otaczający je świat zupełnie inaczej niż osoba dorosła. 

Aby zrealizować w pełni swoją artystyczną wizję muzycy zaprosili do udziału w projekcie gości - znakomitą wokalistkę Natalię Gadzinę-Grochowską występującą jako Shagreen, grającego na harmonijce ustnej Marcina Dyjaka, Ryszarda Czarneckiego z Dziewcząt, pianistę Michała Michotę oraz Macieja Sochonia z Seasonal. Razem stworzyli pełną melancholii i zwrotów akcji muzyczną opowieść, którą trudno przypisać do konkretnej kategorii. Harmonijka ustna w "The Rainmaker" brzmi prawie tak przejmująco, jak ta w "Again" Archive, singlowy "The Fall" zachwyca piosenkową przebojowością, a jednocześnie niebanalną melodią, "Rzeka" elektronicznym pulsem, zaś przedostatni "The Bottom Of The Sea" urzeka post-rockową przestrzennością. Głosy obu liderów pięknie ze sobą współbrzmią, płyta jest dobrze wyprodukowana. Krótko mówiąc każdy znajdzie tu coś dla siebie.  

Nie jest to płyta, którą po jednym odsłuchu odkłada się na półkę. To muzyka, do której można powracać wielokrotnie, by odkrywać zawarte w niej smaczki, wzruszać się pięknem i delikatnością dźwiękowych struktur oraz ulotną, refleksyjną, nieco romantyczną atmosferą. To propozycja przede wszystkim dla osób, które nie boją się marzyć. To jak, ryzyko się opłaciło? Ja myślę, że tak… 

7/10