Nie było ich sześć lat. W międzyczasie zdążyli się pokłócić i rozwiązać zespół. Gdy fani post rocka zwątpili już w to, że kiedykolwiek usłyszą nowe utwory The Shaking Sensations, kwintet zaskoczył wszystkich nowym studyjnym albumem.
"Start Stop Worrying" z
2013 roku stał się dla wielbicieli mrocznych instrumentalnych pejzaży o
zmiennej dynamice jednym z kluczowych albumów tamtego okresu. Jego następca
jest jeszcze ciekawszy i jeszcze bardziej atmosferyczny. "How Are We To
Fight The Blight?" to osiem kompozycji i niemal godzina muzyki przepięknej,
pełnej mroku i melancholii. To album dojrzały, refleksyjny, a zarazem
wyrazisty. Taki, przy którym świetnie się odpoczywa, a jednocześnie potrafiący
zaangażować słuchacza.
Wspominałam już kilka razy, że
post rock to gatunek dość hermetyczny i że naprawdę niełatwo w tym względzie o
płytę, która wniosłaby coś nowego. The Shaking Sensations ma świetną sekcję
rytmiczną. Oprócz basisty o podstawę kompozycji dba tu nie jeden, a dwóch
uzupełniających się perkusistów. Taki skład zapewnia mięsiste, mroczne, gęste
brzmienie, które dopełniają gitarowe sekwencje.
To album dla fanów dźwięków spod
znaku Caspian i Russian Circles, lecz w krótszych i pełnych gitarowej mocy momentach
coś dla siebie znajdą także sympatycy np. grupy Mastodon. Brzmi świeżo i
energetycznie. Materiał na płytę powstał w większości podczas sesji w studiu.
Muzycy spotkali się, by spędzić razem czas i wspólnie pograć. W
instrumentalnych partiach wyraźnie wyczuwalny jest głód grania, naturalność i
szczere emocje.
To muzyka, która wzrusza, a chwilę później skłania do rytmicznego poruszania głową i tupania nogą. Nic w tym dziwnego, skoro w miksach pomagał zespołowi Magnus Lindberg z Cult Of Luna, który jest specjalistą od zmiennej dynamiki i wybudzania słuchacza z transu niespodziewanymi zwrotami akcji i niemal balladową lekkością.
To muzyka, która wzrusza, a chwilę później skłania do rytmicznego poruszania głową i tupania nogą. Nic w tym dziwnego, skoro w miksach pomagał zespołowi Magnus Lindberg z Cult Of Luna, który jest specjalistą od zmiennej dynamiki i wybudzania słuchacza z transu niespodziewanymi zwrotami akcji i niemal balladową lekkością.
Przestery w "Twenty Amino
Acids", galopady w "Tremendous Efforts", delikatność i stopniowe
budowanie atmosfery w "The Frailness Of Your Stem", zabawy z
brzmieniem w "Manual Trauma", post metalowy mrok
"Sightings", wybuchy energii w "End Of Hope", nostalgia,
tajemniczość i mrok w "In Dead Silence, Hang Your Ghosts" oraz epicka
finałowa "Arcadii" tworzą spójną, piękną i wielobarwną muzyczną
opowieść. Wyjątkowości dodają dźwiękom poetyckie tytuły kompozycji.
Muzycy, którzy długo ze sobą nie
przebywali na tej płycie dają wyraz swojej tęsknoty za graniem i chęci
przywrócenia zespołowi dawnego blasku. Szansa, by przekonać się, jak poradzą
sobie po przerwie na żywo już w marcu przyszłego roku - duńska grupa odwiedzi
ostatniego dnia miesiąca gdański Drizzly Grizzly.
8/10