O tym, że od sukcesu do porażki jest niesamowicie blisko i wystarczy chwila nieuwagi, by losy się odwróciły przekonał się już pewnie niejeden z czytających ten tekst. Sytuacje takie występują niemal w każdej dziedzinie życia, oczywiście nie omijając sztuki. Z początkiem października ukazał się długo oczekiwany czwarty album We Lost The Sea, którzy wzięli na tapetę właśnie wzloty i upadki. Czy próby Australijczyków zakończyły się sukcesem?
Trzy gitary, bas, perkusja i klawisze – czy sześcioosobowy
skład instrumentalny to gwarancja niebanalnych muzycznych doznań? W tym
przypadku jak najbardziej tak. Ściany dźwięku budują nastrój, lżejsze melodie
przeplatają się z bardziej energetycznymi fragmentami, całości towarzyszy atmosfera
schyłkowości. Albumu słucha się jednym tchem, a z każdą kolejną próbą materiał
na nim zawarty intryguje jeszcze bardziej. Co prawda więcej tu nastrojowej
melancholii i chwilami przejmującego smutku, niż rytmów radosnych i ciepłych,
jednak historia opowiedziana jest przystępnie i chwytliwie, mimo że post-rock i
post-metal to brzmienia wymagające.
“Triumph & Disaster” to, jak podkreślają jego twórcy,
post-apokaliptyczne spojrzenie na upadający świat, z punktu widzenia matki i
syna, spędzających ostatni wspólny dzień na Ziemi. To opowieść o miłości,
stracie i pogodzeniu się z końcem, która bazuje na współczesnej rzeczywistości.
Jest odzwierciedleniem ludzkich obaw o kondycję planety, a jednocześnie dotyka
tak aktualnych tematów jak nadmierny konsumpcjonizm, przytłoczenie treściami,
samotność, kres miłości i zaufania międzyludzkiego. Nowy album We Lost The Sea
to wołanie o ocalenie człowieczeństwa i umiejętności docenienia otaczającego
nas piękna oraz troski o drugiego człowieka.
Wydawnictwo opatrzone jest przepiękną okładką, mogącą
posłużyć za oprawę graficzną książki dla dzieci oraz przybliżającym znaczenie
dźwięków filmem video. O trudnych zagadnieniach muzycy starają się mówić w
sposób przystępny. Włożyli w nagrania swojego czwartego dzieła całe serce i
słychać to bardzo wyraźnie. Nie oszczędzali się. Utwory są dopracowane w
najdrobniejszych szczegółach i świetnie do siebie pasują. Mnóstwo w nich emocji
i pasji oraz zaangażowania zarówno w tematykę utworów, jak i techniczne
wykonanie. To album, który wzrusza, dotyka, pozwala odreagować, a jednocześnie
daje ogromną radość kontaktu ze sztuką najwyższej próby, pochłaniając słuchacza
i pozwalając zapomnieć o codzienności.
Historia rozpoczyna się od piętnastominutowego, epickiego
“Towers”, w którym dynamika zmienia się jak w kalejdoskopie. Zgodnie z
dopiskiem zawartym na portalu bandcamp to o opowieść o wartościowaniu rzeczy
ważnych i mniej istotnych, punktując ludzką wadę gromadzenia rzeczy materialnych,
które tak naprawdę nie mają większego znaczenia. “A Beautiful Collapse” to
studium upadku ludzkiej cywilizacji. Upadek został tu przedstawiony jako forma
tworzenia czegoś nowego, przekształcenia energii – słychać to wyraźnie w
gitarowej strukturze utworu.
Czterominutowy “Dust” to wspomnienie snu, przepełnione
nostalgią zawartą w smutnej melodii gitary z towarzystwem saksofonu. Jest w
tych dźwiękach mrok i tajemnica. Kołysze i koi przepełniony nadzieją
dwunastominutowy “Parting Ways”. Urzekająco piękny jest piąty “Distant Shores”,
przywodzący na myśl dryfowanie łodzi na falach. Mocą atakuje zaś kolejny
“długas”, czternastominutowy “The Last Sun”, będący muzycznym odzwierciedleniem
toczącej się lawiny oraz skutków jej zejścia. Charakteryzują go miarowe uderzenia
perkusji i doom'owe galopady, które równoważy cudowna, melancholijna post-rockowa
gitarowa poezja. Całość wieńczy
przejmujący “Mother’s Hymn” z pięknym wokalem Louise Nutting, wyrazistą partią saksofonu i retorycznym pytaniem, o to, czy w obliczu
apokalipsy człowiek zdoła jeszcze coś ocalić przed zagładą.
Nowy album We Lost The Sea to pozycja obowiązkowa dla
wszystkich miłośników post rocka oraz osób, które cenią sobie atmosferę i
przekaz w dźwiękach. Na tej pięknej płycie artyści próbują przekazać słuchaczom,
że jeszcze nie jest za późno, by podjąć walkę o lepsze jutro. Ratujmy więc to,
co w życiu najcenniejsze. Nie dajmy się przytłoczyć pędzącej donikąd rzeczywistości.
8/10
Posłuchaj: We Lost The Sea - Triumph & Disaster