poniedziałek, 23 grudnia 2019

[::] - XIXIX (20.12.2019)

Tajemnicza nazwa, symbolika tytułów, połamane rytmy i twórczość wymykająca się klasyfikacji - brzmi intrygująco? Tak pokrótce można scharakteryzować 4dots - trio, które dało się poznać fanom mocniejszych instrumentalnych brzmień cztery lata temu. Na swojej drugiej płycie warszawiacy malują jeszcze ciekawsze muzyczne pejzaże, pełne post-apokaliptycznego klimatu, nasycone mrokiem i mglistą aurą. 


Muzycy od początku dbali o estetykę swojej twórczości, przykładając wagę nie tylko do dźwięków, lecz także do projektów graficznych i całej otoczki muzyki. Rozkładana na 4 części okładka pierwszej płyty "aux::in", nawiązująca do czterech utworów na niej zawartej intrygowała, a w połączeniu z symboliczną numeracją tytułów za pomocą greckich liter i korespondującymi z "czwórką" liczbą kropek w nazwie stworzyła tajemniczy świat brzmień i znaczeń wymykających się szufladkowaniu. 

Na "XIXIX" mamy cyfry rzymskie i symetrię, która widoczna jest w tytule oraz w układzie znaków na okładce. Jej tło zdobią zaś otwarte dłonie. Utwory są trzy, podobnie jak liczba muzyków, którzy je stworzyli. Basista Kamil Stankiewicz, perkusista Jerzy Robert Chodkowski i gitarzysta Wiktor Jarawka, który krótko po premierze debiutu zastąpił jednego z założycieli grupy, Bartosza Badacza zbudowali spójną opowieść pełną mroku i niepokoju, która z powodzeniem mogłaby posłużyć za ścieżkę dźwiękową do psychologicznego thrillera, a chwilami horroru. 

To płyta idealna na jesienno-zimowe wieczory dla osób, które lubią muzyczne wyzwania i mają ochotę zanurzyć się w nieoczywistych dźwiękach. Dobrze poświęcić jej więcej czasu i posłuchać uważnie na dobrym sprzęcie, by docenić brzmieniowe detale, smaczki i kunszt wykonawczy muzyków. Mnóstwo tu przesterów, wprowadzających w trans, nieco połamanych melodii i popisów instrumentalnych. Album został świetnie wyprodukowany i dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Znajdziecie tu elementy post rocka, post metalu, doomu, sludge'u, a także progresywnego prowadzenia rytmiki. 

To muzyka, która uzależnia, hipnotyzuje i angażuje słuchacza. Kilkunastominutowe kompozycje przepełnione są emocjami i energią. Mnóstwo tu niebanalnych pomysłów aranżacyjnych, zmian tempa i gęstych, wyrazistych partii. Mięsisty bas, gitarowe odjazdy i nieszablonowe partie perkusji składają się na bezkompromisową jazdę bez trzymanki. Słuchając tych utworów wyraźnie daje się wyczuć, że ich nagrywaniu towarzyszyła nie tylko bardzo dobra atmosfera w studiu, lecz także prawdziwa pasja do improwizowania, poszukiwania nowych rozwiązań i budowania klimatu. Co więcej, to płyta oryginalna nie tylko na polskim rynku niezależnym, która przy odrobinie szczęścia ma szansę dotrzeć do fanów atmosferycznego metalu, a także osób ceniących sobie muzyczne eksperymenty na całym świecie.

Jak brzmi nowy materiał w wersji koncertowej będzie okazja przekonać się już w styczniu. Muzycy wyruszają w trasę promującą obejmującą kilka polskich miast wraz z The Black Toundra, którzy również mogą pochwalić się ciekawym nowym albumem. 

8/10