Kto śledzi tę stronę regularnie zorientował się już na pewno, że najbliższe są mi wydawnictwa nieoczywiste, wymykające się gatunkowym przyporządkowaniom, których jedynym kryterium klasyfikacji jest poziom niesionych w dźwiękach emocji. Jakiemukolwiek szufladkowaniu od sześciu lat wymykają się ukrywający się pod zagadkowymi pseudonimami nowojorczycy z Lotus Thief, którzy właśnie podzielili się trzecią płytą, najbardziej dopracowaną koncepcyjnie z dotychczasowych.
Żeński i męski wokal, post-rockowa
przestrzenność i zestawienie pięknych melodii z doom i black-metalowym mrokiem,
krzykiem, szaleństwem - wszystkie te elementy znajdziecie na albumie "Oresteia".
Czytając taki opis można by pomyśleć, że to istny przerost formy nad treścią - czy
jest sens łączyć wszystkie możliwe odmiany metalu z pejzażowością, progresywnością,
eksperymentalnością i może jeszcze czymś innym, co słuchacz sobie skojarzy?
Tak, jeśli potrafi się zestawić je w sposób zgrabny, nie tracąc zarówno
elementu zaskoczenia jak i przystępnego charakteru.
Tytuł wydawnictwa może wydawać
się nieobcy - całkiem słusznie. Odnosi się do trylogii greckich antycznych tragedii
autorstwa Ajschylosa z V wieku p.n.e, traktujących o niekończącym się cyklu zabójstw
wewnątrz rodu Artydów, nad którymi ciążyła klątwa oraz o ułagodzeniu Erynii -
boginii zemsty. Jak nietrudno się domyślić muzycy poszukują odniesień w tej
historii do toczących się wydarzeń we współczesnym świecie, zwracając uwagę na
zataczanie kręgów przez historię. Żyjemy przecież w czasach szerzącej się
nienawiści, nierówności społecznych, braku tolerancji i destrukcji tego, co nas
otacza.
Żeński, tajemniczy wokal o
chóralnym potencjale w "Agamemnonie" może budzić kojarzenia z ekspresją
Chelsea Wolfe. Mocy dodają kompozycji perkusyjne blasty, black-metalowy
skrzek i hałaśliwe przestery. Delikatność spotyka tu piekielną moc. Melodię
prowadzą gitary płynące lekko, w tle rozbrzmiewają elektroniczne pasaże
nadające całości głębi. Utwór trwa osiem minut i z każdym kolejnym odsłuchem
coraz bardziej zapada w pamięć, wprawiając słuchacza w trans.
Eksperymentalną, hipnotyzującą elektroniką
atakuje "Banishment", stanowiący outro do poprzedniej kompozycji. "Libation
Bearers" rozpoczyna się tajemniczo, budując atmosferę niepokoju i grozy, a
następnie ustępując miejsca kołyszącej melodii i dynamicznym perkusyjnym
galopadom. Takie narastanie spodoba się z pewnością fanom progresywnych i
post-rockowych pejzaży, zaś emocjonalny wybuch i piekielne growle przypadną do
gustu fanom dźwięków spod znaku Deafheaven.
Basowym sprzężeniem atakuje
"Woe", a przestrzeń kolejnego, płynnie łączącego się z nim "The
Furies" buduje chóralny śpiew, miarowe uderzenia w bębny i partia gitary. Utwór
płynie, hipnotyzując słuchacza i skłaniając do refleksji. Oczywiście z biegiem
czasu poraża słuchacza mocą, ale jest to tak sprytnie zestawione, że taka
zmiana tempa zdaje się być zupełnie naturalną w tym przypadku. Pod koniec
kompozycja zmierza w stronę nieco bardziej… taneczną. Napięcie rozładowuje nostalgiczna
miniatura "Reverence".
"Sister In Silence" rozpoczynają
mrożące krew w żyłach partie skrzypiec, które ustępują miejsca prowadzonej
przepięknie przez wokal melodii. Następnie powraca black-metalowy mrok, który w
finałowym "The Kindly Ones" przybiera postać elektroniczno-smyczkową,
stopniowo kojąc emocje.
"Oresteia" to najbardziej
dopracowane i różnorodne dzieło Lotus Thief, które może otworzyć
zespołowi drogę do szerszej rozpoznawalności. To bardzo możliwe, ponieważ w tym
całym wzorowanym na antycznej historii szaleństwie jest spójna, przemyślana
koncepcja. Poszczególne utwory łączą się ze sobą, a całości słucha się jednym
tchem. To jedna z tych płyt, która się podoba bez względu na gatunkowe
upodobania. Ogromną siłą tego albumu jest wokalistka kwintetu, której głos
idealnie pasuje do mroczno-teatralnego charakteru muzyki oraz rozumiejący się
świetnie instrumentaliści, którzy wspólnie budują niepowtarzalny klimat. To
album, który się nie nudzi i zostaje z odbiorcą na długo. Przekonajcie się na
własne uszy.
89%
Posłuchaj płyty - Lotus Thief - Oresteia