piątek, 10 stycznia 2020

Sylvaine / Unreqvited - Time Without End EP (10.01.2020)


Sylvaine / Unreqvited - Time Without End EP

Długie wieczory, krótkie dni i szarość za oknem sprzyjają refleksjom i zbieraniu sił na bardziej intensywny życiowy czas. Doskonałym soundtrackiem do takich rozważań i rozmyślań są albumy eteryczne, melodyjne i relaksujące, skłaniające do szukania inspiracji i wyciszenia się. Mniej więcej w takim klimacie utrzymana jest EPka "Time Without End" będąca efektem współpracy norweskiej multiinstrumentalistki, wokalistki i kompozytorki Sylvaine oraz kanadyjskiej grupy Unreqveited, poruszającej się w stylistyce post-black metalowej. 

 

Ich wspólne dzieło to wyraz wzajemnego uznania dla swoich dokonań oraz poszukiwanie nowych muzycznych ścieżek, by razem je eksplorować. Nic przecież w naszym życiu nie inspiruje do działania bardziej niż wzajemna wymiana poglądów i doświadczeń oraz konstruktywna, partnerska rozmowa, a w tym przypadku wspólna gra. 

Mimo że trudno szukać tu black-metalowych krzyków, blastów i skomplikowanych technicznie, szybkich partii gitar, atmosfera pozostaje mroczna i nostalgiczna. W czterech kompozycjach delikatność i subtelność wokalu Norweżki kontrastuje z ciężarem emocji, które przekazywane są w dźwiękach - niespiesznych i wyważonych, lecz jednocześnie wyrazistych, skłaniających do przemyśleń. 

W dwóch pierwszych utworach artystka porusza tematy bliskie jej dotychczasowych dokonaniom, ubolewając nad kondycją współczesnego świata i działaniami ludzkości, obserwując jak dąży do samozagłady. Dwa kolejne z racji instrumentalnego charakteru pozostawiają szersze pole do interpretacji. 

"No More Solitude" rozpoczynający wydawnictwo czekał na publikację dobrych kilka lat i ostatecznie ukazał swe piękno w postaci fortepianowej ballady, poruszającej duszę. Mrocznie-akustyczny i bardzo kameralny jest drugi "Falling", w którym wokalowi Sylvaine wtóruje ujmująca partia gitary. Głębi i przestrzeni kompozycji dodają pogłosy. 

Dwóm kolejnym kompozycjom zdecydowanie bliżej do klasycznego - gitarowo-klawiszowego post rocka niż do metalu, choć jego elementy znajdziemy pod koniec tej drugiej. To utwory w przeważającej mierze instrumentalne, w których swoje umiejętności w pełnej krasie demonstrują Kanadyjczycy. W "Interwoven" słyszymy dobiegającą z oddali tajemniczą wokalizę na tle przepięknej partii fortepianu i powoli budujących klimat gitar. Perkusyjne partie również są tu delikatne. To najlżejsze dokonanie Unreqveited w karierze. 

Finałowy, prawie ośmiominutowy "Meadows Of Elysium" rozwija się niespiesznie, pobudzając wyobraźnię słuchacza, by pod koniec eksplodować post-metalową energią wyrażoną dynamiczną partią perkusji i szalejącą melodią gitary, która następnie stopniowo się wycisza. Odnajdą się w tym graniu fani takich grup jak Mono czy Caspian.

To album niezwykle przystępny i melodyjny, który zarówno dobrze sprawdzi się jako soundtrack do codziennych obowiązków jak i relaksujący towarzysz, który pozwoli ukoić nerwy po ciężkim dniu. Z każdym kolejnym odsłuchem odkrywa przed słuchaczem kolejne tajemnice. 

Jeśli tęsknisz za post-rockowym budowaniem klimatu i gitarową delikatnością z odrobiną niepokoju, sprawdź tę płytę. Myślę, że Ci się spodoba. Jeśli natomiast chcesz dowiedzieć się, co grają współpracownicy na co dzień, posłuchaj "Atoms Aligned, Coming Undone" Sylvaine i zajrzyj na profil bandcamp Kanadyjczyków, którzy zdecydowanie nie próżnują i postanowili podzielić się z fanami chyba wszystkim, co wymyślili w ostatnich miesiącach. Znajdują się tam jeszcze dwa wydawnictwa Unreqveited, które ukazały się także dzisiaj - nieco lżejszy "Disquiet" i bliższy metalowi "Mosaic II". A mogłoby się wydawać, że na początku roku nie ma czego słuchać…

74% 

Posłuchaj EPki: Time Without End