Miłośnicy ciężkich brzmień pamiętają go z black metalowego Emperor, wielbiciele tych bardziej melodyjnych (niekoniecznie lżejszych) np. ze współpracy z prog metalowym Leprous. Jest też nauczycielem muzyki w jednej ze szkół w norweskim Notodden. Ihsahn, a właściwie Vegard Sverre Tveitan od czternastu lat prowadzi też działalność solową, w ramach której eksploruje różne muzyczne ścieżki, budząc kontrowersje wśród swoich fanów głównie wycieczkami w stronę progresywnego rocka. Na swoim nowym wydawnictwie znów zaskakuje - tym razem zdecydował się EPkę - nagrał 3 autorskie kompozycje i 2 covery.
Jak takie połączenie wypada na
płycie? Okazuje się, że całkiem nieźle, choć nie do końca dobrze wypada zmiana
z języka norweskiego na angielski w dwóch ostatnich fragmentach. Muzycznie jest
jednak spójnie i bardzo energetycznie. Dwadzieścia pięć minut muzyki mija
bardzo szybko i domaga się ponownego włączenia.
Telemark to obszar Norwegii nad
cieśniną Skagerrak. Tam znajduje się wspomniane miasto Notodden, gdzie mieszka
i tworzy Ihsahn. Czy jest to więc album biograficzny? Po części tak, gdyż
opowiada o tym regionie, z drugiej jednak strony nie do końca wiem, jak odnieść
do całości nowe wersje " Rock and Roll is Dead" Lenny'ego Kravitza i
"Wrathchild" Iron Maiden.
Ihsahn na "Telemark"
udowadnia, że wciąż świetnie czuje się w black-metalowej ekspresji wokalnej i mocnych,
mrocznych riffach. W "Stridig" ciekawie z perkusyjną galopadą komponują
się gitarowe, progresywne solówki, dodające utworowi głębi oraz partie saksofonu
Jorgena Munkeby. "Nord" utrzymany jest w podobnej konwencji - jest tu
sporo przestrzeni dzięki dęciakom i chórkom. Najdłuższa jest kompozycja tytułowa
intryguje zmianami dynamiki i utrzymana jest w stylu, w którym artysta czuje
się najlepiej. Zaczyna się od gitarowego riffu i fajnej melodii, do której
dołącza wściekły krzyk Norwega. Słucha się tego naprawdę dobrze. Jest tu sporo dźwięków
ostrych gitar i blastów.
W odświeżonej piosence Lenny'ego
Kravitza uwagę zwraca wokal na pograniczu śpiewu i krzyku, znacznie ostrzejszy
niż w oryginale. Są tu też wyeksponowane na pierwszy plan partie dęte oraz hard
rockowa solówka gitarowa. Z coverem Iron Maiden Ihsahn radzi sobie równie
dobrze - fajnie wypadają gitary i szalejący w tle bas oraz charakterystyczny
głos multiinstumentalisty. To jeden z tych utworów, do których fajnie poskakać
na koncercie.
"Telemark" nie jest ani
przełomem w karierze artysty, ani krokiem milowym w historii metalu. To dobra
płyta, której fajnie się słucha o dowolnej porze, niezależnie od okoliczności. Fani
metalu w różnej postaci znajdą tu coś dla siebie.
76%