Są niezależni, nie boją się ryzyka i z każdym kolejnym albumem podejmują nowe wyzwania, eksplorując niezbadane dotąd muzyczne tereny. Konsekwentnie, małymi kroczkami i ciężką pracą dążą do celu. Dzielnie podróżują po świecie dzieląc się swoją muzyką. Lonker See - kwartet z Gdyni wraca z trzecią przełomową płytą. Taką, która od pierwszego przesłuchania drąży umysł i nie daje spokoju, odsłaniając swoje tajemnice stopniowo.
Połączenie czystego piękna,
tajemniczości, melodii, przestrzeni i hałasów, tak by zbudowały ciekawą
historię to niełatwa sztuka, wymagająca technicznego obycia i muzycznego
doświadczenia. Na "Hamzie" wszystkie wymienione elementy występują w idealnie
zrównoważonych proporcjach. Ambientowa lekkość spotyka przestery i zgrzyty, garażowe
brzmienie płynnie przenika kompozycyjne dopracowanie. Gitarowe i saksofonowe
odjazdy dopełniają delikatny puls basu, eteryczne wokalizy i szalejąca
perkusja. Nad całością unosi się charakterystyczna,
psychodeliczna mgła, która dodaje płycie klimatu.
Hamza to podziemna rzeka o
długości około 6000 kilometrów, tajemniczo wijąca się pod terenem Brazylii, która
przyjęła to miano od nazwiska swojego odkrywcy - geofizyka Valiya Hamzy. Nadanie
właśnie takiego tytułu zawartości płyty świetnie podkreśla jej charakter. Kolejne
takty poszczególnych utworów kołyszą i hipnotyzują, by za moment wybudzić z transu
gwałtowną zmianą biegu głównego nurtu. Jest jak kipiąca pod powierzchnią wulkaniczna
lawa, próbująca uwolnić się z pułapki i wydostać się na zewnątrz.
Progresywny jazz? Właściwie można
podjąć próbę opisania zawartości "Hamzy" takim stwierdzeniem. To
płyta, która wymyka się klasyfikacji, poszukująca, nowatorska i odkrywcza. Space
rock, shoegaze, psychodelia, punkowa surowość i transowa elektronika współbrzmią
ze sobą i przenikają się, kształtując wyjątkowy styl Lonker See, oparty na
zaskakujących zmianach tempa i pasjonujących instrumentalnych dialogach wzbogaconych
głosem Asi Kucharskiej. Ten album płynie, angażując słuchacza i nie dając o
sobie zapomnieć. Zachwyca mnogością zawartych w dźwiękach emocji. Jest
mrocznie, niepokojąco, a za moment refleksyjnie i nostalgicznie. Ten dualizm
niesamowicie intryguje.
Siedem kompozycji buduje niemal
godzinną muzyczną opowieść - zbudowaną niczym scenariusz wciągającego,
atmosferycznego filmu, pełnego zwrotów akcji. To muzyka, która brzmi świetnie o
dowolnej porze, choć odkrywa najwięcej brzmieniowych detali w ciemności. Może
spodobać się miłośnikom różnych muzycznych gatunków - tym, którzy lubią słuchać
całych płyt w ciszy, jak i tym, którzy wolą wybierać ulubione utwory, ale cenią
długie formy. Każdy fragment jest zarazem elementem spójnej historii, jak i
nasyconym różnymi inspiracjami odrębnym rozdziałem. To materiał dla osób poszukujących
w melodiach tanecznej energii, a także potrzebujących odreagowania w postaci zgrzytów.
Z drugiej jednak strony ma szansę trafić też do wszystkich muzycznych odkrywców
i wrażliwych odbiorców.
To muzyka ambitna, niezwykle uniwersalna
i bardzo przestrzenna, pozostawiająca szerokie pole do interpretacji
słuchaczowi, jak i otwierająca zespołowi furtkę do eksperymentów z koncertową
formą jej zawartości. Jak zabrzmi nowy materiał Lonker See na żywo, będzie można
przekonać się już za kilka dni. Polska trasa koncertowa startuje już w piątek,
w dniu premiery "Hamzy" w gdańskim Drizzly Grizzly. Mam przeczucie,
że będzie to niezapomniany wieczór.
95%
Posłuchaj fragmentu: Lonker See - Open & Close