Płyty koncepcyjne, szalone partie instrumentalne, wpadające w ucho riffy, próby wymknięcia się gatunkowej przynależności są obecne na coraz większej liczbie płyt ukazujących się w ostatnich latach. Eklektyzm muzycznych opowieści dostępny w nadmiarze przestaje intrygować, zaczyna męczyć i może stać się z biegiem czasu…nudny. Tak, NUDNY. To słowo w tej recenzji może pojawić się jeszcze kilka razy w różnych konfiguracjach i jest to zabieg celowy. Jeśli szukasz albumu, który Cię zaskoczy i z każdym kolejnym odsłuchem zapewni Ci inne doznania, sprawdź debiutancki materiał Nudy. Jego tytuł różni się od nazwy zespołu brakiem kropki. To ważne.
Nuda. to kwartet z Warszawy. Dwóch
Marcinów i dwóch Michałów. Nie są debiutantami, udzielali się już w wielu projektach.
Najbardziej znanym i cenionych przez wielbicieli różnych muzycznych stylistyk
jest prawdopodobnie Voo Voo, współtworzony przez perkusistę Michała Bryndala.
Gra on na bębnach także tutaj, a co więcej odpowiedzialny jest za warstwę
wizualną twórczości zespołu, nagrywając teledyski swoim starym aparatem. Drugi
Michał, Milczarek, to gitarzysta. Skład dopełniają Marciny - trębacz-kornecista
Steczkowski i Jadach, kontrabasista.
Muzyka Nudy. to awangarda,
eksperyment, próba zdefiniowania wizji artystycznej twórców, którzy postanowili
zrobić razem coś innego, nietypowego. Coś, co stanie się dla nich odskocznią od
codzienności, miejscem do wyrażania emocji, do wspólnych improwizacji,
dzielenia się pomysłami, zabawy z dźwiękiem. Jak sami mówią materiał z
"Nudy" jest w 95% improwizowany, podobnie jak forma, w jakiej przedstawiają
swoje dokonania na koncertach. To dźwięki pełne przestrzeni i pozostawiające
słuchaczom szerokie pole do interpretacji. Nostalgiczne, chwilami niepokojące, innym
razem przyprawiające o dreszcze, a czasem skłaniające do dryfowania w wyobraźni
w rytm psychodelicznie płynących melodii.
Eteryczne, delikatne, refleksyjne
fragmenty takie jak "Państwowy Instytut Ciszy", czy "Towarzystwo
Krzewienia Niewinności" zestawione zostały z tymi bardziej kołyszącymi jak
"Transballadyna", tajemniczymi i szeleszcząco - szumiącymi jak
"Styczeń w Międzyzdrojach" oraz zwariowanymi, jak odjechana
"Sałatka z Pinezkami" ze świdrującą umysł partią trąbki i pełna
instrumentalnych dialogów "Anatomia Nieprawdziwego Psa". Eksperymentalnie
jest też w rozpoczynającej płytę "Rybie Rozpuszczalnej".
Warto podkreślić, że tytuły nagrań
bardzo trafnie odnoszą się do muzycznej zawartości. Jest tu spora doza absurdalnego
poczucia humoru i czystej zabawy z dźwiękiem. Wyraźnie wyczuwalna jest pozytywna
energia, która towarzyszyła muzykom w studiu, czemu wyraz dają w kompozycji drugiej,
"Albo Kilka" zakończonej śmiechem i rozbrajającą rozmową, w której
pada stwierdzenie "jeszcze dwadzieścia sekund nam zostało" -
oczywiście do końca tego utworu.
Muzyka Nudy jest więc dla tych,
którzy zdecydowanie nudy nie lubią. Dla osób chcących odkrywać nowe dźwięki,
szukających nieoczywistych połączeń brzmieniowych, ceniących sobie artystyczną
wolność. Dla tych, którym chce się jeszcze skupiać na słuchaniu, poświęcać czas
całym albumom w dobie singli i zanurzać w tym, co nieoczywiste. Jeśli należysz do
tej grupy odbiorców, ta płyta jest dla właśnie dla Ciebie.
87%
Posłuchaj płyty: Nuda. - Nuda