Kołyszące melodie, nietypowe instrumentarium i fantastyczna umiejętność improwizowania z formą - taka jest Bastarda - warszawskie trio, o którym z płyty na płytę robi się coraz głośniej. Po odwiedzinach w średniowieczu i interpretacjach dzieł Piotra Wilhelma z Grudziądza oraz pieśni pogrzebowych na "Ars Moriendi", na swoim trzecim albumie muzycy opowiadają zupełnie inną, lecz nie mniej intrygującą historię.
Tym razem Szamburski, Pokrzywiński i Górczyński sięgnęli po dziedzictwo kultury żydowskiej. Zinterpretowali po swojemu osiemnastowieczne chasydzkie niguny - melodie śpiewane grupowo, wywodzące się z tradycji zakazującej użycia mowy podczas posiłków szabasowych pomiędzy rytuałem mycia rąk, a zjedzeniem chałki szabasowej. Efekt jest godny podziwu - kompozycje rozwijają się powoli, wywołując paletę emocji, drążąc umysł i zachęcając do sięgnięcia po historyczne tło tych dźwięków.
Rozpoczynający całość "Emes" delikatnie kołysze, pod koniec nabierając intensywności. "Mame" urzeka lekkością melodii, kusząc i zachęcając do tańca. Niezwykle chwytliwe instrumentalne dialogi pozostają na długo w pamięci, budząc coraz większy i coraz bardziej szczery uśmiech z każdym kolejnym odtworzeniem. "Leyaakov" intryguje mroczną nostalgicznością, nasilającą się w "Achar", który jest jednak kolejnym przykładem charakterystycznej chwytliwości. Fenomenalne pojedynki toczą tu brzmienia klarnetu klasycznego i kontrabasowego, a dodatkowego wyrazu dodaje im wiolonczelowa podstawa.
W "Kulom" melodia płynie niespiesznie, skłaniając do kontemplacji i refleksji, z minuty na minutę angażując coraz bardziej wpadającą w ucho melodią klarnetu. Szamburski jak nikt inny potrafi wodzić słuchacza za sobą niczym zaklinacz węży hipnotyzujący kobrę. Czyni podobnie w "Omar", z czasem jednak oddając pole do popisu Górczyńskiemu mrożącego krew w żyłach mrocznym i niezwykle zimnym brzmieniem klarnetu kontrabasowego. Później następuje zmiana tempa na spokojniejsze.
Eterycznie i melancholijnie jest w "Amaver", który z czasem nabiera intensywności i tanecznego charakteru. "Modzitzer" urzeka fantastyczną melodią, którą chce się nucić. Zresztą kompozycja kończy się bardzo naturalnym i spontanicznym śpiewem członków zespołu. Całość natomiast wieńczy "Ledovid" z gościnnym udziałem Chóru Grochów pod batutą Maji Kłoskowskiej. Warto dodać, że "Nigunim" jest albumem koncertowym. Materiał zaprezentowany został po raz pierwszy na festiwalu "Muzyka Wiary Muzyka Pokoju".
Bastarda to trio niezwykle oryginalne, z własną artystyczną wizją i
wypracowaną marką. Nie próbujące nikogo naśladować, robiące od początku
działalności "swoje", co przyniosło uznanie grupie wśród słuchaczy
różnych gatunków muzycznych. Ta muzyka niesamowicie przyciąga, kusząc swoim wyrafinowaniem, a jednocześnie niezwykłą lekkością i przebojowością. Jeszcze więcej zyskuje w koncertowej odsłonie, o czym można było przekonać się w gdańskim Żaku w minioną niedzielę.
Posłuchaj płyty: Bastarda - Nigunim