czwartek, 19 marca 2020

Code Orange - Underneath (13.03.2020)

Code Orange - Underneath

Gdy posprząta się już kilka razy mieszkanie, przesłucha cały regał płyt, odkopując przy okazji te egzemplarze, o których się już dawno zapomniało, przeczyta stos zalegających i pozaczynanych książek i zrobi jeszcze kilkadziesiąt innych rzeczy, o których już tu nie będę pisać, prędzej czy później dopada człowieka stan niechęci do wykonywania kolejnych zajęć. Brakuje energii, motywacji, czy zwyczajnie chęci. Sposobów by temu zaradzić jest wiele - jednym z nich jest sięgnięcie po muzykę, której nie słucha się na co dzień, by spróbować czegoś nowego, odkrywczego. Jeśli doskwiera wam nuda i macie ochotę na eksplozję energii i emocji, sięgnijcie po nowy album Code Orange.



"Underneath" to czwarty album Amerykanów, którzy od początku działalności nie bali się eksperymentować i przekraczać gatunkowych granic. Tym razem idą na całość, prezentując dzieło bardzo złożone gatunkowo,  odważne i szalone. Takie, które nie pozostawia złudzeń, że są jednym z najciekawszych zespołów młodego pokolenia, wciąż poszukującym nowych środków wyrazu.

Jeśli potrzebujesz płyty, która Ci potowarzyszy przy innych zajęciach, to lepiej wybierz inny album. "Underneath" angażuje całkowicie, wwiercając się w umysł, drążąc korytarze i nie dając słuchaczowi wyboru - albo pokocha zespół za innowacyjność, pomysły aranżacyjne, umiejętności techniczne i bezkompromisowość, albo odrzuci na starcie, nie chcąc zmagać się ze zgrzytami, przesterami, trzaskami tłuczonego szkła, ostrymi riffami i drastycznymi zmianami tempa. 

Pierwszy odsłuch tego wydawnictwa do doświadczenie wręcz oczyszczające - początkowe niedowierzanie i sceptycyzm, czy przypadkiem nie jest to przerost formy nad treścią, stopniowo zmienia się w autentyczny zachwyt i podziw. Tak jest już do końca tej płyty. Jak łatwo się domyślić wymaga ona kilku, a nawet kilkunastu podejść, by w pełni docenić umiejętności i pomysłowość jej twórców, a przede wszystkim odczuwać pełną radość słuchania. Pod warunkiem oczywiście, że wyzbędziemy się wszelkich uprzedzeń...

Singlowy "Swallowing The Rabbit Whole" i poprzedzające go intro "(deeperthanbefore)" miażdżą najpierw tajemniczością i siłą przesterów, a następnie świetnym industrialnym klimatem, poszatkowanymi sekwencjami, wściekłym wokalem i... melodią? Tak, wbrew pozorom melodyjnych partii jest na tej płycie sporo, co fantastycznie równoważy mrok i niepokój narastający w słuchaczu pojawiający się w wyniku ostrzejszych partii. "In Fear" atakuje harcore'owo - industrialną wściekłością. To jest ten moment, w którym rytmiczne machanie głową staje się naturalną reakcją. 

"You And You Alone" może doprowadzić do obłędu szeptami na tle wariackich partii gitar, bębnów i klawiszy. Całość dopełnia wyrazisty growl. Druga część utworu to poszatkowane fragmenty melodii i doom'owego ciężaru. Czy to już za dużo? Nie, przecież to dopiero początek zabawy...

"Who I Am" może przywodzić na myśl dokonania Linkin Park - przynajmniej pod kątem połączenia elektroniki i czystego wokalu. To taki odpoczynek dla uszu przed bezkompromisowym atakiem "Cold.Metal.Place". Po zmiażdżeniu niemal wszystkich instrumentów, muzycy dają im chwilę wytchnienia w bardzo melodyjnym, singlowym "Sulphur Surrounding" ze świetnymi harmoniami wokalnymi i gitarową melodią. No dobra, żeby nie było tak "przyjemnie", jest tu też trochę połamanej rytmiki. 

W "The Easy Way" muzycy bawią się elektroniką, budując ciekawą aurę kompozycji, bliską twórczości Trenta Reznora i Nine Inch Nails. Klawiszowe kosmiczne odjazdy to jej największa siła. Totalnie zwariowany hardcore z gwałtownymi zmianami tempa powraca w "Erasure Scan" i "Last Ones Left". Hardrockowo-grunge'owy riff wprowadza w kolejny, "Autumn And Cabrine". Ekstremalnie szybki "Back Inside The Glass" zdaje się być jeszcze mocniejszy, niż poprzednie kompozycje. To istna jazda bez trzymanki, po której tajemniczy "A Silver" brzmi jak kojąca, melancholijna popowa ballada. Ale tylko przez dwie minuty, gdyż w pozostałych dwóch wraca punkowa dynamika i przestery. Ostatni jest utwór tytułowy, z jednej strony pełen stuków, zgrzytów i krzyków, z drugiej urzekający chwytliwością, ostatecznie nie pozostawiający złudzeń w kwestii wyjątkowości tej grupy.

Na tej płycie w ciągu pięciu minut na poziomie muzycznym dzieje się tak dużo, że "na pierwszy rzut" ucha trudno o drugi tak "wykombinowany", nowatorski album. Gdy doda się do tego wyrazistą warstwę liryczną, otrzymamy połączenie nieszablonowe. To płyta, która nie nudzi - odkrywana krok po kroku uzależnia. Ma szansę trafić w gusta wielbicieli różnych gatunków muzycznych, a przede wszystkim tych, którzy szukają szczerych emocji w dźwiękach. Dzięki tej różnorodności i uniwersalności z pewnością znajdzie się w wielu końcoworocznych podsumowaniach. 

91%

Posłuchaj płyty: Code Orange - Underneath