Bardzo cenię artystów samodzielnych i samowystarczalnych, którzy komponują, nagrywają i wydają swoje dzieła we własnym zakresie, chcąc w ten sposób być w pełni autentycznymi i wiarygodnymi. Taki jest Erik Gärdefors, działający pod szyldem Grift. Właśnie wydał trzecią płytę. Po "Syner" i "Arvet" nadszedł czas na "Budet".
Nowy album artysty brzmi tak, jak mogli oczekiwać miłośnicy talentu szwedzkiego muzyka - utrzymany jest w konwencji poprzednich dwóch wydawnictw Grifta, na pograniczu black metalu i folku. Definiują go piękne gitarowe melodie, perkusyjne galopady, odgłosy natury, zmiany dynamiki i przepełniony mrokiem growl. Jego największą siłą jest jednak potężny ładunek emocjonalny zawarty w kompozycjach.
"Budet" to sześć fragmentów ułożonych w poruszającą, czterdziestominutową opowieść o ludzkich zmaganiach z samotnością, indywidualnością w czasach wpisywania wszystkiego i wszystkich w schemat, niedostosowaniem się do współczesnych trendów i tempa życia, zmaganiach z myślami i przepracowywaniem różnych sytuacji i zdarzeń w głowie, ucieczce w bezpieczną strefę komfortu - do własnych pasji, marzeń i planów.
To płyta, która skłania do refleksji i zatrzymania się w codziennym biegu po to, by zastanowić się nad sensem własnych działań. Do przewartościowania życia i próby poszukania tego, co naprawdę istotne i cenne oraz docenienia tego, co obecnie w obliczu zdarzeń, które prędzej czy później nastąpią w przyszłości. Przepełniona jest wrażliwością i ogromnym ładunkiem melancholii, a także dzięki pierwiastkowi osobistemu sporą dawką wspomnień artysty. Przede wszystkim jest jednak niezwykle szczera, bezpośrednia i uniwersalna, dzięki czemu dociera do najgłębszych zakamarków duszy.
Erik śpiewa po szwedzku, z pełnym zaangażowaniem. W taki sposób gra też na instrumentach. By osiągnąć wymarzony efekt, w nagraniach i przygotowaniach wydawnictwa tym razem wspomogli go przyjaciele i twórcy, których bardzo ceni - na skrzypcach zagrał Georg Börner, znany z Cold World oraz Sangre de Muerdago.
Z warstwą muzyczną i liryczną jak zawsze w przypadku Grifta fantastycznie koresponduje oprawa graficzna. Dwie przepiękne ilustracje wykonała Clarissa Bebber, zaś autorką okładkowego zdjęcia i kilku fotografii zdobiących albumową książeczkę jest Nathalie Ericson - zajmująca się fotografią analogową. Artystka sfotografowała muzyka i okolice jego miejsca zamieszkania. Teledyski nakręcił Daniel Blomberg, a w "Skimmertid" swojego wizerunku użyczył ojciec artysty Dag Gärdefors. Te wszystkie elementy dodały materiałowi jeszcze większej głębi, pięknie podkreślając przekazywane przez artystę emocje.
Gdy Grift odwiedził Drizzly Grizzly miałam okazję przyjrzeć się dokładnie jego ekspresji scenicznej i przekazywanym emocjom. Mam pewność, że były w stu procentach szczere. Tak jest też na "Budet" - albumie pięknym, choć bardzo mrocznym i tajemniczym. Takim słodko-gorzkim, bardzo wyrazistym i osobistym i dzięki temu naprawdę wyjątkowym. Sprawdźcie sami.
92%
Posłuchaj płyty: Grift - Budet | ||||